Seth - Gdy pisałam o Navii, nie miałam jeszcze Kariery, jednak o niej wiedziałam i zamierzałam ją mieć. Teraz już mam Karierę i... nową Simkę.
Z powodu zbyt wielu błędów w poprzedniej rodzince (Cyk się zestarzał, i przeżył reinkarnację: najpierw przypominał wydłużoną dziewczynkę roznoszącą gazety, a później pokojówkę... xD) musiałam sobie zrobić nową rodzinkę w Twinbrook!
Imię i nazwisko: Shani Iclare
Wiek: Młoda dorosła (nie będzie się starzeć, będzie karmiona ambrozją :>)
Stan cywilny: Zamężna ze śpiochem pieguskiem Leavi'm

Ulubiony...
Kolor: Żółty
Potrawa: Gulasz warzywny
Muzyka: Reggie Rots
Cechy: Ekologiczna, uwielbia przyrodę, przyjacielska... i coś jeszcze. Cechy zwykle zapominam.
Zawód: Była Fenomen Mody, obecna Nauczycielka w Szkole Podstawowej
Pragnienie życiowe: Być Fenomenem Mody (osiągnęła)
Kolor skóry: Zwyczajny
Tatuaże: Jeden, na którymś ramieniu w kształcie złotego motyla
Shani to miła, ekologiczna simka. Od dziecka pasjonowała się modą - pragnęła wyznaczać trendy stroje z ekologicznych tkanin. Na studiach poznała wielu przyjaciół - podobno nawet uchodziła za jedną z najładniejszych dziewczyn w akademiku. Jednak czas płynął, i Shani musiała wyjechać, bo już skończyła studia. Podała swojej przyjaciółce swój przyszły adres i numer telefonu.
Zapomniała jednak, że jej przyjaciółka jest strasznie nieuważna i roztrzepana.
* * *
Shani dobrze się wiedzie, niedługo spełni swoje pragnienie życiowe. Ma piękny dom z ogrodem, szafę pełną stylowych ubrań, wielu znajomych... Jednak od wielu lat brak wieści od przyjaciół ze studiów. Nikt nawet nie zadzwonił, żeby ją powiadomić, gdzie będzie najbliższe Spotkanie Znajomków (taka impreza, gdzie spotykają się najbliżsi ze szkoły i akademika). Ale cóż, takie życie.
Pewnego dnia Shani miała wolne, więc postanowiła się przespacerować wokół zalewu. Twinbrook o tej porze dnia było zniewalające. Właśnie przechodziła koło Parku Głównego, gdy ktoś zaczął ją wołać:
- Halo! Przepraszam, proszę pani! Proszę pani, niech szanowna pani zaczeka!
Shani zdziwiona odwróciła się na pięcie.
- Tak, słucham? Ja dzisiaj mam dzień wolny, i nie stylizuję dzisiaj simów - powiedziała z lekkim rozbawieniem.
- Nie, ja nie w tej sprawie. Ja tu w ogóle nie mieszkam. Przyjechałem z daleka do starej przyjaciółki ze studiów. Chciałem się tylko dowiedzieć, gdzie mógłbyyym... Eee... - spojrzał na karteczkę wystającą mu z kieszenie - Chciałem się tylko zapytać, gdzie mógłbym znaleźć... Shani Iclarge... Znaczy Iclare. Tak, Iclare.
Chłopak trochę się jąkał, ale Shani nie zwróciła na to uwagi.
- Słucham? To ja jestem Shani Iclare.
- Pani?
- Tak, to ja. A pan to kto?
- Ale farciarz ze mnie! To znaczczy... Nie nazywam się farciarz. Jestem Leavi Halvibr - odparł lekko zmieszany.
- Leavi!? Piegusek! - wrzasnęła Shani. Pieguskiem nazywali wszyscy na studiach właśnie Leaviego, który miał jasne włosy, dużo piegów i aparat zawsze przy sobie. No i był jeszcze śpiochem, więc zwykle spóźniał się na zajęcia poranne.
- Ekhm... No tak... Kurka Shani, nie poznałem cię na początku!
- Cóż, zmieniłam się trochę.
- Słuchaj, ee...
- Lee, nie stójmy tak przy ulicy. Pogadamy u mnie w domu!
- Emm, dobra. A gdzie ty mieszkasz?
- Zaprowadzę cię. To niedaleko.
Gdy dotarli do domu Shani, i usiedli na kanapie, znów pochłonęła ich rozmowa.
- Słuchaj... - zaczęła dziewczyna - Czemu właściwie przez tyle lat nikt do mnie nawet nie zadzwonił, a ty się nagle zjawiasz i oświadczasz, że mnie szukasz? I to ty, który zwykle mnie po prostu mijałeś na korytarzasz... Chociaż słyszałam, że się we mnie podkochiwałeś.
- Noo, może to i prawda. Ale wiesz, czemu nikt do ciebie nie dzwonił?
- No czemu?
- Bo Geirle (czyt. Dżeirli), ta twoja przyjaciółka, zaraz zgubiła wszystkie notatki, które jej dałaś. I nikt nie wiedział, jak się z tobą skontaktować, a wielu próbowało.
- O jej... Zapomniałam, że taka z niej niezdara. No cóż, spieszyło mi się. Mogłam nie zdążyć na samolot do Twinbrook. A właściwie, skoro nikt się nie mógł do mnie dostać, to jak ty tego dokonałeś?
- No wiesz... Poszukało się w książkach telefonicznych, zapytało się kilku znajomych no i... jestem! - uśmiechnął się.
- Aha, a po co właściwie tu przyjechałeś?
- Ekhm... eee... No bo ja... jakby to... Ja się nadal w tobie... - nie mógł wykrztusić tego słowa, odwrócił się tylko i zaczął patrzeć gdzieś w dal - Nigdy nie byłem dobrym uczniem, zawsze mnie popychali, obrażali, wytykali palcami... A za tobą wszyscy chodzili, chwalili cię! Ja zawsze byłem nieudacznikiem, a ty zawsze byłaś w centrum uwagi. Wielu chłopaków cię podrywało... Więc nie miałem odwagi nawet do ciebie zagadać... - i spojrzał na nią nie z nienawiścią, a z takim smutkiem, jakby chciał jej dać coś do zrozumienia. Mała łza spłynęła mu po policzku. Wytarł ją i wstał. Shani też wstała.
- Posłuchaj; to, że ktoś jest gorszym uczniem, nie oznacza, że nie zasługuje na uwagę. Ty na nią zasługujesz - powiedziała.
- Mówisz tak tylko po to, żeby nie było mi przykro!
- Nie zachowuj się jak dziecko!
- Ale ja cię kocham! - zawołał, po czym złapał kurtkę i wybiegł z domu. Shani nie wiedziała, czy ma za nim biec, czy zostać w domu. Po chwili namysłu również złapała kurtkę i wybiegła przed dom.
- Zaczekaj!
Po krótkiej bieganinie, Shani wreszcie dopadła Leaviego na smętnym zakątku plaży.
- Posłuchaj, ja... - próbowała zacząć.
- Nie, to ja cię chcę przeprosić. Niepotrzebnie tak wybuchłem...
- Nie, nie o to mi chodzi. Wiesz, mi też trochę na tobie zależało na studiach. Byłeś taki... zabawny. I wcale cię nie obchodziło, czy twoja dziewczyna będzie super-laską, czy okropną brzydulą. A sam byłeś nawet przystojny... Znaczy... - nie zdążyła dokończyć, bo w chwilę potem Leavi ją pocałował. To był krótki pocałunek, taki w policzek.
- Emm... Wiesz, nie chciałbym się wpraszać, ale mogłabyś mnie przenocować? Wolałbym nie spać w remizie, a jutro wyjeżdżam. Wieczorem. Cieszę się, że cię znalazłem - dodał, rumieniąc się lekko. Wyglądał, jakby był zaskoczony swoją śmiałością.
Nie wyjechał jednak. Prawdziwa miłość w obie strony by tego nie wytrzymała. W końcu Leavi oświadczył się Shani, wkrótce potem się ożenili. Piegusek sprzedał swój poprzedni dom, dzięki czemu mają więcej pieniędzy w banku. Niedługo może zaczną planować kolejnego członka rodziny...
* * *
Tak, taka jest historia Shani

Wiem, że strasznie dużo napisałam, ale nie mogłam się powstrzymać

A dzieciak niedługo będzie, ale najpierw muszę mieć ryby śmierci wyuczony przepis na ambrozję, bo muszę włączyć proces starzenia się, a nie chcę, żeby się Shani starzała.