Łaa...
Przeczytałam 5 odcinków za jednym zamachem i powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem. Nie przepadam za kompozycją otwartą, ale wolę nie wiedzieć, że Seth nie żyje:/
A może żyje? No bo jeśli Lilith umarła to może choroba minęła...?
A co do imienia "Lilith", to mi się skojarzyło z serialem "Nie z tego świata" - tam też był taki demon, ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że to pierwsza żona Adama! Kurcze, człowiek się jednak uczy przez całe życie

Świetny język, styl i inne detale, a fabuła - przygnębiająca przez większość czasu, lecz zdecydowanie warto przeczytać.