wrona
Cytat:
ylko szkoda, że zagadka rodziny pani detektyw wyjaśniła się tak łatwo.. Ja np. powiązałabym jej męża z wypadkiem Kate, albo coś w tym stylu..
|
Wiesz, nie chciałem za bardzo komplikować, żeby czytelnicy się nie pogubili na samym początku

Ale zapewniam ,że skomplikowane będzie!
Cytat:
Ale dziwi mnie to że Georgia chociaż jest taką zimną kobietą uśmiecha się i na plakacie jest ubrana w małą czarną..
|
Bo to jest takie jakby "za kulisami"
Bardzo dziękuję za komentarz i pozdtawiam :
Invidia
Cytat:
Jack nie może brać ślubu za tydzień, co to za niedorzeczność Gio. W świetle prawa bigamia jest zabroniona. No chyba, że akcja toczy się w krajach arabskich, ale takowych przesłanek nie zauważyłam.
|
Moje FS-y nigdy nie były do końca zgodne z realiami, zawsze zdarzy się jakaś nutka fantastyczności- wszystko po to, żeby świat w opowiadaniu okazał się mimo wszystko lepszy i doskonalszy od tego realnego
Cytat:
Wybacz, ale gdy zobaczyłam tego ochroniarza nie mogłam powstrzymać się od śmiech xd
Ale mógłbyś mu zmienić fryzurę, ale o tym już mówiłam.
|
Już komuś mówiłem ,że był robiony naprawdę na szybko i wystąpił tylko jednorazowo
dziękuję za komentarz
aniołek
Cytat:
W życiu prywatnym Georgia jest na razie przegrana, ale może w dalszym scenariuszu dostanie jeszcze jakąś szansę... ? ;> Podoba mi się sposób w jaki kreujesz jej postać i jest ona moją ulubioną bohaterką.
|
Cieszę się, że ktoś to zauważył. Zanim zacząłem pisać, właśnie długo zastanawiałem się nad głównym bohaterem, starałem się go jak najbardziej dopracować, żeby jego charakter był skomplikowany, ale jednocześnie wyraźny i czytelny. Mam nawet wypisane na kartce wszystkie jej cechy i zanim cokolwiek napiszę czytam to sobie żeby nie popełnić żadnej gafy
Cytat:
A jeśli chodzi o bonus, to myślałam, że cały sekret tkwi w czymś innym...
|
Mogłabyś wyjawić w czym?
Bardzo dziękuję za komentarz
No i jest kolejny odcinek- długość taka jak każdego
Zapraszam do czytania.
6
Noc niespokojna cz.3
-Jestem- zdyszany i spocony dwudziestolatek podbiegł pod duży budynek agencji detektywistycznej WILSON- Tylko niech pani nie mówi, że spóźniłem się o dwie sekundy.
- Nie, wcale nie odliczałam czasu- kobieta uśmiechnęła się ironicznie.
- Więc po co…?
- Mógłbyś mówić ciszej? Jeszcze ochroniarz nas usłyszy.
[IMG]http://i45.************/30cr9so.jpg[/IMG]
- Po co mnie pani wezwała?- Roy Hill otarł pot z czoła i wyprostował sylwetkę, domagając się wyjaśnień. Zaspanie towarzyszące mu jeszcze kilkadziesiąt minut temu szybko minęło i spokojnie mógł przystąpić do kolejnej akcji.
- Musimy wejść do biura- Georgia wskazała palcem drzwi wejściowe.
- Ale po co?
- Po co i po co! Od zadawania pytań to ja tu jestem. Nie gadaj, tylko idź za mną.
Detektyw wstała i pewnym krokiem podążyła w kierunku ochroniarza pilnującego frontowych drzwi. Tuż za nią szedł Roy, rozglądający się nerwowo dookoła. Był pewien, że jego opiekunka zrobiła na niego jakąś zasadzkę. Nigdy nie będzie jej ufał.
Wkrótce byli już przy wysportowanym mężczyźnie, który-jak się okazało- obserwował ich od czasu pojawienia się Georgii za krzakiem.
[IMG]http://i49.************/2ai1qx2.jpg[/IMG]
- Stać! Coście za jedni?
- Pracuję tutaj- jasnowłosa podeszła do niego bliżej i pokazała dokumenty- Detektyw Georgia Roberts. Chcę wejść do środka.
- Biuro jest zamknięte. Takie jest rozporządzenie pana dyrektora Wilsona, żeby nikogo poza godzinami nie wpuszczać. Otwieram o siódmej- mężczyzna wymówił tą wyuczoną na pamięć formułkę niczym automat.
- Jak zwykle ten nieudacznik Wilson musi coś namieszać…- kobieta zwróciła się do Roy’a- Widzisz chłopcze, jakie ciężkie jest życie detektywa? Jeżeli myślisz, że ten zawód jest ciekawy, to bardziej ci się opłaca iść na kelnera. Przynajmniej spotkasz jakąś ciekawą laskę.
Z powrotem odwróciła się w kierunku ochroniarza.
- Ale to sprawa życia i śmierci- tak, pora zastosować wypróbowaną metodę- Niech pan pomyśli, może właśnie zarzynają w domu pana żonę.
- Nie mam żony.
[IMG]http://i46.************/29ola87.jpg[/IMG]
Cóż, tym razem nie trafiła.
- Mogą też to być dzieci.
- Nie mam dzieci- potężny mężczyzna zaczął się ironicznie uśmiechać.
- A babcie pan ma?
- Zatłukłem ją patelnią jak miałem czternaście lat. I to samo zrobię za chwilę z panią.
- Grożenie mi jest karalne…- kobieta zaczęła się cofać, gdy ochroniarz podchodził coraz bliżej niej, patrząc na nią z góry wściekłymi oczami- Jeżeli mnie tkniesz napakowany bezmózgowcu, to masz u Wilsona przesrane!
- Jeżeli za chwilę nie opuści pani terenu biura, to napakowany bezmózgowiec wyrzuci panią przez płot.
- Roy! Jesteś mężczyzną! Zrób coś!
- Trzy razy mniejszym mężczyzną!- brunet również cofał się w kierunku wyjścia.
- W takim razie wiejemy!
[IMG]http://i48.************/2r4sdis.jpg[/IMG]
Truchtem wybiegli na ulicę, ku rozbawieniu ochroniarza, który roześmiał się na cały głos. Oni jednak szybko zniknęli pomiędzy budynkami, chcąc, by nikt inny ich nie zauważył. Musieli w tej chwili wyglądać naprawdę idiotycznie- jak przepędzeni smarkacze chcący podkraść rówieśnikowi kredki. Schowali się za kubłem na śmieci i próbowali opanować przyspieszone bicie serc, głęboko oddychając.
- Musimy się tam dostać- Georgia spojrzała na Roy’a.
[IMG]http://i46.************/ojo61j.jpg[/IMG]
- Ja tam nie wracam! Nie chcę być wyrzucony przez płot.
- Tchórz!
- A jak niby pani chcę się tam dostać?
Georgia potrząsnęła pytająco głową. Rozejrzała się dookoła, mobilizując cały swój mózg do myślenia. Wiedziała, że przecież musi byś jakiś sposób, żeby się tam dostać- nawet, jeżeliby miałaby zaryzykować swoją posadę.
Jasnowłosa już od pewnego czasu zauważyła, że chyba zbyt bardzo zaangażowała się w tą sprawę. Sama nie wiedziała dlaczego, ale na pewno nie było to zwykłe śledztwo, czuła, że tropi coś ponadprzeciętnego. Dobrze, że właśnie ona je dostała- z dwóch powodów: kto inny zupełnie nie miałby szans rozwikłać tylu wątpliwości pojawiający się w drodze do prawdy, po drugie- był to jej stały napęd, pozwalający choć na chwilę zapomnieć o rodzinie, którą traci.
W tej chwili niejaka Georgia Roberts zdała sobie sprawę, że tego śledztwa nie może spieprzyć i nie może dopuścić, żeby ktokolwiek jeszcze zginął.
W ułamku sekundy schyliła się i wzięła do ręki kamień. Zdziwiony Roy spojrzał na nią pytająco.
- Co pani chce z tym zrobić?
Ona spojrzała na niego z uśmiechem.
- Dobrze, że szyby nie są pancerne.
---
Po wizycie zwierzchniczki, Kate przez długi czas nie mogła zamknąć oczu. Cały czas myślała nad tym, co powiedziała. A wszystkie jej słowa oznaczała tylko to, że narobiła Georgii wiele kłopotu i może przyczyni się nawet do czyjejś śmierci.
W końcu jednak wyczerpanie dało za wygraną i na kilka minut zanurzyła się w płytkim śnie, z którego została brutalnie wyrwana, usłyszawszy trzask drzwi.
[IMG]http://i45.************/ir6efk.jpg[/IMG]
Jej pierwszą reakcją na to, było leniwe otwarcie powiek i ujrzenie tego samego, białego sufitu. Potem przekręciła głowę i doznała niemałego zaskoczenia. Albo zawodziła ją pamięć, albo tego faceta naprawdę nie znała…
- Kim pan jest?
Mężczyzna przekręcił klucz w zamku. Czarnowłosa z trudem uniosła się na rękach.
- Co pan robi?
On tylko uśmiechnął się- lecz był to uśmiech pusty, bez wyrazu. Jego twarz, którą przesłaniały po części duże ciemne okulary, też była bez wyrazu. W jednej chwili poczuła, że odczuwa do tego mężczyzny lęk.
- Musimy o czymś porozmawiać, Kate- zbliżył się do niej.
- Skąd pan wie jak mam na imię?
[IMG]http://i49.************/2h7dkhw.jpg[/IMG]
- Nieważne. Powiedzmy, że przeczytałem na tablicy z wynikami- spojrzał ukradkiem na tabliczkę zawieszoną na łóżku- Biedactwo, straciłaś dużo krwi. A wszystko przez jedną małą teczkę.
- To ty!
- Nie krzycz, bo się zmęczysz. Mówię ci- pochylił się nad nią- Nie mieszaj się do tego. Następnym razem nie będzie to przypadkowe potrącenie- odsunął koszulę, ukazując włożony za spodnie mały pistolet. Kate, jako początkujący detektyw, stwierdziła, iż nie jest to żadna plastikowa podróbka. To prawdziwy pistolet!
Spojrzała na niego przestraszonymi oczyma.
- Grzeczna dziewczynka, wie co robić. Tylko ani słowa nikomu, wiesz co mam za pasem…
I wyszedł, po cichu wyślizgując się z pomieszczenia, zostawiając dwudziestolatkę skuloną na szpitalnym łóżku, patrzącą w przyszłość z wielkim lękiem.
---
- Chodź za mną, tylko po cichu!- dwójka ludzi poruszała się na kolanach wzdłuż ogrodzenia, oddzielającego budynek agencji detektywistycznej od reszty miasta, niczym mury obronne straszliwej twierdzy. Do tego czuli na sobie wzrok wielu ludzi, patrzących na nich ze śmiechem- strasznie irytujące uczucie.
[IMG]http://i48.************/wj9unp.jpg[/IMG]
- Nadal nie wiem czy to dobry pomysł. Nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za wybitą szybę.
- … i za całą akcję, związaną z jednym małym kamyczkiem- Georgia postanowiła go nie pocieszać. Będzie robiła wszystko, by zniechęcić praktykantów do tej roboty.
Dostali się na tyły budynku, przeskoczyli bezszelestnie przez płot i stanęli przed dużą, oszkloną ścianą małej kawiarenki.
- Jest pani tego pewna?
[IMG]http://i46.************/29c5a1u.jpg[/IMG]
- A masz inny pomysł? Więc zamilcz na wieki i módl się, żeby nas nie złapali- rękę, w której trzymała kamień podniosła do góry i wymierzyła nim prosto w szybę. Wkrótce do ich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła, a po sekundzie uruchomiła się wyjąca syrena, oznajmiająca włamanie się intruzów do budynku.
- Szybko!- Georgia szybkim krokiem przeszła ostrożnie przez odłamki szkła i pobiegła holem, żeby dostać się do swojego gabinetu. Roy podążał krok w krok za nią- Nie mamy czasu! Za chwilę będą tu gliny.
W półbiegu detektyw wyjęła z kieszeni pęk kluczy, szukając właściwego i gdy dobiegli do drzwi miała go już między palcami. Zamek brzdęknął i drzwi się roztwarły ukazując pogrążony w ciemności gabinet. Dzięki Bogu komputer zostawiła na czuwaniu- nie stracą tak cennego w tej chwili czasu.
---
Głośny huk uruchomił alarm. W promieniu kilkuset metrów od dużego budynku zrobiło się czerwono, z powodu migających lamp.
Napakowany bezmózgowiec gdy tylko zorientował się, co się dzieje, wyjął swoje walkie-talkie i łącząc się z centralą zaczął otwierać drzwi, aby dostać się do środka. Połączył się po kilku chwilach.
[IMG]http://i46.************/2jtiyp.jpg[/IMG]
- Tu ochroniarz numer 0 5 7. Wzywam posiłki. Powtarzam. Wzywam posiłki. Bez odbioru!
Wrzucił urządzenie do kieszeni i wszedł do środka. Nie miał jednak zamiaru wyłączać rozszalałej syreny. Od razu skierował się do małego pomieszczenia, które można było nazwać rozumem nowoczesnego budynku. Roiło się w nim od monitorów zawieszonych na ścianie, setek wskaźników i kontrolek. Drzwi otwarły się przed ochroniarzem, gdy ten przyłożył kciuk do specjalnego czytnika. Usiadł na obrotowym fotelu i spojrzał na migające monitory, w jednej chwili wiedząc, którędy wszedł rządny wrażeń człowiek.
---
Detektyw Georgia Roberts usiadła przy komputerze, a Roy na stojąco pochylił się na biurkiem.
Kobieta uruchomiła program, o którym praktykant dużo uczył się na wykładach, i po wpisaniu hasła dostała się do centralnej bazy danych. Było w niej dosłownie wszystko, czego może potrzebować detektyw do pracy- wyszukiwanie osób, spis więźniów i karanych, pełna baza adresów, a nawet spis samochodów. Właśnie ta opcja była im najbardziej potrzebna. Georgia bez wahania kliknęła na ową ikonkę i po ułamku sekundy wyświetliły się skomplikowane tabele. Jasnowłosa wyciągnęła z kieszeni kartkę, którą zapisała w laboratorium. Przepisała wszystko na klawiaturze i po chwili wyświetliły jej się wszystkie dane.
[IMG]http://i45.************/2cyfdlc.jpg[/IMG]
- Taką farbę, jaka odleciała przy potrąceniu Kate…
- Przy potrąceniu Kate?
- Nie mówiłam ci? W każdym bądź razie właśnie o to chodzi. Taką farbę stosuje się tylko do samochodu Chrysler 300c. Poszukujemy właściciela granatowego Chryslera.
Zamknęła dotychczasową stronę i wrócił do strony głównej, po czym wcisnęła ikonkę z narysowanym ludzikiem- wyszukiwarka osób. Wpisała miasto: Chicago, i wyszczególniła, że ma to być właściciel wcześniej wspomnianego, granatowego pojazdu.
Wyświetliły się dwa nazwiska.
W tej samej chwili usłyszeli dźwięk policyjnych samochodów. Georgia spojrzała na swojego praktykanta.
- Wydrukuję ci to i obiecaj mi, że znajdziesz te dwie osoby- kliknęła przycisk „drukuj”. Drukarka wydobyła z siebie nieprzyjemne dla ucha odgłosy.
- Ale dlaczego?
- O nic nie pytaj, wezmę na siebie wszystko. Bierz tą kartkę i od rana zajmij się to sprawą.
On spojrzał na nią z przykrością.
- No dalej, uciekaj!
Jeszcze raz rzucił na nią kątem oka, a potem zniknął w ciemności dużego holu. Zaś na zewnątrz było już słychać krzyki policjantów „Są na górze!”.