Temat: Sumienie
View Single Post
stare 09.01.2011, 12:11   #9
martyna
 
Avatar martyna
 
Zarejestrowany: 06.01.2011
Skąd: Far, far away...
Płeć: Kobieta
Postów: 6
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Sumienie

[img][/img]



ROZDZIAŁ II.

- Muuuaaaah! – Ziewnął. Po otwarciu oczu widniał przed nim inny świat. Ten codzienny, ten, który widział zawsze, gdy wstawał. – A więc to był tylko sen, hm? – Wymruczał pod nosem. Złożył nogi z koca, na którym dotychczas leżały. Stopy jego znalazły się od razu w różowych papciach, podarowanych mu przez babcię w dniu jego czternastych urodzin. Nie grzeszyły urodą, ale bardzo dobrze grzały stopę. Wybiła godzina ósma rano, gdy na korytarzu usłyszał znajomy głos. A raczej śpiew. Zdezorientowany faktem, że ten ktoś wejdzie zaraz do jego pokoju – schował się za łóżko. Przez chwilę wpatrywał się w mosiężną klamkę, zamieszczoną u drzwi. Gdy w końcu doczekał się jej ruchu, do pomieszczenia weszła kobieta. Nie ta, z którą rozmawiał poprzedniego ‘’wieczora’’. Była to jego obecna dziewczyna – Caroline.
- Chris, gdzie jesteś? – Wołała dziewczyna czesząc swoje długie, złociste włosy.
- Tutaj. – Chłopak uniósł rękę zza łóżka, a zaraz wychylił się cały – Szukałem czegoś.
- Ah, no tak. – Z uśmiechem potwierdziła Caroline. – Pamiętasz jeszcze o naszej dzisiejszej wyprawie do centrum handlowego? Muszę sobie kupić parę ciuszków, a wiesz, że ty jesteś moim najlepszym doradcą. – Jej szczuplutki paluszek wylądował na nosie chłopaka. Chris kiwnął tylko głową w geście zgody i dziewczyna wyszła, znów radośnie śpiewając.

[img][/img]


- Kompletnie zapomniałem… - Szatyn założył ręce za głowę i odwrócił się w stronę okna. Nagle, w tłumie ludzi przedzierających się, by dojść do sklepu spożywczego – zauważył Sumienie. Jego sumienie. – Co ona tam do cholery robi?! – Przymrużył oczy, by lepiej widzieć kobietę. To była ona. Christopher natychmiastowo włożył na siebie spodnie i popędził na rynek. Z domu wychodził tak, by jego dziewczyna nie zauważyła. Po minucie jego wysportowane ciało było już na rynku. Skrzydła Sumienia były tak zauważalne, że dopadł ją w nie więcej niż piętnaście sekund. Złapał ją za dłoń i spojrzał jej głęboko w oczy, po czym zaciągnął do parku.
- Co ty robisz?! Chcesz, żeby cię ktoś zobaczył?. – Patrzył z wyrzutem na uroczą twarzyczkę dziewczyny. Ona jednak nic nie odpowiedziała, jej wzrok utknął na jego tęczówkach. Chris pamiętając wczorajszą sytuację z brakiem odpowiedzi postanowił zmienić pytanie, na które niewiasta byłaby w stanie odpowiedzieć. – No dobra, to inaczej. – Chwycił ją za obie dłonie i spojrzał głęboko w oczy. – Jak się nazywasz?
- Rose.
- Rose… - Powtórzył zadumany chłopak. – Czy nie znaczy to przypadkiem – róża?
- Tak. – Kobieta pozostawała tajemnicza. Nagle na wieży dzwonniczej zaczęły dzwonić dwa dzwony i to oznaczało, że wybiła godzina 9:00.
- O nie, muszę iść z Caroline na zakupy! Słuchaj, najlepiej, żebyś się stąd nie ruszała. Zgoda? – Nie oczekując odpowiedzi popędził do domu, gdzie czekała na niego już jego dziewczyna.

[img][/img]


- No, już myślałam, że się spóźnisz. Idziemy? – Pocałowała go czule w policzek, chwyciła za rękę, chwyciła za torebkę i wyszli. Parkową ławkę, na której siedziała Rose było widać z ich ganka. Romantycznie obściskującej się parce dokładnie się przyglądała. W jej oczach widać było smutek, rozpacz, ból, lecz widział to tylko Chris. Poczuł się tak samo jak Sumienie. Łączyło ich coś więcej. Więź, która łączyła oba ich światy i nie tylko…

[img][/img]
martyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem