Temat: 4 serca
View Single Post
stare 05.12.2010, 21:30   #72
sing
 
Avatar sing
 
Zarejestrowany: 16.08.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 90
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: 4 serca

Odcinek 5

28 listopada 2010 roku, o godzinie 6:32 zmarł Beau Andrews. Nikt nie spodziewał się, że jego śmierć na tle innych sytuacji wyda się komiczna. Lecz aby poznać przyczynę jego śmierci, muszę wam opowiedzieć co działo się dzień wcześniej.
- O, cześć Beau.
- Lilly, powiedz mi coś szczerze.
- Tak?
- Czy jest coś o czym chciałabyś mi powiedzieć? – zapytał zmarnowanym głosem.
[img] [/img]
Wtedy Lilly odwróciła twarz ku niemu, nie poznawała jego rysów, nie mogła odnaleźć swojej miłości do niego.

- Nie, raczej nie. A co się stało? – zapytała półgłosem.
Nastąpiła chwila milczenia, Beau odchrząknął, powiedział, że nic, że martwi się tylko o nią dlatego pyta. Lilly odetchnęła z ulgą. O godzinie 6:30 następnego dnia, Beau udał się szybko do skrzynki aby otrzymać umowione wcześniej zdjęcia. Nie przypuszczał, że te zdjęcia będą jego ostatnimi obrazami zapamiętanymi na tym świecie.

Po zerknięciu na trzy zdjęcia, Beau poczuł w sercu kłucie, ten ból był nie do zniesienia. Serce krwawiło, a jego ciało razem z nim. Sunset Valley budziło się do życia, Beau po cichu umierał. Nie spodziewał się, że dostanie zawału serca w momencie, który chciałby zapomnieć. Umierał tylko z jednym uczuciem, czystą nienawiścią do swojej żony, chęcią naplucia jej w twarz. Nie przychodziło mu nic innego do głowy, ani Alex, ani była żona, ani kwiaty w ogrodzie, które tak kochał. Umierał sam, przed swoim domem.

Przewrócił się na swoje ukochane hortensje, o które dbał jak mało kto. Godzinę później ciało zauważyła Lilly, wołająca Beau na śniadanie. Była wystraszona, zanim zadzwoniła do wszystkich bliskich aby poinformować o śmierci, wzięła trzy niechciane zdjęcia.

Jako pierwszy telefon odebrał Robert. Był tak samo zaskoczony jak Lilly, nie wiedział co powiedzieć, powiedział tylko, że przyjedzie do Lilly najszybciej jak się da. Alice nie odbierała, rudowłosa przyjaciółka czuła teraz ogromnąwięź z Robertem, to on tylko do niej przyjechał. Dwa dni po, w kościele św. Jana odbył się pogrzeb. Przybyli tylko najbliżsi. Lilly była pogrążona w rozpaczy, straciła kogoś, z kim dzieliła życie, ma syna, który zawsze będzie przypomniał o straconej osobie.

Właśnie rodzina Andrews weszła ostatnia do kościoła. Było w nim chłodno, pusto i głucho. Słychać tylko było ciche szlochania i szpilki od Manolo Blahnika Lilly.

Alex wszedł na końcu, był cały zapłakany, nie wyobrażał sobie życia tylko i wyłącznie z matką. Lilly natomiast skrywała się pod czarnymi okularami, ot tak, żeby nie było widać jak płacze.

Przechodziła obok przyjaciół, których kochała, którzy dzisiaj ją opuszczą. Nie spodziewała się, że życie jest tak przewrotne. Alice i Robert usiedli cicho w ławce, starali się nie patrzeć na cierpienie Lilly i Alexa. Udawało im się to wyśmienicie, myśleli tylko o tym, kiedy skończy się pogrzeb, bo byli umówieni u ginekologa na wizytę kontrolną. Najwierniejszy przyjaciel siedział na końcu, Robert wraz z Zeldą w smutku łaczyli się zLilly. Dwie ławki do przodu, siedziała rodzina Beau. Była żona i córka, które unikały kontaktu z Lilly.

Za uśmiechniętymi, włoskimi twarzami kryło się przekonanie, że śmierć spowodowana jest przez Lilly. W czasie komunii świętej, Veronica podeszła do Lilly.
- Wiem, że to wszystko przez ciebie. – szepnęła jej do ucha.
- Co?
- Już nie udawaj.
Tony głosów stopniowo się podgłaszały. W kościele nastąpił szum.
- Co ty mówisz? –zapytała Lilly.
- Myślisz, że nie wiem? To przez ciebie mój ojciec nie żyje. Zamiast niego w tej trumnie powinnaś leżeć ty!
- Kobieto, co ty do mnie mówisz. – mówiła zmieszana Lilly.
Veronica klasnęła dwa razy w dłonie, aby zwrócić wszystkich uwagę w kościele.
- Uwaga, chciałabym coś ogłosić. Ta oto kobieta – wskazała ręką na Lilly- zabiłamojego kochanego ojca, ona jest *****ą! Zdradzała go z każdym, oprócz tego, że puszcza się na około, to w ogóle nie opiekuje się swoim dzieckiem.
Wszyscy patrzyli w stronę Lilly. Wybuchła ona głośnym płaczem.
- Jak możesz tak mówić?!

- Rujnujesz mi życie! Mam w dupie to, że jesteś córką Beau, nigdy go nie zdradziłam! Nie opowiadaj bzdur! Nienawidzę cię, życzę ci abyś podziełiła los swojego ojca!
W tym momencie Lilly spoliczkowała Veronicę i napluła jej w twarz. Była cała rozwścieczona, zaczeła głośno krzyczeć, wyzywać rodzinę Beau. Nikt nie wiedział co się dzieje. Wszyscy z żalem przyglądali się Lilly, dla nich była już skończona, a w szczególności dla Alice Stefansky, która próbowała ratować. Po aferze w kościele, Alice wykonała jeden telefon.

Przez cztery minuty wahała się, czy na pewno w ten sposób pomóc Lilly. Stwierdziła, że nie ma innego wyjścia.
- Dobrywieczór, dzwonię w sprawie mojej przyjaciółki, potrzebuje ona leczenia psychiatrycznego, opłacę cały pobyt w jej szpitalu, proszę przyjechać do Sunset Valley, resztę pana pokieruje.
Wieczorem około godziny dziewiętnastej przybyła opieka do domu Lilly. Dwóch mężczyzn zobaczyło siedzącą na podłodze i płaczącą kobietę, w pokoju obok Alex płakał, bał się. Podnieśli ją i kazali iść przed siebie do samochodu stojącego niedaleko jej domu.

Szła po ciemku, nic nie widząc. Jasne gwiazdy mroczyły się jej w oczach. Opuszczała swój dom, swoje dziecko, swoich przyjaciół.

Cicho płakała, potrzebowała pomocy, miała nadzieję, że znajdzie ją. Nie miała pojęcia kto przysłał do jej domu opiekę ze szpitala psychiatrycznego. Szła nie wiedząc co się dzieje, zupełnie. Żegnała się z kwiatami, ze swoich dachem, z milionem gwiazd i z trzema przyjaciółmi, na których zawsze mogła polegać. W każdym oknie było widać wyglądających sąsiadów, żegnali się z Lilly. Było im strasznie żal.

Inni, wyszli na zewnątrz aby zobaczyć jak jedna z najbliższych osób odchodzi. Nie byli pewni, czy są na tyle odpowiedzialni by decydować o jej losach. Tak, Sunset Valley był mniejszy o całą rodzinę Andrews.
__________________

4 serca COCO
sing jest offline   Odpowiedź z Cytatem