Króciutko dzisiaj.
IV
Datę ślubu ustalili na 22 stycznia. Miał się on odbyć miejscowym kościele w obecności księdza i najbliższych przyjaciół młodej pary. Wiktor zaprosił co prawda mamę i siostrę, jednak te odmówiły, gdyż brakowało im pieniędzy na sfinansowanie przelotu. A może czytając zaproszenie jego matka wyczuła, że robi to tylko z przymusu? Tak naprawdę urwał się między nimi kontakt. Z biegiem czasu kobieta zaczęła żałować, że odpuściła. Co prawda ich konflikt ciągnął się latami, ale może gdyby wtedy nie dała mu postawić na swoim, on doceniłby to i nareszcie przestaliby się znosić nawzajem? Teraz było za późno na ratowanie czegokolwiek… Jej syn zakłada rodzinę, za jakiś czas będzie mieć własne dzieci – może wtedy, gdy pojawią się kłopoty z nimi, zrozumie jej postawę? Może jej synowa (której tak naprawdę nie znała – tyle co ze zdjęcia i podpisu na zaproszeniu) też będzie przybita do muru przez to, co sama wydała na świat?
Mimo wszystko życzyła im dobrze. I żeby historia jej małżeństwa się nie powtórzyła się u młodych Muchomorków, bo to byłoby najgorsze, co może ich spotkać.
***
Mroźnym, zimowym popołudniem młoda para, przyjaciele i kapłan zebrali się w świątyni. Tania miała na sobie ładną, białą sukienkę z długimi, bufiastymi rękawami, fryzurę stanowił kok, który pod wpływem wiatru nie wyglądał tak pięknie, jak zaraz po uczesaniu. Do niego przyczepiony miała biały welon.
Jej narzeczony miał na sobie dopasowany, grafitowy garnitur, a włosy sprawiały wrażenie nieładu, rozwichrzone wcześniej przez wiatr.
W kościele było dość ciepło, nie było potrzeby, żeby państwo młodzi składali przysięgę w grubych kurtkach.
Ceremonia przebiegła szybko i sprawnie. Nie było mszy, tylko „forma skrócona”. W międzyczasie zostało zrobionych kilka zdjęć.
Później przyszedł czas, by przyrzec sobie miłość przed ludźmi w urzędzie pełniącym funkcję naszego urzędu stanu cywilnego. Można powiedzieć, że w ciągu niecałej godziny byli pełnoprawnym małżeństwem.
Gdy już uroczystości dobiegły końca, poszedł czas na mini - wesele: w tymczasowym gniazdku państwa młodych - mieszkaniu Tanii, nowożeńcy częstowali kawą i słodkościami oraz zabawiali rozmową. Goście nie siedzieli zbyt długo, gdyż chcieli, żeby ich przyjaciele, młodzi małżonkowie, spędzili jak najwięcej czasu ze sobą. Ci natomiast doskonale wykorzystali te chwile, oddając się bez reszty sobie.
***
W następnym tygodniu świeżo upieczony pan młody wybrał się do banku, by tam zaciągnąć kredyt na zakup i wyposażenie ich wymarzonego mieszkanka.
Było ono położone w ładnej, spokojnej dzielnicy, blisko centrum, gdzie oboje pracowali. Nie kosztowało mało, ale zarządzający wydatkami Wiktor rozplanował wszystko tak, żeby w miarę krótkim czasie uporać się z długami.
Śniadanie wielkanocne jedli już w całkowicie umeblowanym i udekorowanym mieszkaniu.