View Single Post
stare 03.02.2010, 18:20   #147
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Detektyw Georgia Roberts

Invidia

Cytat:
może to, że zdjęciu, na którym Georgia się czołga wygląda tak jakby skakała xd
Brałem pozę pierwszą lepszą- dlatego też nie pokazałem góry, bo wyglądałoby jeszcze bardziej komicznie

Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam

No i jest! Kolejny odcinek! Po wielu trudnościach związanych z simami (nie wiem, ale Georgia i Roy mi gdzieś poznikali, nawet Force Error nic nie dawał, dopiero po pół godziny męczarni od tak się pojawili jak gdyby nigdy nic ) jest kolejny, mam nadzieję, że ciekawy, odcinek. Zapraszam do lektury


7
Nad ranem






O tak… ta noc miała być taka jak każda inna. I była, ale nie dla wszystkich. Przyniosła wiele cierpienia i bólu, wiele upokorzeń i zmusiła do robienia rzeczy, na które nie zasługiwaliśmy.
Niektórym uświadomiła, że stara miłość nie rdzewieje.
Innym przypomniała, że przed przeszłością nie da się uciec.
Inni zaś nauczyli się, że nigdy nie wiadomo, kiedy może przyjść koniec.
Tak… Ta noc na pewno nie była zwyczajna.


[IMG]http://i45.************/2vjwld5.jpg[/IMG]

- Obudziłaś całą okolicę- Wilson wszedł do gabinetu niespodziewanie. Mimo, iż jego twarz wyrażała wielką złość, dało się jeszcze na niej doszukać oznak przyjemnego snu, który niestety odszedł już w niepamięć.
- Obudziłam całe miasto- Georgia Roberts uśmiechnęła się do niego, lekko podnosząc głowę- Najpierw zawył ten cholerny alarm, a potem główną ulicą przejechała parada równości radiowozów na sygnale.
- Wezwałem nawet antyterrorystów. I ty za nich zapłacisz, wredna… Jestem dżentelmenem i nie powiem tego słowa.
- Może i jestem ****, ale powinnam chyba być z siebie dumna. Skoro na jedną osobę, ****, wzywa się całe stado antyterrorystów, to znaczy, że ciągle się ze mną liczysz.

[IMG]http://i47.************/245yf0x.jpg[/IMG]

- Tak, liczę się z tobą i wiem do czego jesteś zdolna. Dlatego nie będę dłużej tego tolerował. Zamknąć ją.
Dwóch ochroniarzy podeszło do kobiety i chwyciło ją za ręce. Ona najpierw się opierała, potem jednak widząc spojrzenie Wilsona, zrozumiała, że nie musi.

---

Orson przekręcił w drzwiach klucz i wszedł do środka swojego skromnie urządzonego mieszkania. Po omacku oświecił mała lampkę stojącą na półce przy wejściu i rzucił na stół białą teczkę, po czym udał się do łazienki. Kiedy z niej wyszedł, dowiedział się, że nawet jego ta noc czegoś nauczyła- żeby zawsze zamykać drzwi na klucz.

[IMG]http://i46.************/2jca2y9.jpg[/IMG]

- Angie, co ty tutaj robisz?
Rudowłosa kobieta uniosła głowę.
- Nie widzisz, czytam papiery, które przyniosłeś. Wiesz co, zaskakujące. Gdybyś nie ukradł tej teczki, za dwa dni siedzielibyśmy już w pudle. Wiesz, że mają twoje odciski palców z ubrania pierwszego trupa?

[IMG]http://i48.************/2niwfib.jpg[/IMG]

- Wiem, że lepiej już przestać. Jeszcze jedno zabójstwo i będzie po nas.
Pani Smith wstała i podeszła do bruneta.
- Ja decyduję kiedy kończymy, skarbie.
- Ale czy twoja zemsta może kosztować moją i pani wolność?!
- Pamiętaj, że ja ci za to płacę. A teczkę zabieram ze sobą.
Kobieta podeszła do drzwi, jednak nim wyszła, zatrzymał ją głos Orsona.
- Mają jeszcze coś.
- Tak?
- Mogą namierzyć pani samochód. Byłem w szpitalu, gdzie przewieźli tą praktykantkę, którą kazałaś mi potrącić po tym, jak ją śledziłem, i gdy chciałem wziąć jej ubrania, okazało się, że ktoś je już zabrał. Jestem pewien, że stoi za tym ta cała detektyw, Georgia.
- Czy ty sugerujesz, że…?
- Lepiej zostaw samochód na jakimś zatłoczonym parkingu.
- A ty lepiej nie wychodź na zewnątrz nieudaczniku. Jeżeli ta praktykantka cię widziała, oznacza to, że twój portrecik będzie na każdej komendzie w kraju.

---

Georgia Roberts została przewieziona w zaniedbanym radiowozie do komendy, gdzie siłą wepchnięto ją do tymczasowego aresztu. Nie minęła jednak godzina, gdy jej oczom ukazał się Wilson, chcący z nią porozmawiać za wszelką cenę. Strażnik wpuścił go do celi i poszedł dokończyć kawę, zapominając o zamknięciu kraty.
- Georgia, co to miało być?

[IMG]http://i47.************/2506sfs.jpg[/IMG]

- Dlaczego zamykasz na noc biuro? – jasnowłosa krzyknęła, jakby nagle wyrwano ją ze snu.
- Pierwszy zadałem pytanie.
Widać, że postać Wilsona wcale nie była poruszona wręcz błagalnym krzykiem pani detektyw. Pewnie to rzecz przyzwyczajenia, pracują już razem od piętnastu lat. Ale może to też obojętność, wynikająca z tego, co zrobi za chwilę.
- Dobrze, ku twojej pociesze, odpowiem. Musiałam włamać się od tyłu, ponieważ strażnik, którego wynająłeś, nie chciał mnie wpuścić. Możesz to sobie zapisać w pamiętniczku. Teraz twoja kolej.
- Zamknąłem biuro na noc, ponieważ chociaż przez miesiąc chcę się porządnie wyspać. Chyba zdajesz sobie sprawę, że jeżeli byłoby otwarte cały czas, to i ja cały czas musiałbym być czujny.
- Ale do tej pory wytrzymywałeś.
- I stosowałem krem pod oczy, żeby nie zrobiły mi się wory- mężczyzna uśmiechnął się do niej- Teraz idź, doliczą ci najwyżej dwa dni za ucieczkę z aresztu. Odsiedzisz to kiedy indziej, na razie musisz ratować miasto przed mordercą.

[IMG]http://i45.************/214txy8.jpg[/IMG]

Kobieta spojrzała na niego.
- Może jednak jesteś dobrym człowiekiem- odwzajemniając uśmiech po cichu wyślizgnęła się z komendy.
Po chwili zjawił się strażnik z kubkiem kawy w ręce. Gdy zobaczył, że w celi znajduje się tylko jedna osoba- w dodatku mężczyzna- kubek roztrzaskał się o betonową posadzkę.

---

Tymczasem Angie Smith, uprzednio zostawiwszy swój samochód dwie przecznice dalej, podeszła pod swój dom i oglądając się za siebie w celu upewniania się, czy aby nikt jej nie śledzi, weszła do środka.

[IMG]http://i48.************/34g50tz.jpg[/IMG]

- Wreszcie jesteś- dobiegł ją głos mężczyzny nim zdążyła zapalić światło.
- Jack? Ale mnie przestraszyłeś!- roześmiała się, gdy już z sufitu polała się wiązka światła rozświetlając dokładnie pomieszczenie.- Myślałam, że chcesz mnie napaść.
- Bo chcę- brunet przyciągnął ją do siebie i położyli się razem na kanapie.
- Chcesz to zrobić tutaj?

[IMG]http://i49.************/1q5mp5.jpg[/IMG]

- Muszę wracać do Lucy. Śpi w domu, ale niewiadomo, co może przyjść nastolatkowi do głowy.
- W takim razie zdejmuj spodnie.

---

Mimo, iż ta noc mogła wydawać się naprawdę długą, w końcu musiał nastać świt. Na horyzoncie zamajaczył blady błękit, a noc, wraz z zachmurzonym niebem, długo się opierała, zanim mu ustąpiła. W wielu domach zadzwoniły zegary, w wielu domach toster był urządzeniem na pierwszym planie, tak, w wielu domach, co nie znaczy, że w każdym.
- Roy! Gdzie ty jesteś?! Miałeś szukać tego cholernego samochodu, a nie iść sobie spać! Ja nie wiem jak ty możesz tak po prostu się położyć ze świadomością, że w tym czasie możesz komuś uratować życie. I zadzwoń do Toma, ja nie mogę. Nie mogę słuchać tego cholernego świątecznego dzwonka, którego ma ustawionego w telefonie, mimo iż mamy maj! W tej chwili do mnie! Pod mój dom!

Tak, nie w każdym domu było tak słodko. Georgia Roberts- mogło by się wydawać- nie rzuciła telefonem o ścianę, wręcz przeciwnie- po prostu położyła go na półce. Bowiem i ona była zmęczona. Nie dawała jednak za wygraną, musi odnaleźć człowieka, musi zrobić jakikolwiek krok do przodu. Ta sprawa już od dawna nie mogła pozwolić jej spokojnie spać. Bo ona wiedziała.

Kobieta przysiadła na fotelu, spoglądając na zegar. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła…

- Pani Roberts?

… na niezbyt długo.

[IMG]http://i45.************/33dcpwg.jpg[/IMG]

- Roy, już jesteś?- wstała, ciągle mrużąc oczy.
- Spała pani?
- Regenerowałam siły. A przed wejściem się puka!
- Pukałem…

[IMG]http://i45.************/smpncw.jpg[/IMG]

- Już nic nie mów. Gdzie Tom?- kobieta sięgnęła po szklankę soku.
- Czeka na dole- brunet oparł się o ścianę- Więc co robimy?
- Powiedz, żeby tutaj przyszedł. Musimy porozmawiać.

---

Kate otworzyła na chwilę oczy, potem poczuła silny zmęczenie. Próbowała poruszyć ręką, jednak nie mogła. Usłyszała głosy krzątających się wokół niej ludzi, krzyczących coś- nic jednak z tego nie rozumiała, jakby była w szklanej kuli. Uznała, że lepiej będzie nie otwierać oczu. Wiedziała jednak jedno- dzieje się z nią coś złego.



---

- Słuchajcie, nie możecie dalej mi pomagać.
Dwójka dwudziestolatków spojrzała z zaskoczeniem na kobietę.

- Że… co?- Tom wstał- Chce nas pani zostawić na lodzie? Musimy skończyć praktyki!
- Wiem, ale możecie je również skończyć u kogoś innego! Sprawa, którą prowadzę jest zbyt niebezpieczna. Po za tym i tak nic nie robicie, tylko mi przeszkadzacie.

[IMG]http://i48.************/2rhpuf6.jpg[/IMG]

- Dlaczego pani tak sądzi?- Roy dołączył do kolegi- Na razie nie było w tym nic niebezpiecznego.
- Ale będzie, uwierzcie mi- detektyw spuściła głowę.
- Czy pani sugeruje, że… się nie nadajemy.
Blondyn podszedł do swej zwierzchniczki i spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie. Nie powiedziałam tego. Po prostu nie możecie ze mną zostać. Odejdźcie. Proszę.
- Dlaczego pani to robi? Pani coś ukrywa, prawda?
- Proszę tylko, żebyście dłużej mi nie przeszkadzali.

Zapanowała cisza. Niebyła ona jednak niezręczna. Tom żałował, że nie może dokończyć praktyki z kobietą, którą zaczął już lubić. Roy wziąwszy głęboki wdech zastanawiał się, co tak naprawdę wie kobieta na temat tej sprawy. Zaś Georgia z ciężkim sercem przyznała, że mimo, iż nie chce, musiała to zrobić. Dla ich dobra.

Kiedy oni wyszli, została w pokoju sama, myśląc o tym co zrobiła. Dlaczego ona zawsze musi mieć takiego pecha? Dlaczego zawsze musi zostać sama? Może dlatego, że innym nie ufa. Albo dlatego, że po prostu ich chroni, zanim ona sama, zdąży ich skrzywdzić. Po za tym jest jeszcze coś, o czym nikomu nie mówiła. Oni nie mogą się dowiedzieć.

[IMG]http://i48.************/30aqlj7.jpg[/IMG]

Telefon, jasne, w najmniej spodziewanym momencie. Nawet nie ma czasu żalić się nad sobą.
- Słucham?
„Jest pani pilnie proszona o przyjazd do szpitala na Baker Street. Z panią Kate Brown…”
- Ja nie wiem, ale czy mój numer jest na okładce książki telefonicznej?!
„Nie, ale tylko pani telefon podała nam pani Brown”.

Może jednak nie jest sama?
__________________
Evil is a Point of View

Ostatnio edytowane przez Gio : 03.02.2010 - 20:17
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem