Temat: 4 serca
View Single Post
stare 24.02.2011, 16:08   #117
sing
 
Avatar sing
 
Zarejestrowany: 16.08.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 90
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: 4 serca

seria 4 - ostatnia

odcinek 1


Pierwszą rzeczą, którą musie wiedzieć o mojej przyjaciółce Alice, to to, że w życiu nie potrafiłaby zabić człowieka, tym bardziej osobę, którą darzyła ogromną miłością. Pomimo mojemu zapewnieniu, społeczeństwo w Sunset Valley twierdziło inaczej. Bez żadnych dowodów, Alice Stefansky była wyobcowana wśród mieszkańców. Dziś doskonale się o tym przekona. Po wieczornej sesji przesłuchań i godzinnych seansach pełnych łez, Alice jako przykładowy obywatel, poszła do pracy.

Czarna sukienka powiewała lekko na wietrze. Alice była zdziwiona, pod urzędem nie było żadnego samochodu, nikt nie przechodził obok ani nikt nie wchodził. Zupełnie, jakby ten budynek nie istniał. Alice była zagubiona, nie wiedziała co się dzieje, nie znała powodu nieprzyjścia swoich pracowników. Postanowiła więc zadzwonić do swojej sekretarki. Nerwowo wybrała numer, po siedmiu sekundach Louise odezwała się.

- Louise, co się dzieje?! – krzyknęła zaniepokojona Alice.
- Cześć Alice ... – odpowiedziała śpiącym głosem.
- Słuchaj mnie, dlaczego nikogo nie ma w urzędzie? Co się dzieje się pytam?
- Alice, zobacz co się dzieje w gazetach, przed urzędem stała demonstracja z wielkimi napisami „Nie chcemy burmistrza – mordercy”.
- Co do cholery? – zapytała Alice.
- Mówię ci jakie są fakty, ludzie dlatego nie przychodzą do urzędu, nie chcą z tobą pracować.
- Poczekaj, do cholery... – przerwała zaniepokojona Alice. – Albo wiesz co, nic. Nie będę z tobą o tym rozmawiać.
Włożyła telefon do swojej torebki, zaczęła płakać.Opuścili ją ludzie, którzy uważali ją za autorytet. Przeszła po schodach, tak, że jej szpilki od Manolo Blahnika dawały znać o sobie. Postanowiła usiąść na ławce, tuż koło fontanny, aby pozbierać swoje myśli. Gdy przebiegała przez ulicę, o mało co nie potrącił ją nadjeżdżający gruchot.

Gdy już przebiegła na drugą stronę ulicy, zauważyła znajomą kobietę, czekającą na coś. Alice postanowiła się przysiąść. Była to Martha, kobieta wykorzystywana przez Roukiego.
- Moje kondolencje. – powiedziała spokojnym głosem do mojej przyjaciółki.
Oczy Alice znów napełniły się łzami, od razu do głowy przyszedł jej Roukey.
- A czemu nie jesteś w pracy? –zapytała Martha.
Alice skierowała swój wzrok w stronę pustego urzędu.
- Nikt nie przyszedł, nikt nie chce ze mną pracować. Wszyscy myślą, że to ja zabiłam go. Tylko dlatego, że złożyłam w ten sam dzień pozew o rozwód. Płakać mi się chce. Tracę wszystko.

Martha złapała Alice za rękę, w celu uspokojenia jej. Alice w tym momencie poczuła coś niesamowitego, miała przeczucie, że dotyka ją dłoń osoby, splamionej krwią. Czuła to po prostu. Zmrużyła oczy.

- Gdzie ty byłaś w tym czasie gdy Roukey został zamordowany?! – naskoczyła na nią.
- Słucham? – pytała z niedowierzaniem zadanego pytania Martha.
- Pytam ci się!
- Na ślubie byłam.
- A wcześniej? – Alice wpadła w furię, zupełnie niezrozumiale.

- Przestań zadawać mi takie pytania!Jesteś chora, chcesz udowodnić, że to ty jesteś niewinna! Wszyscy wiedzą, że to ty go zabiłaś. Tak ty, zabiłaś własnego męża. – Martha podniosła głos. Po chwili odeszła, zostawiając zdenerwowaną Alice.
W tym samym czasie w domu Lilly Andrews, rozprzestrzeniała się pozytywna energia. W świeżo wyremontowanym salonie matka usiadła z synem. Tak jak kiedyś. Lilly nie mogła spuścić wzroku ze swojego przystojnego syna. Tylko on jej pozostał. Jak skarb.

Zaczęła wypytywać go o szkołę, o znajomych; w końcu go poznawała. Nie widziała w nim nic z jej męża Beau, w oczach Alexa widziała młodą siebie. Pełną energii, wigoru, wesołą dziewczynę smakującą życie.
- Wiesz co Alex, zastanawiam się czy nie sprzedać tego domu i nie wyprowadzić się gdzieś do mniejszego.
- To dobry pomysł, zmniejszyły by się wydatki.
Podziwiała w nim rozsądność, zupełnie nieadekwatną do jego wieku.
- Pomyślimy jeszcze. – uśmiechnęła się i uściskała bardzo mocno swojego syna.
Wtedy zadzwonił telefon, Lilly usunęła się z miłego uścisku i odebrała niechcącym tonem.
-Słucham?

- Cześć Lilka, możemy się spotkać?

W domu świeżo-upieczonych małżonków wrzało. Temperatura osiągała 1246 stopni, Zelda była w końcu szczęśliwa. Czuła się jak prawdziwa kobieta przy boku Roberta.

Postanowili sobie urządzić dwuosobowe Beach Party, oboje wskoczyli w stroje kąpielowe i rozkoszowali się chwilą popijając od czasu do czasu Cosmpolitan'a. W basenie zaczęli wspominać rozmowę przed ślubem, której wam teraz nie ujawnię. Gdy Zelda zamierzała rozpalić ognisko, Robert musiał otworzyć drzwi, ktoś nieubłagalnie dobijał się do nich. Nie był to nikt inny, tylko miastowa pani detektyw, która zbierała informację i dowody na temat śmierci Roukiego.

Zelda podsłuchiwała to, co mówił Robert, bała się jednego, że przyjaciela jej męża zamordowała Rita, tylko po to, by źle upamiętnić ich ślub. W końcu nie było jej na ślubie, nikt nie wiedział co ona robi w tym czasie.
O godzinie piętnastej, spotkały się moje przyjaciółki na wspólną rozmowę. Alice żaliła się Lilly, tak jak za dawnych czasów, role się zmieniły. Teraz to Lilly wydawała osądy.

- Alice, wierzę że to nie ty go zabiłaś. Nie masz czego się bać.
Alice wybuchła głośnym płaczem.
- Wiesz, że ludzie piszą petycję o to, by moja kadencja się szybciej skończyła?
Lilly zamilkła.
- Wszyscy myślą, że jestem morderczynią!
Po tych słowach Lilly przełamała się, przytuliła Alice, poczuła na ramieniu jak robi się mokro,od jej łez.
Alice poczuła ulgę, miała wsparcie w swojej przyjaciółce.
- Pójdę po whisky. – powiedziała próbując się uśmiechać.

Lilly była rozdwojona, z jednej strony czuła współczucie w stosunku do Alice, wiedziała, że ona tego nie zrobiła, z drugiej jednak strony miała do niej żal za to, że gdy ona straciła męża, to wysłała ją do szpitala psychiatrycznego.
Wieczorem, Lilly czuła się jak w siódmym niebie. Po romantycznej kolacji, jej doktor odprowadził ją do domu. Oprócz bukietu czerwonych róż, dał jej coś ważniejszego.

Gorący pocałunek, który rozgrzał Lilly diametralnie.

Ale chwileczkę, czy nie zauważacie, że historia zatacza koło?
__________________

4 serca COCO
sing jest offline   Odpowiedź z Cytatem