A weź się, pierw trzeba się nauczyć myśleć, a u mnie z tym trudno

. Nigdy nie znajdę fragmentów, do których chociażby można było się uczepić, bo w tym co mi się podoba, szukam nie tego co jest złe, tylko tego co jest naprawdę dobre. A jeżeli moja wyobraźnia też idzie w ruch, to raczej wczuwam się w bohaterkę, jej myśli i uczucie, a nie myślę o błędach aktorki, których, po pierwsze, jest zbyt mało, o ile w ogóle są, to które mnie w gruncie rzeczy nie obchodzą. Należę do tej niezbyt wymagającej grupy czytelników, której nie obchodzą upadki, a wzloty, bo w każdej rzeczy staram się znaleźć coś co mi się podoba, a wtedy trudno coś skrytykować. A moje własne przemyślenia ograniczają się do wymyślania przyszłości bohaterów tak, jak mi się podoba, albo jak można by z danej sytuacji wyjść.
Osz Ty, chyba się troszkę rozpisałam
Edit: A żeby nie było offtopu, to cieszę się, że w weekend następny