Temat: Szansa
View Single Post
stare 18.05.2010, 13:12   #9
Hnat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

Komentarz do odcinków XXIX-XXXII

Jak zwykle skupię się na postaci Dustina. On zresztą jest równoprawnym (jeśli nie głównym) bohaterem czterech wyżej wymienionych odcinków "Szansy".
O ile mnie pamięć nie myli, wyjazd pana Winga do Stanów Zjednoczonych odbierałem jako coś w rodzaju taktycznego odwrotu - owszem, chwilowo zaprzepaszczona została szansa na stworzenie porozumienia, lecz na dobrą sprawę czas miał wyleczyć rany i umożliwić pojednanie w przyszłości. Teraz jednak okazuje się, że albo coś nie wyszło, albo Dustinowi przyświecał inny cel. Z każdym dniem nienawiść bohatera ku żonie pogłębia się. Być może nawet przestaje ona być osobą z krwi i kości, przyjmując rolę symbolu. Tak, właśnie symbolu, ponieważ ten może mieć więcej niż jedno znaczenie. Warto bowiem zwrócić uwagę, że w wyobraźni Dustina partnerka ulega swoistemu rozdwojeniu. Z jednej bowiem strony mamy kobietę, z którą brał on ślub - teraz obcą, lecz nie wzbudzającą skrajnie negatywnych emocji. Ale jest też inna L.: nie żona, nie matka jego dwojga dzieci, lecz uosobienie grzechu, i to w małżeństwie chyba najgorszego z możliwych - zdrady. Wypełnia on każdy zakamarek duszy żony i każdy członek jej ciała, w niepamięć usuwając wiele dobrych wspomnień. "Jedna kropla zła nasącza jadem całe nasze dobro" - pisał Szekspir, a Dustin tylko to potwierdza. Przez tę zdradę "obecna" L. - podkreślam: "obecna"! - jest dla Winga zdyskwalifikowana.
Pozwolę sobie (po raz nie pierwszy i nie ostatni) przeanalizować charakter tego człowieka. Otóż poza zaciekłością posiada on cechę ciekawą, a niewątpliwie jej pokrewną: umiejętność wyciągania brutalnych, ale jednak w złośliwy sposób prawdziwych wniosków. Jednym z nich jest stosowany obecnie absolutny prymat stanu faktycznego. Nieważne, że Dustina i L. łączą więzy małżeństwa, że oboje są prawnymi opiekunami Tani i Wiktora (co związane jest przecież z obowiązkami wychowawczymi)... To tylko teoria. W praktyce przecież ona zachowała się jak panna, dając się uwieść Bartkowi. Zgodnie z przytoczoną tezą Dustin ma teraz prawo do postępowania analogicznego, co zresztą otwarcie deklaruje. Nie powinno więc dziwić porzucenie rodzinnych zdjęć w starym mieszkaniu. One symbolizowały przecież nie tylko stare życie, od którego bohater pragnął się odciąć, lecz również tę nic nie znaczącą "teorię".
Idąc dalej tym tokiem myślenia, można od biedy zrozumieć podejście Dustina do własnych dzieci. Jego ojcostwo w praktyce ograniczało się do przysyłania pieniędzy na ich utrzymanie (później tylko kartek z życzeniami) i okazyjnych wizyt w domu. Patrząc na to od strony dzieci, on był postacią daleką i prawie nieznaną; można by rzec - na wpół mityczną. Trudno więc się dziwić, że Dustinowi tak łatwo przychodzi myśl, by dzieciom ogłosić jego śmierć - to znowu tylko odrzucenie zbędnej "teorii". Zresztą podobno mężczyźni nie mają tak silnie rozwiniętego instynktu rodzicielskiego jak kobiety; łatwiej przychodzi im ponoć nieprzyznawanie się do swoich dzieci lub wręcz ich porzucanie.
Wizyta L. jest swoistym katalizatorem, a jednocześnie pewnego rodzaju kluczem do prawdy o Wingu. Z jednej bowiem strony ujście znajdują jego (starannie pielęgnowane?) urazy; dochodzi zresztą do pozornego "triumfu" bohatera nad "ponownie urealnioną" małżonką. Ale też pod wpływem tej scysji Dustin zaczyna zdawać sobie sprawę z destrukcyjnego charakteru swojej postawy. Ma ona wyraźny posmak sadomasochizmu; kaleczy bowiem nie tylko samego bohatera, ale i chyba wszystkich w jego otoczeniu. Dlatego też prawdopodobnie mąż L. zaczyna rozumieć, że należy się wznieść ponad własny egoizm, ponad tę urażoną dumę, by odnieść wspólne zwycięstwo zamiast jeszcze bardziej pogrążyć się samotną klęską. Nie oszukujmy się bowiem: znając bohaterkę, to w chwili ostatecznej utraty złudzeń znajdzie ona nowego partnera - kto wie, czy nie lepszego ojca (tak, zgodnie z logiką Dustina to ojca) dla Tani i Wiktora; ojca, który będzie przyjeżdżał do domu codziennie po pracy, a nie raz na kilka miesięcy. W takim układzie pan Wing już nie będzie w tej rodzinie do niczego potrzebny. Zostanie sam ze swoją goryczą, podczas gdy jego żona wyjdzie na prostą.

Ogólnie odcinki XXIX-XXXII uważam za raczej udane, choć miałem problemy z ustaleniem daty ślubu L. i Dustina (w tekście można znaleźć sprzeczne na ten temat wskazówki), no i nie podobało mi się słowo "odpokutowywał" - chyba raczej "pokutował"?
Zakończenia nie czytałem, by nie mącić stanu moich przemyśleń z wyżej wymienionych części.

Wrócę - jak sądzę - pojutrze. Napiszę wtedy komentarz do odcinka XXXIII, jak i takie podsumowanie refleksji odnośnie całego FS.

Pozdrawiam.
  Odpowiedź z Cytatem