Temat: Zemsta
View Single Post
stare 15.05.2010, 06:08   #58
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,847
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Zemsta

Na wstępie chciałbym wszystkim podziękować za tak liczne komentarze, musiałem poświęcić na ich przeczytanie mnóstwo czasu.
Carolina – wiem, wiem
Searle – dzięki za krytykę, niestety kiedy to czytałem miałem już wszystko gotowe, dlatego dalej będzie przeskakiwanie od sceny do sceny. Em z charakteru jest nadal zła, chociaż uświadomiła sobie ważną rzecz, stąd jej reakcja. A do Glena dałem przypis, że głupio napisane
Liv – tak naprawdę to od Ciebie spodziewałem się krytyki . Zastosowałem się do wskazówek, z opisami jest trochę ciężko, nigdy nie byłem w tym dobry (raczej nadaję się do pisania scenariuszów filmowych )
Jeszcze jedno: w związku z taką frekwencją będę musiał skrócić opowiadanie. Dobra, nie ma co się rozpisywać. Zapraszam do czytania!


Odcinek 5


Czarnowłosa szybko przeszła z jadalni do małego pokoiku. Co robić? Okno! Szybko podeszła do okna, otworzyła je i wyszła na zewnątrz.
- Nie ruszaj się! – krzyknął głos za nią. Jak on ją zobaczył? Nieważne, teraz trzeba wiać! Dziewczyna zaczęła uciekać, co nie było łatwe, ze względu na obcasy. Szybko skręciła w wąską uliczkę. Nagle jej noga zahaczyła o krawędź chodnika, co spowodowało, że Laura upadła.


- Nic się pani nie stało? – zapytał policjant, który zdążył już dobiec do miejsca, gdzie się przewróciła. Pomógł jej wstać, a gdy okazało się, że nic poważnego się nie stało, zaprowadził ją do radiowozu.

***

Niezręczną ciszę, trwającą już dość długo, przerwało wejście podenerwowanego lekarza. Mężczyzna, otarłszy z czoła pot, wyjął z kieszeni fartucha waciki i włożył je do uszu.
- Co się stało? – spytała w końcu zniecierpliwiona Emily.
- Przykro mi, nic nie możemy zrobić – odpowiedział po krótkim wahaniu.
- To z-znaczy, że nie b-będę widział? – zapytał drżącym głosem Glen. Lekarz milczał, bynajmniej nie dlatego, że chciał zrobić odpowiedni klimat, ale dlatego, że nie usłyszał. Z oka Glena spłynęła łezka, potem druga, trzecia... Emily przytuliła go mocno. Lekarz, który patrzył na tę wzruszającą scenę, wyjął z uszu waciki i otarł łezkę, która zakręciła mu się w oku, po czym wyszedł, zostawiając rozpaczających samych.

***

- Usiądź – powiedział mundurowy, wskazując na krzesło przy biurku. Sam usiadł w fotelu naprzeciwko. Dziewczyna wyglądała na pewną siebie, jednak jej oczy coś skrywały.
- Nic na mnie nie macie – przerwała w końcu niezręczną ciszę, która na chwilę opanowała salę przesłuchań.
- Co pani powie na kradzież recept, podrobienie podpisu lekarza, oszustwo...
- Za to nie wystawia się listu gończego! – przerwała mu, wskazując na plakat z jej zdjęciem. –Wiem, że Evan dał wam łapówkę. - Gdyby to było fizycznie możliwe, jego szczęka opadłaby do samej ziemi, ale i tak było wyraźnie widać, że te słowa wprawiły go w osłupienie. – Ile wam dał? – kontynuowała. – Po trzy stówy? Cztery?


„Jeden-zero dla niej” – pomyślał ciemnoskóry, po czym wstał bez słowa i wyszedł.
- No tak, idź, skonsultuj się ze wspólnikami! – rzuciła na pożegnanie. Gdy tylko opuścił pomieszczenie, odetchnęła z ulgą, że nie musi już udawać kogoś innego. Na jej twarz powrócił smutek, który bardzo rzadko ją opuszczał.

***

- I co, załatwiłeś? – Drugi policjant stanął obok niego.
- Ta wariatka jest mądrzejsza, niż sądziłem – odpowiedział, podpalając papierosa. Był spięty. Coś wyraźnie nie dawało mu spokoju.
- Co jest? – zapytał w końcu towarzysz.
- Nieważne. – Mężczyzna rzucił papierosa na ziemię i przygniótł go butem, po czym udał się z powrotem do sali przesłuchań.

***

- Już obmyśliłeś plan? – spytała kpiąco.
- Za obrażanie funkcjonariusza policji można odpowiadać przed sądem – odpowiedział spokojnie i usiadł na fotelu. „Nie dam się wyprowadzić z równowagi” – pomyślał. – Dlaczego uciekała pani przed policją? – zapytał po chwili.
- A skąd miałam wiedzieć, że jesteście prawdziwą policją? Tyle się teraz mówi o gwałcicielach w mundurach. Bałam się, i tyle – powiedziała jednym tchem.
„Dwa-zero”.
- Widziałem, jak wyskakiwała pani przez okno – kontynuował niezrażony.
- Wypadłam przez nie. Dobrze, że było tuż nad ziemią – odpowiedziała, a kpiący uśmiech nie znikał z jej twarzy.
„Trzy-zero” pomyślał. Zdecydował, że zajrzy w oczy, których od samego początku unikał. Zobaczył w nich nie nienawiść, nie złośliwy uśmieszek, ale smutek. Spojrzenie tak przejmujące, że nawet on zaczął jej współczuć z całego serca.
- Możesz iść – powiedział cicho. Laura wstała i wyszła. Mężczyzna jeszcze chwilę wpatrywał się w jeden punkt, myśląc, co zrobić. Po chwili wyciągnął z kieszeni telefon.
- Halo? Możemy się spotkać? Może być. Za godzinę? Ok., dziękuję.

***

Zgrzyt w zamku nie na żarty przeraził Elę. Do mieszkania weszła wyczerpana Laura.
- Co tutaj robisz? – zapytała zdziwiona blondynka.
- Mieszkam, zapomniałaś? – odpowiedziała beznamiętnie.
- Myślałam, że cię aresztowali – kontynuowała.
- Pomylili mnie z kimś – skłamała. – Mogę tu dalej mieszkać, czy rozmyśliłaś się?
- Pewnie, że możesz, dlaczego miałabym się rozmyślić?
- Narobiłam ci tylko kłopotów – powiedziała – dziękuję, że nie odwróciłaś się ode mnie.
- Nie ma sprawy! – Ela zamknęła drzwi na zamek i wróciła do oglądania telewizji. Laura natomiast udała się pod prysznic.

***

Blondyn rozglądał się wokół wypatrując osoby, z którą umówił się na spotkanie. W końcu zobaczył znajomą twarz.


- Dzień dobry – zwrócił się do policjanta, gdy ten znajdował się już koło niego.
- Dzień dobry – odpowiedział uprzejmie wyciągając rękę na powitanie.
- Chciał się pan spotkać – powiedział po chwili.
- Tak, mam do pana sprawę. – Mężczyzna wyciągnął z kieszeni portfel i wręczył Evanowi pieniądze.
- Co to jest?
- Mam żonę, dzieci, muszę zarabiać, żeby mieli z czego żyć.
- A ja panu w tym pomogłem.
- Nie, przez takie coś mogę stracić pracę. Z czego żyłaby wtedy moja rodzina?
Policjant zostawił pieniądze w rękach Evana i odszedł.

***

- Składanie zeznań naprawdę jest konieczne? – Glen nie był zachwycony faktem, że musi wyznać prawdę.
- Niestety – odpowiedział policjant, spoglądając na Emily. Dał jej wyraźnie do zrozumienia, że musi wyjść. Kobieta posłusznie wyszła z gabinetu. Mundurowy natomiast włączył dyktafon i rozpoczął rozmowę.
- Czy pamięta pan wypadek? – spytał.
- Niestety, tak – odpowiedział, robiąc smutną minę.
- A więc?
- No, więc tak – lekko się zająknął. – Czekałem na Emily...
- Emily to ta kobieta? – przerwał mu.
- Tak, to moja dziewczyna – odpowiedział.
- Przepraszam, chciałem się upewnić. Proszę kontynuować.
- Czekałem na Emily, ale znudziło mi się siedzenie w domu. Wyszedłem na drogę, a tu nagle zza zakrętu wyjechała ciężarówka, prosto na mnie.
- Zapamiętał pan jakieś szczegóły? Rejestrację?
- Nie, ale wiem, kto kierował pojazdem. To była starsza kobieta, około sześćdziesiątki, wcześniej ją spotkałem.
- Gdzie?
- Chodziła po domach i sprzedawała ziemniaki. Trochę się...
- Tak?
- Pokłóciliśmy. Powiedziała, że mnie dopadnie. I dotrzymała słowa.
- Rozumiem, może pan iść. Do widzenia.
- Przepraszam, mógłby pan doprowadzić mnie do drzwi?
- Ach tak, oczywiście.
Policjant odprowadził Glena do Emily, która czekała pod drzwiami.

***

Jeszcze na pocieszenie bonusik:

Arthur gra w piłkę

Zadowalający pościg

mam nadzieję, że się spodobało, pozdr. chrupek

Ostatnio edytowane przez Mroczny Pan Skromności : 15.05.2010 - 10:27
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem