View Single Post
stare 23.04.2010, 19:41   #7
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 143
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Spooky House (+16)

Dziękuję za tak liczne komentarze i zainteresowanie aczkolwiek chciałabym więcej, ale nie można być wybrednym ;D Doszłam do wniosku dzięki waszym poprawianiom błędów, że zanim opublikuję opowiadanie, muszę je uważnie przeczytać ^^

Volturia-Pewnie nie lubisz wampirów z powodu mody na "Zmierzch", rozumiem cię bo ja sama bym tego nie przeczytała, gdyby nie koleżanki z klasy. Szczerze, to jakoś nie była bardzo zachwycona tą książką. Wolę "Intruza" Meyer, jest 100 razy lepszy, przeczytałam 2 razy i jeszcze pewnie wrócę do niego Mam cichą nadzieję, że jakoś wciągnie cię moje opowiadanie i wszystkich innych też
Zapraszam na kolejny odcinek!

Od spotkania SinRet’a minęło już kilka dni, najgorsze jest to, że Jazon widział nas jak wychodziliśmy razem z kapliczki.

-Nie powinna się z nim więcej spotykać-zaczął Secil, gdy tylko dowiedział się o tym. Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na mnie jednym z tych swoich karcących spojrzeń. Tak jakby miał do czynienia z małym dzieckiem, które przez przypadek zrzuciło wazon lub zjadło klocka lego i prawie się udławiło.
-Daj spokój, spotkałam go przez przypadek i zamieniłam tylko kilka słów. To jeszcze nie powód by…
-Dziedzictwo czystej krwi-przerwał demon przybierając poważny wyraz twarzy. Wiem już do czego zmierzał. Nie lubię rozmawiać na ten temat, ale teraz będzie to konieczne. Chyba…-Nie dowiedzą się.
-Ależ i owszem-na jego twarzy wymalował się tym razem zawadiacki uśmieszek. Oh, jak ja tego nie lubię! Niech tylko piśnie chociaż słówko, obiecuję, że skręcę mu kark.
-Co to jest dziedzictwo czystej krwi?-do pokoju wszedł niespodziewanie Jazon stając koło Secila, wyczekując odpowiedzi na swoje pytanie. Cisza. Mierzyłam srebrnowłosego najbardziej złowieszczym wzrokiem na jaki mogłam się zdobyć. Po długich minutach ciszy wstałam i wyszłam z domu trzaskając przy tym drzwiami. Nie miałam ochoty słuchać jego wykładów na temat wampirów i tego całego dziedzictwa. To co, że jest starszy o 241 lat. Ja tu jestem wampirem i lepiej się na tym znam, poza tym jestem…Dźwięk piszczących opon, klakson, ból, ciemność…


-Mei Ren, kim ja jestem?-zapytała czarnowłosa dziewczyna patrząc na swoje odbicie w lustrze. Jej skóra była taka jasna, wręcz mleczna i gładka jak aksamit. Włosy, czarne jak noc oplatająca cały ten świat. Grzywka wpadająca do oczu spięta była zgrabną spineczką.

-Królową Wampirów-odpowiedziała kobieta opierająca się o ścianę komnaty. W ciemnościach trudno było dostrzec jej rysy twarzy.
-To mój obowiązek?-westchnęła cicho nawet nie czekając na odpowiedź kobiety. –Czuję, że nie jestem jeszcze na to gotowa, a oni nie będą dłużej czekać. Nowonarodzony wampir…


-Vanille? Vanille, wszystko w porządku?-z ciemności wyrwał mnie znajomy głos. Piękny, lekko chrapliwy baryton. Powoli otworzyłam oczy i zamrugałam kilkakrotnie, aby złapać ostrość.
-Co? Gdzie ja jestem?-szepnęłam cichutko próbując podnieść się z łóżka.
-Nie! Nie wstawaj-silne ręce blondyna od razu powstrzymały mnie, ale przecież nic mi nie było. Zresztą, nawet nie wiem co się stało.
-Tak strasznie cię przepraszam. Stuknąłem cię lekko samochodem. Tak nagle pojawiłaś się na ulicy z nikąd. Nie dzwoniłem po pogotowie, bo chyba nic poważnego się nie stało, a ja…-tutaj urwał patrząc na ziemię. Zamknął oczy próbując poskładać słowa w całość. –Bałem się, że…eh…nieważne.

-Oh, nic się nie stało, to znaczy trochę mnie boli noga i głowa-skłamałam, musiałam jakoś zachować pozory. Kiedy SinRet wyszedł, przyjrzałam się trochę uważniej pomieszczeniu. Dominował tu kolor orzechowy i śmietankowy. Hmmm…prawie jak lody. Całą ścianę zajmowała szafa szeregowa wykonana z ciemnego drewna. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające różne postacie. I ten przyjemny zapach męskich perfum. Czy to Hugo Boss? Mój ulubiony, gdybym miała chłopaka to właśnie te perfumy bym mu kupiła. Ciekawe jak wyglądała reszta domu. Moje rozmyślania przerwał wchodzący do pokoju chłopak.
-Jak ci się podoba?-zapytał z uśmiechem siadając koło mnie na łóżku i podając szklankę z wodą.
-Bardzo ładny pokój, znaczy ładnie urządzony. Tylko tak się zastanawiam. Jestem dla ciebie prawie obca, a mimo to zabierasz mnie do swojego domu. A gdybym była złodziejką, mordercą lub jakąś psychopatką?-zmieniłam temat, aby usłyszeć odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Mam nadzieję, że nie zniechęciłam go. Przez kilka sekund wpatrywał się w pościel, ale wreszcie pojawił się na jego twarzy lekki uśmiech.
-Wiesz, wydajesz się być bardzo miłą osobą. Od razu jak cię poznałem to…sam nie wiem. Poczułem, że mogę ci ufać. Sam nie wiem skąd to uczucie. Istnieje coś takiego jak intuicja męska?-zaśmiał się na dźwięk swoich ostatnich słów. Zaraz uświadomiłam sobie, że ja też do niego dołączyłam. Może Secil miał rację? Może powinnam go unikać? Chyba zaczął negatywnie na mnie wpływać. A może to dobrze? Sama nie wiem.
-Chyba powinnam już pójść. Ściemniło się i pewnie wszyscy martwią się o mnie-próbowałam wybrnąć z tej niezręcznej dla mnie sytuacji. Ostrożnie wstałam z łóżka i skierowałam się ku wyjściu z domu. Przedpokój był również pięknie urządzony co sypialnia. Tylko, że tutaj dominowały wyłącznie jasne kolory, a właściwie jasne drewno.
-Zaczekaj, odprowadzę cię-usłyszałam za sobą głos SinReta. Był już w trakcie zakładania kurtki, ale powstrzymałam go gestem ręki.
-Nie dzięki, poradzę sobie-już miałam wychodzić, ale w ostatniej chwili stanęłam i odwróciłam się przodem do niego. –Dziękuję, że zaopiekowałeś się mną, doceniam to-posłałam mu serdeczny uśmiech i wyszłam z domu nie czekając na reakcję chłopaka.



-Siostro Adelo, jesteśmy tutaj bezpieczni?-zapytała szatynka cichym i pełnym strachu głosem.
-Bóg nas obroni dzieci-odpowiedziała siostra zakonna obejmując dziewczynki, aby dodać im otuchy. Ciężki deszcz bębnił o dach i szyby kościoła. Oprócz tego, nic nie przerywało tej ciszy. Jednak uczniowie nadal drżeli i oczekiwali w przerażeniu najgorszego.
-Zdrowaś Mario, łaski pełna Pan z tobą…-odmawiała po cichu różaniec uczennica szkoły wyższej razem z dwoma uczniami.
Nagle za drzwiami kościoła dało się słyszeć przerażające syczenie i warczenie.
-Wiem, że tam jesteście robaki. Otwórzcie to może potraktujemy was łagodniej-odezwał się po drugiej stronie zmutowany, męski głos od którego włos jeżył się na karku.
Zapadła złowroga cisza. W kościele słychać było tylko przyśpieszone oddechy uczniów i siostry zakonnej. Bach! Ktoś z nadludzką siłą uderzył w drzwi budynku. Bach! Tym razem mocniej i energicznej. Rozległ się niesamowity huk, do środka wpadła horda wygłodniałych wampirów, a na samym końcu wszedł wysoko bestia. Jego oczy wzbudzały strach, z pleców wyrastały duże, czarne skrzydła jak u nietoperza.

-Wasz obiad-warknął demon wskazując wampirom grupę uczniów. Tamci wrzeszczeli, rzucali się do ucieczki lub błagali o litość. Na próżno.
-Siostra Adela-mruknął jeden z krwiopijców rzucając się na zakonnicę i oblizując sine wargi.
-Jason?-rozpoznała swojego ucznia, który od jakiegoś czasu nie pokazywał się w szkole.


-Vanille, stało się coś? Wyglądasz tak, jakbyś się czymś martwiła-zagadał Secil z którego istnienia wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Potem doszło do mnie, że mówił coś, a ja nie reagowałam.

-Co? Ah, nie, nie. Tylko jakoś tak…rozmyślam-odpowiedziałam bez namysłu, aby znów spoglądać na gwieździste niebo. W głębi duszy czułam, że coś się święci.
__________________


One hell of a butler
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem