View Single Post
stare 23.06.2010, 16:14   #229
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Detektyw Georgia Roberts

12 komentarzy Jest mi bardzo miło Na wszystkie odpowiem nieco później, teraz już mi oczy odpadają (6 godz. przy kompie...)

A teraz, po długim czasie...


10
Nowa perspektywa





Tak, gdy pył opadł całkowicie, wszystko stanęło jakby w nowym świetle. Dopiero teraz można było przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie, z nowej perspektywy. Popatrzeć na wszystko świeżym okiem, ogarnąć ogrom tego, co się stało. Jednak nielicznym, nie było to dane. Niektórzy leżeli nadal w ciemności- fizycznej i duchowej.

[IMG]http://i45.************/9l8h1c.jpg[/IMG]

Georgia Roberts zaliczała się do osób cierpiących na ciemność duchową. Zdawałoby się, że na chwilę straciła kontakt ze światem, odizolowała się od niego, zamknęła się w sobie, nie reagowała na żadne impulsy otoczenia. Również o niczym nie myślała. Po prostu, tak jakby spała, z tym wyjątkiem, że miała pełną świadomość. Wewnętrzny niepokój rozdzierał jej wnętrzności, trudno było jej oddychać, trudno było powstrzymać cieknące po policzkach łzy. W podświadomości wiedziała, co się dzieje i co się jeszcze stać może. Wiedziała również, po części to jej wina- gdyby nie była tak konsekwentna w swoim śledztwie, na pewno nie zmusiłaby seryjnego mordercy aż do takich czynów.
Poczuła, że ktoś chwycił ją za rękę.
- Pani Roberts?- usłyszała głos, który odbił się niczym echo w jej głowie.- Nic pani nie jest?

[IMG]http://i47.************/bfjdky.jpg[/IMG]

Otworzyła powoli oczy. Z początku widziała niewyraźnie, potem jednak obraz nabrał ostrości i zobaczyła zatroskaną twarz jej praktykanta, Toma Coopera.
- Nie, wszystko w porządku. Po za tym, że jestem na was i na siebie cholernie wściekła, nic mi nie dolega.
Teraz spojrzała w stronę strażaków, krzątających się nad gruzowiskiem, próbujących wydobyć człowieka, Roy’a. A może już tylko jego ciało? Nie miała siły już płakać, każda kolejna łza przynosiła pieczenie w oczach nie do zniesienia.

[IMG]http://i47.************/wo8zl.jpg[/IMG]

Znowu zamknęła oczy, wytężając tym samym słuch. Nie chciała tego widzieć, choć dobrze wiedziała, co zobaczy. Wbrew własnej woli, uchyliła powieki, gdy głosy strażaków zasugerowały wydobycie ciała. Ciała? Czy jeszcze człowieka…

[IMG]http://i48.************/34i681c.jpg[/IMG]

Tom chwycił ją za rękę i razem udali się w tamtą stronę. Z daleka już zobaczyli, że na noszach leży nieruchoma postać, w brudnej, potarganej koszulce. „Nieruchoma postać”- to mogło zwiastować tylko jedno. Zwolnili tempa, jakby bali się prawdy i odwlekali ją do ostatniej chwili. Zobaczyli, jak podbiega kilku sanitariuszy, reanimacja, trwająca ponad dwie minuty. W tym czasie detektyw i jej podopieczni zachowali dystans kilku metrów. Potem ciało odniesiono na noszach.
Do karetki.

---

Angie Smith wraz z Jackiem i Lucy powoli oddalała się od miejsca wybuchu. Szli wolno, w zadumie. Nie mieli odwagi niczego do siebie powiedzieć, jakby w ukryciu, w myślach, wyznawali sobie własne grzechy, które same wychodzą z podświadomości pod wpływem tragedii.

[IMG]http://i45.************/1gpxg.jpg[/IMG]

- Dobrze, że mamie się nic nie stało- nastolatka spojrzała na swojego ojca- Teraz dopiero uświadomiłam sobie, jak bardzo ją kocham. Nawet mimo tego, że nie jest do końca idealna, dla mnie jest prawdziwą matką.

To niespodziewane wyznanie, tym bardziej ujmowało za serce, bo było z głębi duszy, spontaniczna myśl, zupełnie szczera.
Jack posłał córce uśmiech i przeniósł wzrok na swoją wybrankę, która najwyraźniej nie była zadowolona z tego obrotu sprawy. Jedynie delikatnie odwzajemniła uśmiech. Co czerwono włosa mogła w tej chwili myśleć? Pewnie gdyby nie miała poważniejszych grzechów na sumieniu zmartwiłaby się, myśląc, że nigdy nie będzie dla Lucy tak samo kochana jak jej prawdziwa matka Georgia. Jednak pani Smith wiedziała, że Georgia wypadnie wkrótce z gry.
Nagle kobieta potknęła się o wystający kamień.
- Cholera!- krzyknęła i z powrotem odzyskała równowagę.
- Nic ci nie jest?- Jack chwycił ją za rękę.
- Nic, dzięki.

W tej samej chwili kobieta uświadomiła sobie, że to nie kamień był powodem jej potknięcia, ale kij, który podłożył chwilę wcześniej Orson, w celu jej zatrzymania. Rozejrzała się wokoło siebie i jej przeczucia się sprawdziły- w ciemnej uliczce niewyraźnie było widać sylwetkę skulonego mężczyznę, skrytego w szacie głębokiego cieniu. Nie widziała go dokładnie, ale była pewna, że jest to jej wspólnik, który daje jej jakieś znaki. Szybko zorientowała się, że chce z nią pogadać.
- Jack, przypomniało mi się coś. Muszę jeszcze zawrócić do sklepu.
- Dobra, możemy iść.
- Nie, pójdę sama. Wy idźcie do domu. Pewnie będzie kolejka.
- Jak chcesz. Na razie.
Angie była perfekcjonistką, jeśli chodzi o kłamanie. Przeprowadziła ten dialog tak naturalnie, że nawet najlepszy psycholog nie poznałby jej prawdziwych zamiarów. Kiedy jej współtowarzysze zniknęli za rogiem, ona szybko wskoczyła w wąską uliczkę.

[IMG]http://i50.************/70cbpc.jpg[/IMG]

- Orson, czego chcesz?
- Podłożyłem bombę, tak jak pani kazała- postać wyłoniła się z cienia- Nie ukrywam, że liczę na sowitą zapłatę…
- Milcz, durniu! Zabiłeś nie te osoby, co trzeba.
- Skąd miałem wiedzieć, że w budynku nie ma tej całej… jak jej tam?
- Georgii…- syknęła Angie.
- Właśnie, skąd miałem to wiedzieć?! Przynajmniej ich nastraszyliśmy.
- Nie wiem, ale obawiam się, że to zbyt mało, by powstrzymać to babsko.
- I jest jeszcze coś- brunet podszedł bliżej- Widziało mnie takich dwóch. Nie wiem czy żyją, nie zapamiętałem ich, ale gdyby jeszcze żyli, mogą nagadać psom.
- To twój problem- konsekwentnie wyszeptała wspólniczka- Zaś forsa będzie dopiero po skończonej akcji.

[IMG]http://i49.************/fz87r8.jpg[/IMG]

- Ale… - mężczyzna zatrzymał odchodzącą kobietę chwytając ją mocno za ramię.
- Puszczaj!
- Umowa to umowa. Forsa!
- Nie!
W krótkiej szarpaninie, nie wiedząc jak, znaleźli się na chodniku. Dowiedzieli się o tym dopiero wtedy, kiedy zostali uświadomieni przez policjanta, patrolującego okolicę.
- Co tu się dzieje?- mundurowy powiedział oschle, rozdzielając szarpiącą się parę.
Orson zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Przecież teraz mogliby złapać go w każdej chwili, wystarczy jego rysopis. Nie może dopuszczać do takich sytuacji, nie może mieć nic do czynienia z policją!
-Rzeczywiście, postąpiłem niewłaściwie- odsunął się na bok.
- Stop! Wie pan, że mogę oskarżyć pana o napaść?
- Nie, nic mi nie jest- Angie stanęła w jego obronie, dobrze wiedząc, że jeśli zamkną Orsona, on na pewno wyda także i ją- Naprawdę nie ma takiej potrzeby.
- Mam nadzieję-policjant spojrzał jeszcze raz na dwoje ludzi- Proszę się rozejść.

---

- Wie ktoś gdzie jest dyrektor Wilson?

Takie oto pytanie rozchodziło się już od dłuższego czasu w obrębie gruzowiska. Ocaleni pracownicy z niepokojem (a także małą nadzieją) popędzali strażaków, żeby odszukać jego ciało. Jednak bezowocnie. Oczywiście niemożliwym było przeszukanie całego rumowiska w jeden dzień, jednak uwzględniając, że jego gabinet mieścił się na ostatnim piętrze, psy powinny już go wytropić. Ucichły też już wołania o pomoc, tak, że teraz zaczynał się najtrudniejszy etap poszukiwań- szukanie w ciemno, ludzi- żywych lub martwych.

Owe zdanie dotarło również do uszu Georgii Roberts, która niezbyt się nim przejęła. W zasadzie, to w ogóle jej nie obchodziło to, co dzieje się teraz z jej odwiecznym wrogiem. Miała większe zmartwienie na głowie- Roy, jak dowiedziała się od lekarzy, był w śpiączce. Nie pojechała jednak z nim do szpitala, nie chciała tego wszystkiego oglądać. Postanowiła działać w zakresie swoich możliwości. W tym celu przywołała do siebie Toma i kazała opowiadać mu wszystko po kolei.
On, nie szczędząc szczegółów, streścił całe zajście. To, jak znaleźli się w pobliżu biurowca, jak zobaczyli mężczyznę z walizką wchodzącego tylnimi drzwiami, jak udali się za nim. Jeszcze ostatnie spotkanie, twarzą w twarz. Dokładnie zapamiętał jego rysy.

[IMG]http://i48.************/2cojzna.jpg[/IMG]

- Powinieneś iść na policję i spróbować odtworzyć jego twarz. Jedynie w ten sposób będzie możliwe złapanie tego potwornego mordercy.
Tom Cooper spojrzał na swoją zawodową opiekunkę.
- Ale, on też mnie widział.
- W tej pracy wszystkim grozi niebezpieczeństwo. Mówiłam, że się nie nadajecie. Ale skoro sam wpakowałeś się w to gówno, ja ciebie z niego nie wyciągnę. Mogę jedynie pomóc ci przez nie przebrnąć. I daje ci pierwszą wskazówkę: idź i podaj rysopis. Bo ten facet będzie czyhał na twoje życie niezależnie od tego, czy na niego zakablujesz, czy też nie. Jesteś jego potencjalnym celem.
- Boje się.

[IMG]http://i49.************/2nu7mo3.jpg[/IMG]

- Nie będę ci mówiła, że nie ma czego, bo ja też jestem cholernie zaniepokojona. Tymczasem chodźmy do policjantów. Może jeszcze dzisiaj uda się zrobić list gończy.

Wstali i ruszyli w kierunku namiotu policyjnego. Nim jednak do niego dotarli, zostali zatrzymani przez…
- Co tu się ku*wa stało?!
…samego dyrektora- Wilsona.
Biegał on z niedowierzaniem po rumowisku, zaczepiając po kolei strażaków i policjantów, wykrzykując na cały głos liczne przekleństwa. Nieuniknionym było dotarcie do Georgii, która chciała jak najbardziej tego kontaktu uniknąć.
- Georgia, powiedz mi natychmiast co tu się stało!
- Nie mam czasu o tym…
- To polecenie służbowe!
Kobieta stanęła naprzeciw niego, lustrując go swoim wzrokiem.
-Roz*******iło to ***ane biuro.
Wilson stał chwilę w milczeniu, potem przysiadł na brudnym od pyłu kamieniu. Oparł głowę na ręce.
- Wyszedłem tylko na obiad…

[IMG]http://i46.************/s25dfc.jpg[/IMG]

Tak, mimo, że od tragedii minęły zaledwie dwie godziny, atmosfera zdecydowanie opadła. Teraz nie należało już myśleć o tym, co się stało, ale o tym, co dopiero będzie. Jednak przyszłość, nie jest przeznaczona dla wszystkich…
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem