Wczoraj przeczytałam wszystko(!), zajęło mi to jakąś większą połowę dnia. Ładnie piszesz, masz fajny styl. Były gdzieś braki ogonków, lub przecinków, ale to szczególiki.
Marco, Marco, Marco... Na jego miejscu zostawiłabym tą Li Mei, no ale on ją kocha. A ta głupia zostawia takiego przystojniaka. Wkurza mnie to, że on taki niezdecydowany - idzie do Em, mówi że chce się z nią kochać, a za chwilę mówi że nie da rady. Weź zrób jakąś uroczą dziewczynę i niech będą razem, bo i Em, i Mei mnie wkurzają, nie lubie ich.
Co do Mei, jak już mówiłam, nie lubię jej. Na początku było mi jej szkoda, a potem czepiała się Marco o wszystko. Nie rozumiem jej, odchodzi od Marco, sprawia, że ten jest załamany, po co? Bo straciła ciążę? Obstawiam, że gdy została sama z matką, ona powiedziała jej coś, niekoniecznie prawdziwego i nie zbyt miłego na temat Marco, hmmm? Pewnie nie powiesz, i wyjaśni się z następnej części(która masz dać w ciągu najbliższych dni).
A ta matka to jakaś dziwna kobieta jest. Nie lubi Marco(co jest dziwne) i nie akceptuje związku córki(co jest jeszcze dziwniejsze).
A Alia i Colin to w tej chwili moja ulubiona para.

Nie wiem czemu, ale to ich lubię najbardziej.

Ajaj, świetne, czekam na dalsza część i życzę weny w pisaniu. : >