Do Czopa 92: Odcinek 4 części pierwszej i dalsze odcinki znajdziesz na kolejnych stronach tego tematu

.
No, obietnica obietnicą, wiem, że tak długo. Za to dużo tekstu i dużo zdjęć. Niektóre zdjęcia były przerabiane przez mojego kolegę i koleżankę

.
"Spojrzenie na czas"
Cz. 2
Odc. 2
"Pamiętnik"
[IMG]http://i48.************/28re8zs.jpg[/IMG]
Umówiłyśmy się ze Stefanią, że zostawimy szkatułkę w jak najlepszym stanie. W środku tego przepięknie rzeźbionego, drewnianego pojemnika w kolorze królewskiej czerwieni leżał średniej grubości fioletowy zeszyt. Kolor okładki był na tyle niezwykły, że był on pokryty bardzo drobniutkimi okruchami lustra, które odbijały wszystko wokoło, mieniąc się rożnymi barwami. Ciemny fiolet zaś stanowił doskonały kontrast dla pięknego "brokatu". Obie wpatrywałyśmy się z zachwytem w książkę, nie wiem kto z większym, ja czy ona. Moje zdumienie i satysfakcja na pewno była spowodowana uczuciem zdobycia jakiegoś wielkiego skarbu, którego próbowałam tak długo zdobyć. Już wiem jak czuli się piraci. Wniebowzięci. Byłam mocno zapatrzona w ten widok, że nawet nie wiedziałam jak wygląda mina Stefani, jak długo już się przyglądam przedmiotowi i jak wielkie mogłam mieć oczy. Nic mnie to nie interesowało. Najważniejsza była zdobycz.
W końcu dotknęłam książki, co było niesamowitym uczuciem. Bardzo powoli otworzyłam ją na pierwszej stronie, kiedy Stefania również chciwa, dotknęła zeszytu. Kartki miał gładkie. Nie były one białe, a nawet siwe. Biały to zbyt nieprecyzyjne określenie, gdyż kolor kartek był jeszcze bielszy niż zwyczajny biały. Tak jakbym patrzyła wzrokiem stworzenia rozróżniającego o wiele, wiele więcej kolorów niż człowiek. Karty zeszytu były tak białe jak skrzydła najczystszych aniołów.
Dopiero na siódmej stronie widniał wykaligrafowany tytuł kobaltowym atramentem, który brzmiał "Pamiętnik". Nie napisano tu nic więcej. Ani daty, ani autora, ani miejsca. Był tylko skromny napis "Pamiętnik".
[IMG]http://i50.************/16iwmll.jpg[/IMG]
Moja ochota na przewrócenie stron i przeczytania była wtedy niesamowicie silna. Mogłabym ją porównać do grawitacji przyciągającej przed monitor komputera. Przekartkowałam szybko dziennik, po czym wróciłam na stronę tytułową. Po chwili nasze oczy były już na stronie dziewiątej i przeczytały pierwsze proste zdania, kiedy przyszło mi coś do głowy. Natychmiast zamknęłam dziennik przed nosem panny Hierfit.
[IMG]http://i47.************/2vbq5qh.jpg[/IMG]
- Hej! - oburzyła się. - Dlaczegoż to zamknęłaś?
- Nie możemy tego czytać. Przynajmniej nie dzisiaj - wyjaśniłam. - Po prostu dziś nie ma już czasu, a jeszcze trzeba zostawić szkatułę w niby-nienaruszonym stanie.
[IMG]http://i49.************/sex56t.jpg[/IMG]
- Leno... - zaczęła, lecz z doły zaczęły dochodzić nietypowe zdania.
- A więc dobrze, zgadzamy się ze sobą? - rzekł głos Damy z Papużką.
- Tak. Zejście Grego do świata Boga wszystko popsuł - odrzekła Marianna, jakby starała się panować nad emocjami. - Mniemam, że to najlepsze rozwiązanie.
- Nie masz innej możliwości. Więc pójdę li po niezbędne akta i umówimy sprawę. Będzie należy pojechać do urzędnika - po tych słowach Dama z Papużką opuściła Mariannę i słychać było potem stukot pantofli o drewniane schody. Nie mieliśmy wiele czasu.
- Stefania, zatrzymaj ją, a ja doprowadzę szkatułkę do porządku. Prędko! - powiedziałam.
Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Dziewczyna bez zbędnego gadania wyszła z pokoju i zeszła na schody zachodząc drogę Damy z Papużką. Ta oburzyła się zachowaniem młodej kobietki.
[IMG]http://i45.************/6sgimw.jpg[/IMG]
- Och! Witaj Damo! Nie zauważyłam jak wchodzisz po schodach. Może zrobię pani dostojniczce ciepłej herbaty z miodem? Podróż w nasze strony z pewnością Damę zamęczyło! - powiedziała z jak najmilszym - ironicznym nieco - uśmiechem Stefania. W duchu bała się konsekwencji swego zachowania.
- Co sobie wyobrażasz, młoda damo?! - obruszyła się szlachcianka. - Czy w domu nie nauczono ciebie dobrych manier?! Należy ustąpić starszym i bogatszym od siebie. Proszę mnie przepuścić.
Z dołu spoglądała nań Marianna dziwiąca się sytuacją oraz niegrzecznością córki wobec szlachcianki. Ona zaś nie dawała za wygraną, czego z pewnością nauczyła się podczas pobytu we współczesności.
- Ależ proszę, nalegam Damę. To tylko kilka minut, które może pani poświęcić na dobrą herbatę. Poza tym, dostojna Eleonora się za panią stęskniła...
W czasie, kiedy Stefania przekomarzała się w szlachetnym stylu z Damą z Papużką, ja schowałam pamiętnik pod pachę i zamknęłam jak najstaranniej szkatułkę. Potem przebiegłam do pokoju i schowałam książkę pod materac. Najgorsze jednak to, że była możliwość, że Dama otworzy szkatułę, a ona będzie pusta! Musiałam coś zrobić! Wtedy wpadłam na pomysł włożenia małego obrazka z Jezusem-Pasterzem, który ofiarowała mi niegdyś Stefania! Właśnie ona była autorką tej pracy. Po drugiej stronie materaca wymacałam kawałek wypatroszonej krowiej skóry nałożonej na cztery patyki. Spojrzałam na niego. Nie był on już w tak dobrym stanie jak na początku, lecz wciąż były widoczne rysy Jezusa z białymi owieczkami wokoło, na bujnej, rozległej polanie wśród gór. Szybko pobiegłam do pokoju Damy z Papużką i schowałam dzieło.
Tymczasem...
- ... a więc? - rzekła Stefania.
- Ty coś ukrywasz, młoda damo, jednak teraz nie mogę się nad tym zastanawiać. Zejdź mi z drogi! - buchnęła dojrzała kobieta, spoglądając zdenerwowanym wzrokiem na dziewczynę.
- Stefania, proszę cię, podejdź tutaj do mnie, a Damę z Papużką przepuść li! - powiedziała w końcu Marianna.
[IMG]http://i45.************/2efj8ma.jpg[/IMG]
Posłuszność matce była pierwszorzędna, więc wykonała jej polecenia bez szemrania. Wówczas Dama weszła na górę, trzymając suknię przy sobie i mrucząc pod nosem coś w stylu: "Dzisiejsza młodzież nie okazuje szacunku dla starszych". Marianna spojrzała ze wstydem, ale z pewną łagodnością na Stefanię. Ojciec na pewno, by ją pouczył. Zresztą przy Grego nie odważyłaby się niegrzecznie odnosić się do Damy z Papużką. Stefania tylko spojrzała w górę z nadzieją, iż już skończyłam i bezpiecznie schowałam się w pokoju.
Było tak w istocie, jednak szlachcianka zauważyła pewnie, kiedy zamykałam drzwi w swojej sypialni. Na razie mogłyśmy odetchnąć z ulgą. Na razie.
[IMG]http://i48.************/2q2g7iv.jpg[/IMG]
Nastał wieczór, a my musiałyśmy pozostać w pokojach. To wszystko. Większej kary nie dostałyśmy, zresztą pani Marianna i tak była jakaś przygnębiona. Z dołu było czuć zapach gotowanych podrobów robionych specjalnie dla Damy z Papużką.
[IMG]http://i50.************/1o3xno.jpg[/IMG]
[IMG]http://i49.************/ou6vbs.jpg[/IMG]
Po kolacji pani Hierfit pilnowała szlachcianki prowadzącej głośne rozmowy z Eleonorą.
- No kto ma takie śliczne piórka, kto? - mówiła lekko sztucznym głosem.
"Aaar, Eleonora, aaar!" - krzyknęła papuga. - "Poproszę smakołyk"
- Oj tak! Dostaniesz, moja droga, dostaniesz! Dla tych pięknych piórek trzeba się poświęcić prawda?
"Aaar, prawda, prawda"
- Kto cię kocha najbardziej?
[IMG]http://i45.************/2i0ad69.jpg[/IMG]
I tak w nieskończoność, aż słuchać się nie dało. Można zwariować od tych ich pogaduszek! Jeżeli szlachcianka zażyczy sobie dyskusji z ptakiem, można zapomnieć o dobrym śnie. Wreszcie Dama pożegnała się z Eleonorą, po czym wylała stosy perfum na swe ciało i położyła się spać w tym swoim bogatym pokoiku.
[IMG]http://i50.************/2a6sar7.jpg[/IMG]
[IMG]http://i46.************/2utj5w6.jpg[/IMG]
Wszystko prawie ucichło. Ciszę zagłuszały jedynie krzątaniny Marianny, która po posprzątaniu mogła napić się lekko kwasowej wody, a potem położyć się. Dopiero wówczas stało się naprawdę cicho, co mnie zadowalało. Przez okienko wpadało jasne światło księżyca w pełni. Wstałam, by pooglądać trochę ten widok. A był on niesamowity! Ziemia była otoczona smolistą nocą i ciężko było dostrzec na niej cokolwiek. Jednak niebo było porozświetlane mnóstwem malutkich światełek, którym nie przeszkadzało towarzystwo jasnego księżyca. Nawet na ciemnej wsi, nie można dzisiaj - we współczesności -ujrzeć czegoś takiego w czasie pełni.
[img]http://i50.************/21ad447.jpg[/img]
Widok ten przypominał mi okładkę pamiętnika. Miliardy błyszczących kryształków na ciemnym tle. Zaczęło mnie mocno kusić, by przeczytać go jeszcze dziś. Ten cudowny, niezwykle zrobiony zeszyt pełen tajemnic! Brak daty, brak miejsca i osoby. Czyż to nie jest pociągające? Położyłam się na podłodze, mając lepszy widok na niebo. Księżyc oświetlał mą twarz. Nieprzytomnie spoglądałam na jego oblicze. W końcu zerwałam się i wyciągnęłam materac.
[IMG]http://i50.************/2n6fyty.jpg[/IMG]
On wciąż tam był. Leżał niewzruszenie czekając na czytelnika! Teraz biorąc pamiętnik w dłonie byłam zachwycona jego widokiem. Równocześnie byłam strasznie podekscytowana. Nareszcie wszystko się wyjaśni! Poznam odpowiedzi na trudne pytania i rozwiązania problemów. Jak to cudownie, że Stefania poznała Kamila! A księżyc czekał, aż będzie mógł rozjaśnić "bielsze niż białe" strony. Drącą ręką otworzyłam książkę...
[IMG]http://i47.************/1zmfmg0.jpg[/IMG]
Zauważyłam jeszcze coś. Zeszyt miał niesamowity zapach. Nie pachniał jak reszta książek - papierem i nowością, ani jak stare egzemplarze - kurzem i czasem. Powiewało raczej... tabaką, lecz taką pachnącą tabaką. Taką miętą i ziołami odświeżającymi, bardzo uzależniającymi. Może to właśnie zapach ma tę siłę przyciągania? Niezwykłe. Zapach tabaki to akurat ładny zapach. Litery na kolejnych stronach były pisane tym samym kobaltowym atramentem. Jeżeli się przyjrzeć, były one wyraźniejsze w świetle księżyca. Autor pisał literami rozbieżnymi, drukowanymi.
Ciekawość była zaspokajana wraz z kolejnymi zdaniami...
" Czytelniku, witaj! Jeżeli czytasz ten pamiętnik, zgaś światła i zapal świeczkę. Wyłącz niepotrzebne przedmioty i usiądź w najciemniejszym kącie. Wszystko to nie będzie Ci potrzebne do czytania tego pisma.
Jak to możliwe, że czytasz to co czytasz? W każdym razie jest to pełne podziwu, lecz pamiętaj, że ciekawość może zabić. Miłość też zabija, ale umierający mają sens swojej śmierci. Czasem możesz umrzeć nieświadomie, bo byłeś zanadto ciekawy."
Wystraszona tym stylem pisma natychmiast opuściłam pamiętnik na podłogę i wstałam odruchowo. W mojej świadomości pojawił się oszołomiony głos, mówiący "Nie!". Fala strachu przeszła w mojej głowie, ale czułam się normalnie. Zaraz się uspokoiłam i oczy me spojrzały w dół. Na drewnianej podłodze leżał zeszyt otworzony na jakiejś stronie, lśniącą okładką do góry. Zadowolenie i satysfakcja nagle gdzieś się ulotniły, a pojawiło się zaniepokojenie. Stałam tyłem do okna, przez które światło księżyca oświetlało moje blond włosy. Podniosłam pamiętnik i włożyłam go pod materac. Wystraszona położyłam się, bojąc się zmrużyć wzrok. Co się ze mną działo? Zmęczenie me było tej nocy zbyt silne i po chwili zasnęłam.