Nawaliłam ;D wiem wiem. Ale ustalmy, że w styczniu pojawią się dwa odc. Przypuśmy również, że ten odc. został opublikowany w roku ubiegłym i mamy 12 części na 12 miesięcy.

Tak oto dodaję odc. w którym może nieco mało się dzieję, ale taki chillout jest tu potrzebny no i oczywiście omówienie akcji w New Jersey

Odcinek ten dedykuje tym razem paru osobom, w tym :
Sandrze. Libby oraz Mizolcowi bo ciesze się, że wróciła
[IMG]http://i48.************/99ewl0.jpg[/IMG]
Jasnowłosy mężczyzna z roztargnieniem przecisnął koszulkę przez głowę, ukazując muskularny tors. Odpiął z czułością piękny, srebrny zegarek. Popatrzył na niego przez chwilę, gdy niespodziewanie, boleśnie nawiedziły go wyrzuty sumienia. Zamknął oczy, wziął trzy głębokie oddechy i zarzucając froterowy ręcznik na szybę, wszedł do kabiny.
Zasunął ostrożnie szklane drzwi, chcąc odkręcić kurek. Wtem usłyszał skrzypienie posadzki w sypialni. Zmarszczył czoło i ze zdegustowaniem wymalowanym na boskiej twarzy wyszedł za drzwi, tak cicho, by nieproszony gość go nie usłyszał.
Był w wielkim błędzie jeśli myślał, że oszuka człowieka, który żyje w czujności a ona rzadko go zawodzi.
- Drzwi były uchylone - oznajmił jasnowłosy gość i uśmiechnął się przyjaźnie.
Ian otworzył usta, po czym zamknął je z powrotem, nic nie mówiąc.
Przyglądał się mężczyźnie z nieskrywanym zdziwieniem i ciekawością.
Miał on niebezpiecznie niebieskie oczy, podobne do jego własnych. Włosy były niedbale roztrzepane, możliwe, że nawet był to zaplanowany efekt. Wyglądał na dość zmęczonego, ale rozumnego faceta.
- Widziałem jak odjeżdża... - powiedział z ostrożnością, wpatrując się w Iana i spodziewając się nieprzyjemnej reakcji.
- Dlaczego przyjechałeś? - była ona natychmiastowa - Chcesz czegoś, zgadłem?
Jego brat dobrze go znał, również najsłabszy punkt. Uśmiechnął się więc z triumfem.
- Wyobraź sobie, że tym razem poczułem troskę i potrzebę bezinteresownego spotkania ze swoim kochanym, starszym braciszkiem. - prychnął.
- Masz też drugiego - zauważył Ian, uśmiechając się z ironią.
Na te słowa słowa blondyn utkwił wzrok w twarzy drugiego i rzekł:
- Nawet żywy by mi się nie przydał.
Starszy Evigan słysząc to, perfidnie zaśmiał się pod nosem.
- Wiesz - zagaił jasnowłosy gość - przyjechałem tu i przez jakiś czas zastanawiałem się, czy właściwie mamy o czym rozmawiać, czy po prostu spytać, co u ciebie... Jednak osoba trzecia ułatwiła mi zadanie - popatrzył na niego znacząco, mrużąc oczy - Poznałem ją. Powiesz mi co tu robiła a inaczej się ode mnie nie uwolnisz.
- Bez fantazji - mruknął Ian, gdy odwrócił się z gracją od ściany - Była u mnie na noc jak się domyślasz. - tu uraczył słuchacza kolejnym, drwiącym uśmiechem - Może to do mnie nie podobne, ale tej nocy spaliśmy osobno, ja... na kanapie. Chodź sądząc po stanie Emmy, równie dobrze mógłbym znajdować się na drugim krańcu łóżka i...
Jason nie umiał wyobrazić sobie swojego cynicznego braciszka w roli dobrodusznego człowieka, bardziej usytuował go jako niewzruszonego i pewnego siebie kobieciarza. A czy nie tak zachowywał się, gdy zobaczył ją w biurze (bo nie można powiedzieć; po raz pierwszy)? Znając ją nie podszedł do niej jak do każdej innej, czy to błąd?
[IMG]http://i47.************/5o84kx.jpg[/IMG]
Mężczyzna spojrzał na młodszego brata wnikliwie, a on przyglądał mu się z nieskrywanym brakiem wiary.
- Żartujesz prawda? - odparł w końcu i na jednym wdechu mówił dalej - Czy ty słyszysz co mówisz? Przecież to Emma Blueberger! Kobieta którą znasz całe życie i co więcej, zawsze chciałeś...
- Chciałem. - syknął Ian na tyle wyraźnie, iż mu przerwał. - Mimo wszystko ona jest i będzie Emmą Winkler.
[IMG]http://i49.************/15d6fdt.jpg[/IMG]
Jason nie umiał igrać z własnym bratem, który był dla niego jak wsparcie, pomocna dłoń i trzeba przyznać - nauczyciel. Cały czas nie spuszczał z niego wzroku, czekając na jeszcze jakąś reakcję, a gdy ta nie nadeszła, nie dając za wygraną, rzekł:
- Wiesz, że cię nie rozumiem. Za to wiem, że nie chcesz mi czegoś powiedzieć. Tak długo się nie odzywałeś - zasmucił się... - Swoją drogą nie mogłem być na pogrzebie... Wiem, że nie powinno być praktycznie nic ważniejszego, jednak...
[IMG]http://i49.************/2ahsb4z.jpg[/IMG]
- Nie mam do ciebie żalu, matka także nie miała i sądzę, że również sam nieboszczyk nie byłby tak zadowolony z twojego towarzystwa jak z Jego... - odparł z goryczą i podszedł do komody, otwierając szufladę z bielizną. - Wybacz, dzisiaj nie mam ochoty na pogaduszki z nikim, także trzymaj się braciszku - tu popatrzył na niego z troską - odezwę się niedługo, obiecuję.
- Słowo agenta? - spytał Jason z uśmiechem.
- Słowo.
I wyszedł powoli, nie odwróciwszy się.
Ian usiadł na jasnej pościeli ze skarpetkami w dłoni, niespodziewanie cisnął nimi w duże lustro. Po chwili podszedł do niego strapiony.
Omotał spojrzeniem całe swoje 'ja', to zewnętrzne.
Jasnowłosy facet o muskularnym, opalonym torsie przyglądał mu się wnikliwie, świdrując go swoimi niebieskimi oczami. Gdy spoglądał w dół, on także tam zerkał. Wargi były dość wąskie, policzki lekko zarumienione. Włosy oczywiście lekko roztrzepane, wpadające do tych błękitnych oczu. Ramiona silne a dłonie, gdy zwinięte w pięści - bezlitosne.
Czy ja Cie znam? spytał Ian mężczyzny w lustrze i z zakłopotaniem przygryzł wargę. Jazda była zbyt prędka, niekontrolowana. Chicał nacisnąć hamulec, ale nigdzie nie mógł go znaleźć, nigdzie go nie było. Nie miał jak zastopować tej okrutnej zmiany. Swojej zmiany...
[IMG]http://i49.************/ds2dv.jpg[/IMG]
Oschłość ustępywała miejsca innym cechom. Jakie to smutne...
Niewzruszony dotąd i ironiczny, nie miał już w sobie tyle siły i tego rokosznego cynizmu, który był wręcz jego znakiem rozpoznawczym. W oczach nie widział już tak silnego, intensywnego zimna, czuł ciągłe jego ustawanie... ten błękitny lód już wówczas się lekko załamał... Za to on uczuł sie na skutek tego zagubiony i odwróciwszy się od odbicia, które jak mu się zdawało, szydziło za jego plecami, udał się do łazienki. Zrzucił ostatni skrawek materiału i po chwili jego ciało ogarnęło ciepło. Gorąca woda zmusiła go, by zamknął oczy.
[IMG]http://i46.************/15hny1t.jpg[/IMG]
Krople wody spływały wspólnym nurtem do odpływu, kapały na ceramiczne kafelki w różnym tempie, pokonując przeróżne drogi. Błyszczały się w niewielkim świetle, które dostawało się do pomieszczenia przez małe okno. Jednak głównie zmywały poczucie nieodpowiedzialności, niepewności i zawstydzenia.
Kobieta usiadła wilgotnymi pośladkami na rozgrzaną posadzkę i pozwoliła, by woda dalej przemierzała jej ciało. Drgnęła, gdy oparła plecy o zimniejszą powierzchnię złożoną z kafelków.
Uderzyła głową o ścianę, patrząc na unoszącą się parę. Zamknęła oczy. Poczuła się na nowo bardzo nieszczęśliwa, mimo że zapach płynu do kąpieli i krople wody dotrzymywały jej dzielnie towarzystwa, tworząc przyjemne uczucie, które niestety nie mogły przebić męczącej skruchy i fatalnego obrzydzenia.
[IMG]http://i46.************/6h3rz4.jpg[/IMG]
Wstała ostrożnie, by się nie pośliznąć. Nie wiedziała nawet dlaczego pomyślała o tym, by być ostrożną. Nagle przestało jej zależeć na istnieniu, tak bardzo, że nawet żałowała, że udało jej się wstać.
Dlaczego stopa nie mogła się omsknąć, uśmiercić?
Głowa kobiety uderzyłaby tylko o ścianę kabiny i już po krzyku. Trochę krwi, bólu – tak mało przez chwilę. To naprawdę nic wielkiego.
Dlaczego, gdy człowiek emanuje szczęściem, Bóg odbiera mu beznadziejnie życie, a gdy chce najbardziej w świecie umrzeć, to tkwi w tym pragnieniu, którego stwórca nie chce spełnić?
Zakręciła wodę i owinęła włosy szczelnie ręcznikiem, tak samo uczyniła ze swoim wilgotnym ciałem i z westchnieniem podeszła do lustra.
Kim jestem? Jak mocno musiałam się zmienić i jak bardzo jeszcze muszę, by siebie nie poznać?
Gdy zobaczyła przed sobą niebieskie, głębokie tęczówki, jasne kosmyki włosów przy twarzy, która wyrażała kpinę, łza stoczyła się jej po policzku.
Słona woda w postaci gorących łez spływała wspólnym nurtem po zmęczonej twarzy, kapała na jasny brzeg umywalki w różnym tempie, pokonując przeróżne drogi.
Emma nie wiedziała, dlaczego życie w tym momencie tak bardzo ją boli i męczy. Jakby zmagała się z ciężką chorobą, która w rzeczywistości nie istniała. Przynajmniej nie było widać jej objawów gołym okiem...
[IMG]http://i48.************/21m4v2o.jpg[/IMG]
Wiedziała kto ją niszczy, może przez wyrzuty sumienia powiązane z przeszłością, a może przez nieobliczalność i troskę w innym kształcie?
Poszła szybkim krokiem na górę, do sypialni. Przebrała się w świeże, pachnące ubrania i nostalgicznie poprawiła serduszko na szyi, które nosiła prawie od zawsze a na pewno na zawsze.
Z zamyślenia wyrwał ją ledwie słyszalny dźwięk telefonu. Znudzona ciszą, pognała w stronę ostrego dźwięku i podniosła ostrożnie słuchawkę. Spodziewała się jednej osoby. Zapragnęła by nie musiała znów słuchać tego aksamitnego tonu w bieżącej chwili oraz dnia następnego i następnego. Jednocześnie wiedziała, że to nie uniknione.
Z ulgą usłyszała inny, bardziej beztroski i serdeczny.
- Emmo – powiedział zamiast powitania mężczyzna – Nie planuj sobie niczego specjalnego na kolejne dni. Odwołaj babskie wieczorki, pidżama party oraz znajomości na jedną noc. Wreszcie wiemy na tyle, że możemy spokojnie podyskutować o sprawie w biurze. Bądź proszę o godzinie siedemnastej. Mam nadzieję, że nie jesteś zajęta, prawda?
Oszołomiona kobieta pokręciła głową przecząco, po czym dopiero później odparła:
- Ależ tak, znaczy nie, nie jestem. Będę z pewnością.
- No to eccellente*! Do zobaczenia na miejscu.
Czarnowłosa nie zdążyła już odpowiedzieć, usłyszała nużący sygnał i odłożyła słuchawkę, zastanawiając się nad słowem eccellente.
Godziną niemalże wieczorną, wysłużony chevrolet podjechał pod wysoki biurowiec i po chwili ucichł.
Pojawienie się w budynku starej, dobrej znajomej, wywołało wiele uczuć, które gołym okiem widać było po niemal wszystkich twarzach. Recepcjonista, tak – nawet ta gderliwa i nieco oschła, uśmiechnęła się do kobiety serdecznie.
Wszystkie uśmiechy dodały Emmie otuchy, oddała płaszcz i nacisnęła przycisk przy windzie.
Gdy drzwi się rozsunęły, od razu zobaczyła swoje odbicie w lustrze a tuż za nim widać było blondynkę o jasnych włosach i cienkich wargach.
Pamiętała tę zimną twarz o jasnej cerze jak śnieg i niemalże zawsze czerwonych ustach. Kobietę z wyjątkową elegancją, cyniczną, zasadniczą i upartą. Wiedziała, że nie można liczyć na jej uśmiech, jeśli już to jego kpiący zarys, a także na godne powitanie.
[IMG]http://i47.************/ogx4is.jpg[/IMG]
Blond 'diva' weszła powolnym krokiem do windy, jakby udając, że nie widzi czarnowłosej. Ona odwzajemniła się tym samym, jednak gdy winda odbiła się od podłoża, blondynka od razu zaczęła rozmowę.
- Wróciłaś rozumiem? Jak udało ci się to zrobić?
- Po prostu szef dał mi trochę czasu – odpowiedziała Emma i postanowiła mówić jak najuprzejmiej, gdyż na razie nie było potrzeby na lekceważący ton.
Nie lubiła być wredna specjalnie. Przynajmniej ostatnio czarna lista, przez brak kontaktu z jej członkami, nieco wyblakła. Była jedna osoba z którą miała kontakt za często i przez to zajmowała pierwszą pozycje( nie wiedzieć czemu ). Potem długo, długo nic i wreszcie Nancy – podła sekretareczka, która okazywała jej niechęć w każdej możliwej chwili i sekundzie swojego życia, tak jak w tej...
- Wiesz... - powiedziała kobieta udając elokwentną – naprawdę mnie to ciekawi, zastanawiam się nad paroma opcjami.
Emma wyczuła swąd jej intrygi a gdy drzwi windy otworzyły się, ulotniła się z owego toksycznego pomieszczenia, mówiąc jeszcze na odchodnym:
Śpiesze się, ale bez obaw, porozmawiamy później Nancy. - mruknęła i opanowując triumfalny uśmiech, otworzyła drzwi do gabinetu szefa.
Gdy opanowała swoje zadowolenie, zauważyła cztery zwrócone ku niej twarze, o dziwo wszystkie je znała. Oczywiście jedną bardziej, drugą mniej i jedną, która należała do osoby nie do rozpracowania.
[IMG]http://i47.************/28gt3pi.jpg[/IMG]
Pierwsza należała do chłopaka o niemalże wiśniowych włosach i wyjątkowo turkusowych oczach, które uśmiechały się do niej przyjaźnie. Należały do Miki, a konkretniej do Mike`a Bosstera. Przyjazny wyraz został w jej pamięci od ostatniego a jednocześnie pierwszego spotkania *. Również wtedy poznała tę drugą, aż biła z niej powaga i roztropność, należała do Anike Abigale - policjantki, matki a przy okazji konkurentki Mike`a.
Trzecia to była twarz o serdecznych wyrazie oraz trosce, jej własnego szefa.
A ta ostatnia, to była ta którą znała w teorii najlepiej. Błękitne oczy patrzyły teraz w jej własne. Blond włosy wyglądały tak jak zawsze, umiejętnie ułożone, ale roztrzepane. Do tego jeszcze czający się w kącikach ust uśmiech. Posiadacz tak pięknej a zarazem nienawistnej twarzy sam nie znał jej za dobrze, może nawet miał ich kilka? Kilka nieodgadnionych i wyjątkowych. Obcych...
- Nareszcie jesteś słonko! - zawołał pieszczotliwie szef, wyrywając ją z obserwacji i zamyślenia.
Wówczas odwróciła wzrok, który utkwiła w jasnowłosym znajomym. On natomiast patrzył na stolik do kawy z ogromnym wyrazem zakłopotania.
Gdy już usiadła, szef rozpoczął całe 'posiedzenie'.
- Akcja rozgrywa się już pojutrze w New Jersey, więc jak mówiłem wszelkie plany odłóżcie na później. Zajmiecie się nimi kiedy indziej... - tu powiedział z przekąsem i puścił oczko - jeśli oczywiście przeżyjecie.
Ian spojrzał z uwagą na brunetkę, która niewzruszona wpatrywała się w twarz przełożonego.
- Cała sprawa zajmie może dwa, góra trzy dni. To zależy oczywiście między innymi od waszej sprawności. - westchnął i po chwili mówił dalej - Podejrzany mieszka na Verdrive 14, z założenia przynajmniej. Nie wykluczam, że gdzieś indziej się może ukrywać, np. w owym biurowcu, gdzie były całe stosy kokainy itp. narkotyków. Ostrzegam was, że to mafioz i może być z nim trudniej niż z każdym pospolitym kapusiem - Emma przełknęła ślinę i wbiła wzrok w swoje kolana - Macie dwa pokoje w hotelu Brostones nieopodal miejsca, gdzie może on się znajdować. Nie będzie łatwo go schwytać, ale na całe szczęście wyłapaliśmy pewien moment, gdzie będzie dowodził przemytem towaru. Jedyne czego nie wiemy i co jest najważniejsze to jak się nazywa, wygląd mniej więcej został podany. Mamy jedno niewyraźne zdj. Może uda mi się podesłać wam je faksem, gdy je zdobędę. Jest tylko kilka opcji z założenia i uprzedzam, że nie wiele o nich wiemy - ciągnął szef z coraz większym entuzjazmem - gmach biura w tym jeden z paru magazynów i drugi magazyn tej firmy, której właśnie drugą działalnością był ogólny przemyt a zwłaszcza broni i narkotyków.
Właśnie jednego z założycieli tej firmy szukamy. Dostaniecie zapewne jakieś wsparcie, ale raczej liczcie na siebie i miejcie pod kontrolą te miejsca. Oczywiście postaram się, abyście byli tylko przełożonymi agentów a oni wykonają za was brudną robotę.
- To raczej zbędne - wyrwało się Emmie, która od razu potem raptownie zamilkła.
- Podoba mi się to podejście... Blueberger.
- Winkler - syknęła z wyrzutem, umacniając Iana w pewnym przekonaniu...
Szef udając przygłuchego omawiał dalej całą akcję i obiecał, że postara się, by chociaż do jednego agenta z całej czwórki dotarła owa niewyraźna fotografia.
[IMG]http://i50.************/j7xpmw.jpg[/IMG]
Wszyscy patrzyli na niego z zaintrygowaniem, tylko blondyn zdawał sie znać całą sytuację na pamięć, a nawet nadanie mu funkcji przełożonego całej reszty, nie zdziwiło pozostałej trójki.
- Jesteście teraz drużyną, cała wasza czwórka musi się wspierać i pamiętajcie, że prędzej macie ufać sobie niż komukolwiek innemu. Mam nadzieję, że sprawa jest już dla was mniej więcej jasna, a wszystko na pewno wyjaśni się na miejscu. - mówił szef, spoglądając na wszystkich - Tak więc do zobaczenia pojutrze rano.
Wówczas wszyscy wstali i skierowali się do wyjścia, Emma jako jedyna milczała, wyłapując strzępki sprzeczki Miki z blondynką. Z trudem powstrzymywała śmiech, gdy słyszała te dziecinne przekomarzania owej dwójki. Humor niespodziewanie jej wrócił a w głowie kołatała się jedyna ważna myśli
Wreszcie jakaś akcja i co najważniejsze; adrenalina!
Z uśmiechem wyszła z biura i zauważyła z zażenowaniem, że za uchylonymi drzwiami kserowała coś pewna złośliwa kobieta.
Tylko nie ona... Pomyślała Emma błagalnie, zaciskając zęby, jednak było już za późno na ucieczkę. Historia lubi się powtarzać...
- Jak mówiłam - zaczęła Nancy, stawając na przeciwko niej - Ciekawa jestem jak wróciłaś do pracy na tak samo wysokie stanowisko, będąc praktycznie no... Spójrzmy prawdzie w oczy - bezużyteczną. - Emma próbowała nie dać się sprowokować. - Więc jak ci się to udało? Całe biuro powoli zaczyna już wierzyć, że to dzięki pewnej przygodzie z Eviganem, która miała miejsce zdaje się bardzo niedawno...
W brunetce coś pękło i już miała zamiar zrobić coś podłej blondynie, jednak ubiegł ją inny aksamitny głos:
- Pewna przygoda miała miejsce dużo później Nancy - syknął z pogardą Ian do oszołomionej kobiety.
Emma ze zdziwieniem przyglądała się zakłopotanej blondynce i swojemu obrońcy, który mocno onieśmielił jasnowłosą. Zaśmiała się siarczyście, nie mogąc już opanować emocji. Szalenie bawiła ją płaszcząca się przed blondynem sekretarka, która udawała pokrzywdzone niewiniątko.
Emma złapała ogromną ochotę na dobrą kawę, patrząc na tę komedię...
Rozejrzała sie po jasnym otoczeniu. Była to przestronna, biurowa kawiarnia w której nie bywała ostatnio za często, a od kilku miesięcy praktycznie nigdy. Niespodziewanie nawiedziły ją miłe wspomnienia, bo przecież właśnie w tym miejscu po raz pierwszy umówiła się tu z Troy`em. Tutaj rzucał jej pierwsze śmielsze spojrzenia, czarujące uśmiechy i może po raz pierwszy potrzymał ją za rękę. Ledwie się tu pojawiła, jak wtedy pomyślała tylko na chwilę na jedną akcję, oczarował ją jej przyszły mąż i została tu na dłużej, odwiedzając ową kawiarnię. Dalej rozglądała się po pomieszczeniu, czując ogromne, wewnętrzne ciepło, a gdy za plecami usłyszała znajomy głos, odwróciła się.
- Kevin?! - zawołała z uśmiechem jakby zobaczyła dobrego znajomego.
Nie wiedzieć jak przypomniała sobie do kogo należy owa przyjazna twarz i natychmiast podbiegła do baru.
- Co tu ty robisz? - wyjąkała.
- Myślałem szczerze mówiąc, że mnie nie zapamiętasz. - odparł nieśmiało z nieskrywanym zdziwieniem i spojrzał na jej radosną twarz - ale chyba nawet cieszysz się, że mnie widzisz i pamiętasz nie tylko mnie, ale również moje imię.
[IMG]http://i50.************/2cg0z8i.jpg[/IMG]
Kobieta uśmiechnęła się promiennie. Siadając przy barze, poprosiła go o szklankę wody mineralnej, a on nawet nie proponował jej niczego mocnego.
- Nie mogę w to uwierzyć, tak szybko ponownie się spotkaliśmy. Co tu robisz?
Kevin zakręcił butelkę i stawiając na blacie wysoka szklankę, nalał wody aż po brzegi. Przyglądała mu się z zaciekawieniem, czekając na odpowiedź.
- Co ja tu robię? - spytał w końcu z lekkim zdziwieniem - Emmo, ja tu pracuję już jakoś od miesiąca. Jestem zawodowym barmanem, ale to chyba już wiesz.
Brunetka parsknęła barwnym śmiechem. Niemal nie znając ów mężczyzny, mogła już spokojnie stwierdzić, że to bardzo miły i dowcipny facet, na pewno godny uwagi. Po chwili spojrzała na niego podejrzliwie...
- Skąd wiesz jak się nazywam?
- Słyszałem przecież w klubie jak ten ordynarny blondyn coś do ciebie mówił i wypowiadał twoje imię. No i ogólnie krąży tu plotka, że dwójka agentów przespała się ze sobą zeszłej nocy, po tym gdy on zabrał ją z baru. Podobno jakiś istny Bóg seksu z nowo poznaną kobietą, która wróciła dopiero niedawno do pracy. - spojrzał jej wymownie w oczy - teraz jestem pewien, że chodzi o ciebie. Połączyłem wszystkie fakty w spójną całość. - mruknął dumnie.
Emma przez chwilę nic nie mówiła, tylko pokiwała z goryczą głową, unikając jego natarczywego spojrzenia, które jakby czekało na pikantne plotki lub opis uczuć wewnętrznych. A ona była pewna, że nie chce ich usłyszeć, mimo że jeszcze o tym nie widział.
- Spokojnie - oderwała wzrok od szklanki z przeźroczystą cieczą, którą trzymała przy brodzie - jeśli nie skłamał, to spał sobie smacznie na kanapie w salonie, udostępniając mi swoją sypialnię i w żaden sposób nie spaliśmy razem, nawet w jednym pokoju. Ale szczerze mówiąc nie będę się tłumaczyć całemu biuru, bo nikt w te bajkę nie uwierzy...
Brunet zastanowił się, podrzucając leniwie szklanki, tak jak robił to na początku.
- Wiesz, masz rację - przytaknął po chwili i łapiąc ostatnią szklankę w powietrzu, mruknął - Trudno uwierzyć, że facet wypuścił taką kobietę ze swojej sypialni.
* - eccellente - po włosku ; wspaniale.
** - Mika Booster - pierwsze ich spotkanie miało miejsce na przesłuchaniu Emmy na Champs Elysees
________________
No uf... Oto ten wymęczony odc. Mam nadzieję, że was jeszcze dotąd nie zawiodłam i czekacie na coś nowego. Pozdrawiam, VOLT