Bardzo często robiłam "domy śmierci" dla moich simów. Usunięcie drzwi, kominek i masa drewnianych mebli. Kiedy przychodził Kostucha - swego czasu nieziemsko mnie rajcował - próbowałam ubłagać go, żeby nie zabierał sima. Wszystkie inne spalone postacie miały ogromny cmentarz na zewnątrz domu.
Rytuał spalania simów wyszedł u mnie z mody, kiedy to jeden Randoll pokazał mi się z lepszego profilu i nie miałam serca doprowadzać do jego śmierci.