
- Co się tu dzieje Różyczko ? Dostaliśmy telefon od zleceniodawcy , wiem już kto ma być ofiarą... - wtrącił niepewnie Elwir.
- Ten pajac na przeciwko mnie - rzucił Fabian spoglądając na Abla, jak nigdy odświętnie ubrany w granatowy garnitur.
- Coś mówiłeś mój drogi ? - odpowiedział przybliżając się do niego i wyjmując mu niespodziewanie szybko telefon z kieszeni.
- Zostaw to Abelku dla twojego dobra
- Zrobisz mi coś ?
- Tak... pomyślmy... na przykład zabije Cię . Jesteś warty 500.000 tysięcy, chyba zleceniodawcy na tym zależy.
- Ty za to nie jesteś warty nawet tego żeby dostać teraz w swoją wykrzywioną twarz ... zobaczmy - powiedział przeglądając ostatnie połączenia w telefonie Fabiana. - Ciekawe, skąd Edytka miała tyle funduszy...
- Róża... o co tu chodzi ? - wtrącił się aby zagłuszyć ich wymianę zdań.
- Edyta jest kobietą z jednostki policyjnej... chciała się zemścić na Ablu za to że wyjechaliśmy razem.... nie mogę go zabić. - Powiedziałam ocierając łze płynącą z policzka.
- Chodź Różyczko, usiądziemy gdzieś - odpowiedział ciepło.
- Śniadanie dla Ciebie... mam nadzieje że masz na coś ochotę tak wcześnie rano - powiedziałam układając na środku stołu naleśniki i kawę.
- Dziękuje...słuchaj mnie... Kochasz go?
- Czy kocham... znamy się bardzo krótko lecz czuje coś wyjątkowego. Gdy go widzę przechodzą mnie dreszcze....Ja... Ja nie potrafię tego opisać...
- Moja przyjaciółka wreszcie się zauroczyła... brawo mała. Zawsze byłaś wyjątkowo piękną kobietą z charakterem....
- Dziękuje Ci - odpowiedziałam łapiąc go za ręce. - Nie chce żeby on ginął... nienawidze jej... pomóż mi.... - rozpłakałam się.
- Nie płacz moja kochana, poradzicie sobie. Teraz wam jest tylko potrzebna ucieczka. Mam wobec Ciebie dług, dzięki Tobie mam dla kogo żyć... ty uratowałaś moją żonę przed śmiercią. Zdolny z Ciebie lekarz - uśmiechnął się.
- Lecz nie potrafiłam naprawić Ci wzroku....
- To nie twoja wina wiesz o tym dobrze... nie martw się o mnie . Na jedno oko jeszcze widzę. - Odpowiedział mi nadal pogodny. Zawsze go podziwiałam... był doskonały w tym co robił...tak .. też był płatnym mordercą. Ledwo widział ,a potrafił doprowadzić do śmierci najzwinniejszych i najmądrzejszych. Jego pozostałe zmysły są tak silne... On jest niesamowity.
- Chodźmy do nich za nim się pozabijają .
Nie wiedziałam że Abel jest taki odważny. Jedyne co zauważyłam idąc w jego stronę to podnoszący się z ziemi Fabian i stojący za nim Abel.

-Co wy do cholery robicie ? - krzyknęłam jak najgłośniej.
- Chyba powinien się nauczyć jak odnosić się z szacunkiem do ludzi - Odpowiedział mi Abel podchodząc do mnie i tuląc mnie... było mi świetnie. Dość długo tego nie czułam. Bijącego serca, oddechu i ciepła. Spojrzałam mu w oczy i szepnęłam :
- Musimy uciekać.
- Wiem o tym... - powiedział odwracają głowę.
- Pozwalasz im Elwir uciekać ?! A co z połową miliona... z naszą akcją.
- Wiesz , dla mnie ważniejsza jest Róża niż połowa miliona. Mamy mnóstwo zleceń. Czas się nimi zająć. Wiejcie jak najdalej. Mam domek w Miami - powiedział rzucając mi klucze od domu.
- Ja nie wiem jak Ci dziękować...
- To tylko mój długo wobec Ciebie. Jedziemy Różyczko. Do zobaczenia może kiedyś... - odpowiedział zatrzaskując drzwi od strony pasażera i odjechał razem z Fabianem.
- Pakujmy się jak najszybciej Różyczko bo Edyta jest w pobliżu tego miasta... o ile nie w tym mieście.
- Dobrze...Abel. Boje się.
- Ze mną nie masz czego się bać, nic Ci się nigdy nie stanie - powiedział głaskając mnie po policzkach i uśmiechając się jednocześnie.
w następnym odcinku wyjazd Abla i Róży , oraz zdjęcia dużo lepszej jakości.