Jest nareszcie. Lu czekało, czekało i się doczekało.
Opis pobojowiska, jakie znajdowało się w pokoju, gdy weszli do niego Max i Chase jest w porządku. Chociaż w kilku miejscach brzmi jakoś tak sztywno, a nieustanne powtarzanie, że coś "zostało spalone, poobdzierane, pobite", przeplecione "są jakieś tam" brzmi mało różnorodnie. Tak mi się to w ślepka rzuciło, to pomyślałam, że wspomnę. Mimo wszystko jednak ładnie podsumowałaś całość słowem "rzeź".
Cytat:
przechodząc około pięćdziesiąt metrów.
|
Nie piszę tego z całkowitą pewnością, ale tak mi się coś w łepku kołacze, że chyba poprawnie jest "przechodząc około pięćdziesięciu metrów".
Cytat:
inaczej nie umiem tego opisać, lecz jest to cudowny zapach. Podciągam bluzę do nosa i czuję jeszcze bardziej intensywny zapach. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż jest to najpiękniejszy zapach jaki kiedykolwiek czułam.
|
Zapach, zapach, zapach.
Cytat:
Podnoszę głowę i widzę, jak Chase trzyma mnie za kostkę i trzyma, bym nie spadła na ziemię.
|
Jakoś nie widzę sensu w stwierdzeniu "trzyma i trzyma". Nie w tym przypadku.
O, mnie z kolei dłonie pocą się zawsze i wszędzie, kiedy jestem w sytuacjach stresowych. Max mnie zadziwia. xD
Podsumowując, podoba mi się. Lubię, kiedy coś się dzieję. A jednak... wciąż mam taki dziwny niedosyt. I mam nadzieję, że kolejne odcinki będą co najmniej tak dobre, jak ten.