Temat: 4 serca
View Single Post
stare 02.02.2011, 12:51   #97
sing
 
Avatar sing
 
Zarejestrowany: 16.08.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 90
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: 4 serca

Przepraszam, że tak długo ;p

Odcinek 4

Rita Herlin znana była miastowym jako najlepsza pani architekt wnętrz. Jej aranżacje zachwycały nie tylko świeżością, ale ogromną kreatywnością, wrodzonym talentem. Zeldzie Mae, Rita była znana jako partnerka życiowa. To z nią tak naprawdę chciała dzielić życie. Czerwonowłosa kobieta miała twarde serce. Z każdej swojej transakcji wyciskała najlepsze soki.

- Umawialiśmy się na 4400$ …
- No a nie opuściłaby pani chociaż trzech stówek?
- Mowy nie ma …
Zawsze była przekonana świetności swojej pracy. W każdy projekt wkładała swoje serce.

Nie było jej żal wyciskać pieniądze od klientów. Nie kierowała nią żadna kobieca delikatność, Rita była typem kobiety w spodniach, zamierzała więc żyć z Zeldą – dziedziczką fortuny zdobytej przez rodzinę Mae.
Ogień w kominku się palił,okna były pozasłaniane. Zelda postanowiła przywitać swojego przyszłego męża nie tylko kubkiem mrożonej kawy, ale swoim gorącym ciałem z bielizną od Victoria Simscret.
Robert wszedł do salonu, nie mógł się nadziwić widokiem Zeldy, nigdy nie widział jej w tak seksownej bieliźnie.
-Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedziała seksownym głosem.

- Już jutro mamy ślub … - kontynuowała – a więc kochajmy się ostatni raz jako niemąż i jako nieżona. – uśmiechnęła się.
Tak, Zelda była świetną aktorką, nie pozwalała Robertowi na jakiekolwiek przypuszczenia do tego, że po ślubie i urodzeniu dziecka go zostawi, bez żadnych perspektyw na przyszłość. Miała na sobie czerwoną bieliznę, a w ręku trzymała kieliszek świeżokupionego szampana. Robert uśmiechnął się od ucha do ucha, od jakiegoś czasu próbował uprawiać seks z Zeldą, lecz jego wysiłki spełzały na niczym.

Po kilku minutach pieszczot, Zelda pocałowała mojego przyjaciela tak nieśmiale, jakby znali się od tygodnia. Wzięła go za rękę, poczuła wtedy ogromny chłód, który przypominał jej o odchodzącej zimie w Sunset Valley. Oboje udali się do sypialni, szli przez drewniane schody, wykonane specjalnie na ich zamówienie.Na łóżku leżały porozrzucane płatki róż, a wokół rozprzestrzeniał się zapach Mademoiselle. Zelda powoli zdejmowała ubrania ze swojego narzeczonego, był on tak nabuzowany, że momentami trząsł się z ekscytacji. Blondynka zdjęla górę swojej bielizny, jej piersi były tak piękne, jak można tylko sobie wyobrażać. Robert zaczął całować ją po całym ciele, co jakiś czas w ramach zaakceptowania jego pieszczot, Zelda pojękiwała cicho. Podczas zabawy dwojga kochanków u góry w sypialnii, na dole pojawił się nieproszony gość.

Tak, oto dom przyszłych małżonków zostanie obrabowany. Ktoś naprawdę musiał ich nie lubić, lub był zły za bieg wydarzeń. Złodziej po cichu otworzył drzwi, spojrzał jeszcze na zewnątrz, by upewnić się, że nikt go nie widzi.

Po siedmiu minutach rabunku, złodziej uciekł nie zostawiając po soie żadnych śladów. Zupełnie jak w filmie, został niezauważony przez nikogo. Odjechał swoim samochodem bez pośpiechu, tak jakby prosił o czyjąś uwagę, niestety prosił na marne.

Jest pewna rzecz, którą musicie wiedzieć. Doktor Malcom ze szpitala psychiatrycznego w Sunset Valley, nie był tylko doktorem. Cechowała go bezinteresowna dobroć, troska, chęć niesienia pomocy swoim pacjentom. Z każdym ze swoich podopiecznych miał dobry kontakt. Tak też było z moją przyjaciółką, Lilly Andrews. To on codziennie do niej zaglądał, pytając jak się

Lilly po raz kolejny czuła, że spotkała kogoś ważnego w swoim życiu, to samo uczucie ogarniało ją gdy spotykała się ze swoim mężem Beau. Moja przyjaciółka czuła, że musi coś zrobić, by nie pozwolić odejść temu człowiekowi ze swojego życia. To była jej ostatnia noc w szpitalu, Czekały ją już tylko przyjemne rzeczy, symboliczna fizyczna metamorfoza u stylisty, zabukowana na dwunastą oraz ślub jej najlepszego przyjaciela.
- Panie doktorze … - zaczęła.
- Tak? – zapytał niskim głosem doktor Malcom.

Pochylił się nad uchem Lilly, poczuła wtedy wodę kolońską i przyspieszone swoje bicie serca.
- Bo . . . chciałam tylko pana zapytać, czy moglibyśmy pójść na jakąś kawę czy coś, po moim wyjściu? – zapytała nieśmiale.
Malcom uśmiechnął się.
- Oczywiście że tak. – powiedział to, jakby rozmawiał z malutką dziewczynką.
Lilly bez pohamowania skradła mu pocałunek. Czuła się wtedy, jakby znowu miała piętnaście lat.


Doktor Malcom szybko oderwał uścisk Lilly.
- Co ty robisz? – zapytał lekko oburzony.
- Ja . . . – zaczęła się plątać – bardzo przepraszam. Tak wyszło. – uśmiechnęła się znacząco. – Ale na kawę jesteśmy umówieni?
- Tak. – odwazjemnił uśmiechem.

W rodzinie Alice i Roukego wrzało. Wszystko zaczęło się od telefonu niewinnej blondynki, która opowiedziała całą prawdę o mężu Alice, jak on traktuje dziewczyny w drużynie.

Ten jeden telefon, ta jedna rozmowa i tysiące zapewnień innych dziewczyn przekonało Alice o porzuceniu swojego męża. Po jego powrocie nastapiła kłotnia, którą zaczęliście czytać w poprzednim odcinku. Alice odłożyła pierścionek i oznajmiła Roukiemu o jego sytuacji.

- Nie chcę żyć w takim związku! Nie mogę sobie na to pozwolić! Jestem burmistrzem, nie mogę pozwolić sobie na to, żeby mój mąż wykorzystywał Bogu ducha winne dziewczyny. Jesteś potworem. Jutro rano składam pozew o rozwód . . .
- Ale ..
- To co, że jest ślub Zeldy i Roberta jutro. Mam to gdzieś. Wykończę cię finansowo, jesteś potworem. Nie myśl o tym, że zapomniałam o biciu mnie. Wszystko wykorzystam. Jestem burmistrzem, mam ogromne plecy w tym mieście, więc lepiej naprawdę wyjedź z tego miasta.
Roukey spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.

- Słuchaj mnie, jeśli tylko miasto się dowie o tym, co ty robisz, stracisz od razu pracę i reputację. Ja do tego doprowadzę, jak mogłam żyć w kłamstwie? – zaczęła krzyczeć. – cały czas mnie oszukiwałeś, całe życie. Mamy dzieci Roukey! Co ty do cholery zrobiłeś?! – z jej oczu popłynęły łzy.
Alice zauważyła, że rozmowie przygląda się mała Mildred. Szybko założyła na siebie płaszcz.


Weszła do pokoju dzieciaków, ubrała każde z osobna, kierowała się w stronę drzwi. Otworzyła drzwi garażowe, wyjechała swoim drogim samochodem. Uciekła, uciekła od tego cholernego życia w kłamstwie. Mój przyjaciel Roukey został sam. W pustym domu, czekał na zbawienie, wiedział, że nie ma sensu tutaj żyć.

Tak, dzisiejszą Roukey spędził sam. Może nie dosłownie, bo w jego głowie towarzyszyło mu tysiące problemów.

Nazajutrz Lilly w ramach ostatniego dnia swojej terapii udała się do stylisty razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Alice, która tego dnia wyjątkowo milczała.

Po trzech godzinach stylizacji przez najsłynniejszego geja – stylistę w mieście, Lilly znów poczuła się silna. Lou skrócił jej włosy, oraz dobrał jej najlepsze ubrania. Na stopach mojej przyjaciółki, znów zawitał ukochany przez nią projektant Manolo Blahnik.

W lustrze Alice widziała silną kobietę, taką jaką ona chciałaby dziś być. Lilly znów poczuła,że jest kobietą, nie ważne że zdzieckiem, dziś w lustrze stoi silna kobieta, gotowa zasmakować życia, tak jak siedem lat temu, gdy zaczynała się ta historia.
__________________

4 serca COCO
sing jest offline   Odpowiedź z Cytatem