Nie bijcie, ale mi się ten Marco niezbyt podoba...
Z wyglądu znaczy się, bo z charakteru bardzo fajny - dobry i złośliwy - to się fajnie komponuje.
Tylko straszny pantoflarz z niego!

Czytałam kiedyś to opowiadanie, ale przerwałam, coś mnie tu ciągnęło, więc dziś właśnie wróciłam i nadrobiłam
I, hm...przeszkadza mi trochę, że akcja wciąż się kręci wokół tego samego.
Nie lubię Li Mei. Nie wiem czemu, taką jakąś antypatię czuję do niej po prostu
Ale opisy są bardzo ładne, obrazowe, zdjęcia też świetnie oddają sytuację. Tu pełna profesja
Ogółem - fajnie się czyta, choć cały czas wieje mi tu smutkiem. Za mało bajkowego życia mają no...
No, ale jak się skończy znajdą sobie pewnie jakąś porządną willę i będą żyć długo i szczęśliwie. Mam nadzieję

Pomimo powyższych pretensji nie zaprzeczam, że i tak mnie coś popycha do tego tematu, więc czekam na więcej.
I niech ten Marco weźmie się w garść, bo ślicznotka nim ewidentnie pomiata!
O i jeszcze jedno, wcześniej Marco miał lepszą fryzurę