View Single Post
stare 04.09.2010, 07:28   #36
Mroczny Pan Skromności
 
Avatar Mroczny Pan Skromności
 
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,847
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Pamiętnik Laury

Dobra, trochę długo trzeba było czekać, więc dodaję. Odcinek niestety krótszy o połowę (albo i więcej). Zapraszam czytelników, którzy jeszcze nie odeszli ode mnie

PS. Krótki odcinek+mało czasu=brak zdjęć=bonus w najbliższym czasie


ODCINEK 3


- Nie rozumiem czego ode mnie chcecie! Przecież to oczywiste, że McDran go zabił! – krzyczałam.
- Niech się pani uspokoi. Powie pani, co widziała i tyle – powiedział spokojnie policjant.
Nie wiedziałam, co się dzieje, dlaczego znalazłam się w tym miejscu, po co przesłuchują mnie policjanci.
- Widziałam to, co wszyscy. Dajcie mi spokój.
- Jedno pytanie: kim był dla ciebie denat?

Obudziłam się i rozejrzałam wokół. Byłam w swoim pokoju. Wciąż jednak czułam coś dziwnego. Coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyłam. To było coś niezwykle przygnębiającego. Bardzo chciałam poznać przyczynę tego stanu, jednak im dłużej nad tym myślałam, tym większy miałam mętlik w głowie. Popatrzyłam na zegarek. Była dopiero pierwsza, co oznaczało, że będę musiała się tym zadręczać jeszcze dobrych kilka godzin.
Wstałam i ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy z szafy. Coś kazało mi iść do Arthura. A jeśli stało się coś złego? Nie, to niemożliwe. Starając się nie obudzić Evana, przeszłam przez korytarz, założyłam buty i cichutko otworzyłam drzwi na zewnątrz.
Nagle uświadomiłam sobie, że martwię się o niego! Dlaczego? Fakt, nawet go lubię, ale nic więcej. Zakończyłam rozmyślania, kiedy nadeszła kolejna fala wewnętrznego bólu. Wydostałam się z mieszkania i co dalej? Dom Arthura jest parę kilometrów stąd, a czasu mam niewiele (przynajmniej tak czułam). Jest tylko jedno wyjście.
Wyciągnęłam komórkę i wybrałam odpowiedni numer. „Greg? Mówi Laura. Jestem pod swoim domem, mógłbyś mnie podwieźć do kolegi? Dzięki”. Transport załatwiony. Teraz trzeba czekać.

*

Nie sposób opisać mojego zdziwienia, gdy zobaczyłam Grega w jakimś wypasionym wozie. Taksówkarz zatrzymał się i standardowo puścił oczko w moją stronę.
- Hej maleńka – odezwał się skrzeczącym głosem. Bez słowa usiadłam na miejscu z przodu, po czym ruszyliśmy w stronę domu Arthura.
- Mam pytanie – powiedziałam, próbując przerwać tę okropną ciszę.
- Wal śmiało – odrzekł, spoglądając na mnie kątem oka.
- Dlaczego zawsze jesteś tam gdzie ja? – rzuciłam po chwili zastanowienia. Nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
- Przecież sama zadzwoniłaś – odpowiedział.
- No tak... Ale to się zdarzyło pierwszy raz, a ty pojawiasz się wszędzie od dłuższego czasu.
- Jestem Śmiercią w ludzkiej postaci i chcę żebyś dla mnie pracowała – odparł. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a po chwili razem zaczęliśmy się śmiać. Nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się na miejscu.
Podziękowałam najgrzeczniej jak umiałam, po czym wyszłam z auta i ruszyłam w stronę drzwi. Nagle coś przykuło moją uwagę. Coś, a raczej KTOŚ. Postać poruszała się zbyt swobodnie jak na włamywacza, więc musiał być to ktoś z jego znajomych. Poza tym dostrzegłam w niej kobiecą sylwetkę. Odetchnęłam z ulgą, że jeśli pójdę dalej, nie będę musiała mierzyć się z napakowanym osiłkiem. Nagle postać skierowała na mnie latarkę, skutecznie uniemożliwiając mi obserwację dalszych wypadków. Czułam jednak, że zbliża się w moim kierunku.
- Laura!? – usłyszałam znajomy głos. Ela? Co ona tutaj robi? – Czy ty też miałaś dziwny sen, a potem przeczucie, że stanie się coś złego? – zapytała zanim zdążyłam otworzyć usta.
- Tak – odpowiedziałam krótko.
- Drzwi są zamknięte, zresztą mogłam się tego spodziewać.
- To znaczy, że jechałyśmy tu na marne?
- To znaczy, że okno z tyłu jest otwarte – oznajmiła z dumą. Byłam pod wrażeniem jej zachowania. Odkąd pamiętam Ela była najspokojniejszą dziewczyną, jaką znałam. A teraz chce włamać się do czyjegoś domu? Ta cała sytuacja robi się coraz bardziej bezsensowna.
Okno było zaledwie półtora metra nad ziemią, więc bez problemu dostałyśmy się do środka. Weszłam pierwsza, bo Ela dostała standardowego cykora. Moja towarzyszka była tuż za mną.
- Daj mi latarkę – szepnęłam.
- Po co?
- Żebym nie musiała zapalać światła.
- A jeśli on śpi? – zapytała, gdy mogłam już oświetlać sobie drogę.
- Po raz kolejny się przed nim wygłupimy – odpowiedziałam.
Uchyliłam drzwi do sypialni i ostrożnie skierowałam światło latarki w stronę łóżka. Było puste.
- Co teraz? – zapytała Ela.
- Do gabinetu – odpowiedziałam. Gabinet okazał się strzałem w dziesiątkę. Arthur siedział, a raczej leżał przed komputerem. Drukarka ciężko pracowała, powiększając sporą stertę dokumentów.
- Ała! – usłyszałam zza pleców.
- Co znowu? – zapytałam.
- Co tu się dzieje!? – usłyszałam krzyk Arthura. Powoli odwróciłam się w jego stronę. Oczy miał czerwone, bynajmniej nie dlatego, że był zaspany. – Właściwie, to dobrze się składa, że przyszłyście – jego głos stał się nagle spokojny. – Spójrz na to – powiedział, wręczając mi pokaźną teczkę. Gdy zajrzałam do środka, podskoczyłam z wrażenia, a teczka wylądowała na podłodze.
- To Greg... – wydusiłam.
- I cały jego „życiorys” – dodał. – Ten facet podający się za taksówkarza jest...
- Śmiercią w ludzkiej postaci... – dokończyłam.
Mroczny Pan Skromności jest offline   Odpowiedź z Cytatem