Temat: Szansa
View Single Post
stare 24.12.2009, 00:00   #375
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Szansa

XXVI
Co począć?


18 II


- Mamusiu, a psyjedzie dzisiaj dziadek?- ciche buczenie laptopa zostało przerwane przez dziewczęcy głosik.
- Tak, wpadnie na podwieczorek- odparła mama dziewczynki.
Dziecko, zrozumiawszy wypowiedź i nie mając więcej pytań, powróciło do przeglądania książeczki. Lily natomiast skierowała się w stronę kuchni, nagle przypomniawszy sobie o czymś.
Wbrew swoim obawom, miała jeszcze całą paczuszkę pierników. Cieszyło ją to bardzo, gdyż wyjątkowo w tym dniu nie chciało jej się wychodzić z domu.
Prawdę mówiąc, nie miała ochoty na nic. Wydarzenia zeszłej nocy wciąż oddziaływały na nią w dość silnym stopniu, przez co od samego rana była „nie do życia”. Nie uśmiechnęła się ani razu (dlaczego miałaby to zrobić?), jej gesty nie były ani trochę energiczne, wydawała się być wyjątkowo „przymulona”. Udało jej się jakoś zbyć córeczkę, mówiąc po prostu, że „mamusia się źle czuje”. Wszak mała Tania Teresa i tak nie zrozumiałby o co tutaj chodzi.
I jeszcze ta wizyta taty… Może powinna ją odwołać? Spodziewała się, że nie pochwali jej za to. Tylko nie wiedziała, czy zostanie skarcona czy raczej otrzyma dobrą radę. W końcu Wiktor Muchomorek też nie był wzorowym mężem dla jej mamy…
A ona dalej nie wiedziała, co począć w tej sytuacji.
Dzwonek do drzwi.
Zamarła.

***


- Przepraszam, że tak wcześnie się zjawiam, ale przejeżdżałem i do głowy wpadła mi myśl, żeby już teraz do ciebie wstąpić- tłumaczył się chwilę po tym, jak przywitał się z córką- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
- Nie, skądże. Wejdź, proszę.
Ledwo co mężczyzna przekroczył próg dzielący werandę i korytarz, dopadła go (czujna, jak zawsze) wnuczka, nie dając mu nawet się rozebrać.
Mając tą króciutką chwilkę czasu i dziękując Bogu za córeczkę tak przywiązaną do swojego dziadka (który, niestety, po części zastępował jej ojca…), zaczęła gorączkowo myśleć nad tym czy w ogóle, a jeśli już, to jak mu to powiedzieć.

Oczywiste jest, że nie bała się tak jak w przypadku, gdyby miała stanąć oko w oko ze zdradzonym mężem, ale niemniej jednak obawiała się zdania swojego najbardziej zaufanego przyjaciela.
Nagle przez głowę przeleciała jej myśl, która okazała się ratunkiem. Skoro straciła już (prawie) wszystko, czego niby miałaby się bać?
Wiedziała, że to nie będzie proste, być może nawet pozwoli jej przygotować się na tą najważniejszą rozmowę z Dustinem (bo taka opcja na razie w większym stopniu wchodziła w grę), ale postanowiła spróbować.

***

- Pomysł Ani, by kupić Małej książeczkę o modzie, okazał się świetny!- powiedział z uśmiechem na ustach czterdziestolatek, wchodząc do żółtej kuchni- Twoja córeczka zapragnęła zostać modelką!
Nie mogła powstrzymać uśmiechu słysząc to. Wizja jej Maleństwa kroczącego w dziwacznych strojach po wybiegu wywoływała u niej wewnętrzny śmiech. Znacznie bardziej wolała, by poszła w ślady matki i babki, robiąc na przykład karierę piosenkarki. Ale nie modelki!
Szkoda tylko, że jej uśmiech szybko się ulotnił. Podała na stół talerzyk z łakociami, już ze swoją starą, zobojętniałą miną. Chwilę później doniosła jeszcze dwie filiżanki kawy. W tym krótkim czasie jej gość zdążył dokonać rozeznania. Widział, że coś ją martwi, ale pozwolił, by sama mu o tym powiedziała. Jak nie będzie miała na to ochoty- trudno. Ale znając jej możliwości wyśpiewa mu wszystko.
Bacznie ją obserwował. Była strasznie spięta, unikała jego wzroku. Jakby bała się mu o czymś powiedzieć...
- Tato- odezwała się w końcu- Gdyby mama oznajmiła ci któregoś dnia, że cię zdradziła- wybaczyłbyś jej od razu?
- Wiesz, że bardzo kochałem twoją mamę, chociaż nie okazywałem tego, ale…- zastanowił się przez chwilę- Wiesz, jaki jestem. Dlatego też od razu bym nie wybaczył. Dopiero po jakimś czasie.
- Czyli to jest możliwe?
- Oczywiście, o ile dwoje ludzi na tyle mocno się kocha… Zresztą, nie jesteś małą dziewczynką, żeby ci to tłumaczyć.
- Ale w pewnym momencie i dorosły staje się bezradny jak dziecko- powiedziała smutno, po czym się rozpłakała.
- Ja zrobiłam coś bardzo złego…
Nie musiała mówić nic więcej. Nie miała głupiego ojca, a przynajmniej nie takiego, który nie posiada krzty logiki w głowie. A że on miał jej niemało, zaraz zrozumiał, co chciała osiągnąć zadając mu te pytania.
Ale nie od razu do niego doszło, co jego córka tak naprawdę zrobiła- jak bardzo rozwaliła sobie życie…
Gdy jednak to sobie uświadomił…
Nie, nie był na nią zły. Po prostu było mu żal swojej jedynaczki. Nie chciał jej robić wykładów, jaka to jest zła i w ogóle, bo wiedział doskonale, że ktoś inny ją prześwięci.
Bo niby czegóż innego miał się spodziewać po swoim zięciu?
- Nawet nie wiesz, jak podle się teraz czuję- mówiła przez zaciśnięte gardło- Pomyśl tylko- twoja córka, z pozoru kochająca żona, okazała się większą zdzirą, niż można było sobie to wyobrazić. Ale wiesz, co jest najgorsze?
- Wiem. Straciłaś ukochanego, chociaż on jeszcze o tym nie wie.
- I w dodatku nie wiem, czy ma się dowiedzieć… Przecież on mi nie wybaczy! Ale z drugiej strony…
- Dlatego też powinnaś mu powiedzieć- odparł stanowczo- Najgorsza prawda jest zawsze lepsza niż kłamstwo.
- Ale ja nie chcę go stracić! Zostanę sama z dwójką dzieci…
- Jeżeli wasza miłość jest prawdziwa, to wybaczy. Na pewno nie od razu, ale myślę, że po jakimś czasie mu przejdzie. I jeszcze jedno- rozprawa jest czwartego o 15. Nie odwlekaj tego, bo będzie jeszcze gorzej.
- Mam nadzieję, że się zdobędę…
- Będę trzymał za was kciuki- zapewnił, po czym wstał i zasunął za sobą krzesło
- Dzięki, tato- ona zrobiła to samo, po czym mocno uściskała swojego ojca

- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi tym pomogłeś.
- Wiesz, Lily, gdy miałem okazję po raz pierwszy z nim pomówić byłem przekonany, że to jest idealny mąż dla mojej córeczki.
- Dlatego gdy poprosił cię o moją rękę od razu się zgodziłeś.
Zaśmiał się.
- Widzę, że wiesz trochę więcej aniżeli bym cię o to posądzał… Ale masz rację- tak było. Obiecał mi wtedy, że się tobą zaopiekuje i myślę, że dotrzyma słowa.
Chwilę później Wiktor udał się do piwnicy (Lily raczej nie należała do kobiet, które same potrafiłyby zatroszczyć się o ciepło w domu- do tego potrzeba było fachowej, męskiej ręki), potem pomówili jeszcze parę minut za całkiem odmienne tematy, i w końcu rodzic tej ślicznej blondynki pojechał w swoje strony.
A ona zrobiła sobie mocno postanowienie- dzielnie wszystko zniesie, zerwie kontakt z Bartkiem i za wszelką cenę będzie próbowała ratować swoje małżeństwo.
Nawet do głowy wpadł jej pomysł jak wykręcić się z projektu. „Mam tylko nadzieję, że Rudek nie narzeka na nadmiar pracy”- pomyślała, po czym umówiła się z nim na spotkanie następnego dnia.

***

19 II

- Potrzebuję pomocy z tym- tu wskazała na zawartość teczki, na którą składało się kilkanaście drukowanych kartek*
Siedzieli właśnie w przytulnej kawiarence w miarę cichej, jak na Warszawę, okolicy, i przy herbacie omawiali poszczególne aspekty projektu.
Mężczyzna przeglądając zawartość stronic lekko się uśmiechnął. Uśmiech ten wróżył „pozytywne rozpatrzenie jej prośby”, i jak się później okazało, nie pomyliła się w jego interpretacji.
- Myślę, że w tydzień się z tym uwinę- odparł, cały czas się uśmiechając
- Ile byś za to chciał?
- Daj spokój z pieniędzmi- odparł- Po znajomości zrobię to za friko.
- Dzięki, Rudek. Ratujesz mi życie…
- Och, Lilka- czego się nie robi dla przyjaciół?
„No tak- zawsze nim byłeś. I tu nic się nie zmieniło…”, po czym zaśmiała się szczerze.

Chociaż Bóg zabrał jej matkę, postawił przy niej wspaniałych mężczyzn, na których zawsze mogła liczyć.
Chciała jeszcze tylko, żeby jednym z nich okazał się także Dustin.
A moment, w którym wszystko miało się rozstrzygnąć, zbliżał się nieubłaganie…

________________
*Nie, Rudek nie miał odwalić za nią całej roboty. To byłoby zbyt piękne ;]



Wszystkim czytelnikom życzę zdrowych, radosnych, pogodnych, spędzonych wśród najbliższych świąt Bożego Narodzenia a także wiele pomyślności w Nowym Roku
Mało oryginalne, ale szczere. Zresztą, 30 minut po północy to nie najlepsza pora na układanie zmyślnych wierszyków.
Prawdopodobnie ostatni odcinek w tym roku. Do 1 stycznia 2010 FS miało być skończone, a tu nici.
Zatem tak szybko nie skończy się Wasze utrapienie ze mną ;]

Ostatnio edytowane przez Liv : 24.12.2009 - 19:38
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem