Odp: Dark Vamp
Coś mnie tak wzięło na dokończenie tego, ale bez zdjęć.
Bardzo proszę moderatorów o przeniesienie tego tematu do działu z twórczością pisaną.
Shannon siedziała na zapleczu restauracji. Lada chwila miała pojawić się Lorelei. Wampirzycy żal było przyjaciółki. Wiedziała, że sprawiła przykrość Kordelii. Teraz dopiero zacznie się jej bać. Nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich pani Nabob. Seksowna i pełna wdzięku, opalona dwudziestodwulatka. Podeszła szybkim krokiem do Shannon i wręczyła jej plik nut.
- Myślałam, że mogłybyśmy zaśpiewać jedną z tych piosenek – powiedziała bez przywitania się.
- Nie, moja droga. Ten pomysł nie wypali. Nie możemy śpiewać czegoś co jest ładne i łatwe. Musimy brać na siebie wyzwania, a kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli, będziemy improwizowały. Sądzę, że stworzymy razem wspaniały duet.
- Raczej trio! – powiedziała Kornelia, która właśnie pojawiła się w restauracji. – Poczułam się już lepiej i pomyślałam, że jednak wystąpię.
- To świetnie! – powiedziała uradowana Shannon. Tak naprawdę była wściekła. Im więcej osób, tym więcej chwały do podziału, ale Kordelia to jej przyjaciółka i Shannon nie może jej zawieść, a Lorelei może się jeszcze przydać.
Elegancko ubrany mężczyzna przyglądał się trzem śpiewającym kobietom przez okno restauracji.
- Nie sądzę, Edgarze, żeby panienka Shannon i panienka Kordelia nie chciałyby cię widzieć – mówił pan Nabob stojący obok. – Jesteś przecież starym przyjacielem mojej ukochanej córeczki, Lorelei. Moja siostra i twój ojciec niedługo się pobiorą. Myślę, że panienki nie miałyby żadnych pretensji do ciebie.
- Panie Nabob – zaczął Edgar. – Mój ojciec był pierwszym mężem Alicji Evans. Jestem przyrodnim bratem Shannon, tylko ona o tym nie wie. Śledzę ją od dłuższego czasu. Ile razy mam panu tłumaczyć?
- Ale ja nie widzę powodu, żeby śledzić panienkę Shannon…
- Ona jest wampirzycą, jak cały jej ród! Wyeliminowaliśmy już jej siostrę, została tylko ona.
- Wampirzycą? – zapytał Nabob łapiąc się instynktownie za szyję. – Myślałem, że one wyginęły…
- Evansowie to jeden z najpotężniejszych rodów wampirskich. Mniej więcej każda teraźniejsza rodzina ma w swoim drzewie genealogicznym przodka wampira. To nieuniknione. Pan zapewne też. Kidy wampiry zaczęły zawierać małżeństwa z ludźmi, dar wampiryzmu powoli zanikał. Teraz zostało już bardzo niewiele wampirów, na które wraz z moim ojcem poluję. Wie pan, mój ojciec, Hieronim, od wielu lat próbuje wynaleźć lek na wampiryzm, ale mu się to nie udaje, więc postanowiłem pomóc mu, eliminując wampiry. Wtedy będzie miał więcej czasu dla siebie.
- Usiądźmy lepiej – zaproponował Nabob. – Trochę za dużo wrażeń jak na jedną noc. Powiedz mi tylko, dlaczego polowanie na wampiry zacząłeś od Evansów?
- To proste. Kiedy się ich pozbędę, zamek w Petersburgu, willa w Paryżu, willa w Wiedniu, kamienica w Londynie i posiadłości mojego ojca będą należały do mnie. Stanę się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Będę miał wtedy dość funduszy na dokończenie mojego dzieła pozbywania się wampirów.
- Jesteś odrażający Edgarze – powiedział po namyśle pan Nabob. – Nie chcę żebyś zrobił krzywdę panience Shannon. Masz natychmiast wyjechać! Och, nie wiem po co cię tu zaprosiłem. Najlepiej wyjedź stąd jak najszybciej.
- Cóż – powiedział Edgar przeciągle. – Pańska postawa wskazuje, że nie będzie pan już potrzebny. – Po czym wyciągnął z kieszeni rewolwer. Po chwili martwe ciało pana Naboba osunęło się na ziemię.
__________________
indywidualnyobserwator.blogspot.com
|