Temat: Vorg
View Single Post
stare 30.06.2011, 13:18   #173
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Vorg

pamięta ktoś jeszcze to FS?
no więc ci co pamiętają, mają nowy odcinek


CZĘŚĆ DZIESIĄTA

Czekając na wieści od Abosa, Lucyfer przechadzał się nerwowo po swojej komnacie. Przez cały czas, myślał tylko o tym co zrobi Vorgowi za to, że do tej pory nie dał mu odpowiedzi. Władca piekieł zaproponował mu „posadę” arcydemona, jednego z dziesięciu najważniejszych w
hierarchii kręgu piekła, miał również wybrać sobie dwie jego córki, które najbardziej by mu się spodobały. Dostałby oprócz tego, kilka innych rzeczy, a to wszystko za pomoc w wybiciu kilkunastu marnych archaniołów...
- Draco maledicte! (przeklęty demon) – walnął pięścią w drewniany stół tak mocno, że złamał go na pół. Był tak wściekły, że gotów wybić połowę piekła by choć na chwilę odzyskać spokój. Nagle rozległy się kroki na kamienistej podłodze. Nerwowy stukot stawał się z każdą chwilą coraz głośniejszy. Skierował wzrok w stronę drzwi, wypatrując niecierpliwie przybycia zbliżającej się postaci.
- Panie – ukłonił się Abos, wyłaniając się zza wielkich, mosiężnych drzwi – Twe córki zaraz się tutaj zjawią.
- Zaraz?! Miały być tu już, w tej chwili! Ile mam czekać na te przeklęte rozpustnice?!
- Nie denerwuj się tak ojcze, przecież jesteśmy – odrzekła wchodząca do komnaty, długowłosa diablica. Tuż za nią podążało jej dziewięć sióstr.
- Coraz bardziej mi się narażacie! Jeszcze chwila, a każda z was trafiłaby w ręce jednego z tych paskudnych demonów, strzegących wrót piekieł!
- Och ojcze, daj spokój. Powiedz nam lepiej, czemu nas wezwałeś.
Diabeł wbił wzrok w niewzruszone spojrzenie swojej najstarszej córki. Jak zwykle była opanowana i stonowana. Jako jedyna nie bała się jego ciągłych zastraszań, więc postanowił, że po raz kolejny odpuści sobie krzyki.
- Vorg nadal nie określił się w sprawie zabicia archaniołów. A ty Sunsum, wraz ze swymi siostrami, macie zrobić wszystko, by nie wybrał oferty niebios. Chcę... Muszę go mieć po swojej stronie! - wrzasnął mimo tego, iż kilka sekund wcześniej obiecał sobie, że nie będzie tego robił.
- Przecież masz tylu wspaniałych wojowników, którzy z łatwością poradziliby sobie z archaniołami. Dlaczego tak uparcie trzymasz się tego żałosnego Vorga? To słaby demon, który igra sobie z tobą, tylko dlatego, że na ziemi ma potężną władzę. Tutaj w twoim królestwie jest marną postacią – odrzekła z ignorancją diablica.
- To wytłumacz mi dlaczego nikt nie powstrzymał go, kiedy wszedł do piekła?! Wyrżnął trzydziestu łowców dusz, rozszarpując ich ciała na drobne kawałki, wszystkie ich flaki walały się porozrzucane gęsto po podłodze, a ty mi tutaj wmawiasz dziecko, że to marny słaby demon?! - wymówił jednym tchem- Rzygać mi się chciało na ten odrażający widok... Gdyby nie klątwa Azazela, to liczbę przybywających dusz mógłbym pokazać teraz, na palcach jednej dłoni! - usiadł na swym tronie i spojrzał na słuchające go córki.


- Ależ ojcze – wtrąciła się Astarte – Gdyby byli tutaj twoi najlepsi wojownicy, to zapewne poradziliby sobie z Vorgiem szybciej, niż on sam, zdążyłby mrugnąć powieką. Jego głowa już dawno wisiałaby nabita na pal, jako twoje kolejne trofeum. Z archaniołami poszłoby im jeszcze szybciej. Powierz im to zadanie, na pewno cię nie zawiodą.
Lucyfer skrzyżował dłonie na klatce piersiowej. Jego mina wskazywała na to, iż jest znudzony tym o czym mówi mu córka.
- Czasami odnoszę wrażenie, że żadna z was nie ma mózgu - odrzekł rozluźniając ręce - Jeśli Vorg stanie po stronie nieba, to nic mi po moich wojownikach. Zapewne zażąda zdjęcia z siebie klątwy, a wtedy nie będziemy mieć żadnych szans w starciu z tymi skrzydlatymi pajacami! Najbezpieczniej jest mieć go po swojej stronie. Jako sojusznika, nie przeciwnika.
- Ale co my niby mamy zrobić? - wtrąciła się Lilith – Vorg ma w nosie nasze wdzięki. Jest jak wampir. Drugi raz nie ugryzie tej samej ofiary, której krwią zdołał się już pożywić. Nawet gdyby bzyknął każdą z nas po kolei, to szczerze wątpię, że zgodziłby się na twoje warunki.
Diabeł spojrzał na swoją najmłodszą córkę. Od kiedy wróciła ze spotkania z ognisto-skórym demonem, zachowywała się nieco inaczej. Przekupił ją czymś? A może przeciągnął na swoją stronę? Nie wiedział co to, ale coś musiało się wydarzyć, skoro była tak pewna tego co mówi. Szybko przeanalizował w myślach wszystkie za i przeciw. Wyciągnął rękę i wykonał nią gest, po którym Lilith, w ciągu kilku sekund, znalazła się tuż przed nim. Wstał z tronu, podszedł do niej i popatrzył na jej lekko przerażoną twarz.
- Ty... Ty na pewno nie opuścisz piekła. Zakazuję ci, zbliżać się do Vorga – mówiąc to, złapał ją za szyję – Jeżeli dowiem się, że bez mojej zgody, urządziłaś sobie wycieczkę na ziemię, obiecuję ci, że twoja głowa zawiśnie nad Lete*, a ciało spłonie w odmętach Flegetonu*.
Diablica wyrwała się ze złością i z odrazą spojrzała na swego ojca.


– Doskonale wiesz, że cię nienawidzę.. I zapewne zdajesz sobie sprawę, że cię nie posłucham. Mogę się dać bzyknąć nawet samemu Szemhazajowi, a ty i tak nic z tym nie zrobisz.
- Co takiego?! - wrzasnął rozwścieczony diabeł – Nie wypowiadaj przy mnie imienia tego zdrajcy! - jego krzyk dało się usłyszeć poza grubymi murami komnaty w której się znajdował. Oczy zapłonęły mu ognistym blaskiem, jakiego żadna z jego córek dawno nie widziała. Nienawidził, gdy ktokolwiek wspominał o jego największym wrogu - Wynocha! - warknął do Lilith – I nie pokazuj mi się na oczy... Bo nakarmię tobą robaki!
Dziewczyna wzruszyła ramionami i z wysoko uniesioną głową, szybkim krokiem udała się do wyjścia.
- Stary dureń... – wycedziła pod nosem, trącając stojącego przy wrotach Abosa.
- Uspokój się ojcze, to jeszcze głupia smarkula. Na pewno się ciebie boi, tylko zgrywa się przed starszymi siostrami – Sunsum starała się złagodzić sytuację.
- Po spotkaniu z Vorgiem, stała się nie do zniesienia... Jedna z was musi jej pilnować.
- Zajmę się tym – powiedziała Sitriel.
Lucyfer usiadł z powrotem na tronie. Zaczął wpatrywać się w swe córki, mając jednak przed oczami zupełnie inny widok. Przypomniała mu się chwila, kiedy to Szemhazaj uciekł z piekielnych lochów. Jedyne co zastał w jego celi to wyryty krwią napis „Sin mea me successor suus faciet quod cadet” (jeśli nie ja, to mój następca sprawi, że polegniesz).
- Ojcze? Powiesz nam co mamy robić? - zapytała po raz kolejny Sunsum.
Władca piekieł, jakby wyrwany z transu, skierował swój wzrok na czekające diablice.
- Jedna z was... – odezwał się po krótkiej chwili – Pojmie Lena Hoopera. Vorg zrobi wszystko, żeby odzyskać tego śmiertelnika. Która podejmuje się tego zadania?

****************

- Powiedziałeś, że odpowiesz na moje dwa pytania, więc czekam – odrzekł zdenerwowany Len.
- Nie odpowiem. Na te pytania nie mogę jeszcze odpowiedzieć. Wybierz inną pulę – demon rozłożył się wygodnie na drewnianej podłodze.


- Ty zwyczajnie sobie ze mną igrasz. Normalnie zaraz mnie coś trafi.
Ogrnisto-skóry uniósł głowę i spojrzał na swojego rozmówcę.
- Ej, ej... Spokojnie Hooper, złość piękności szkodzi – zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne – westchnął chłopak – No dobra to zapytam cię o coś innego – dodał kierując swój wzrok na Vorga.
- Nie. Na to też ci nie odpowiem.
- Co takiego?! Do jasnej cholery, czy możesz przestać mi czytać w myślach?!
- Ale czemu? Bynajmniej nie musisz się pytać i tracić cennego czasu – zaśmiał się ponownie.
- Tak cię to bawi? Bo mnie ani trochę – brunet odwrócił głowę w drugą stronę, zastanawiając się nad kolejnymi pytaniami.
- Ok, ok... Słucham więc, o co chcesz mnie zapytać.
Len jednak, milczał przez chwilę. Postanowił dobrze przemyśleć pytania na które jeszcze chciał uzyskać odpowiedź. Było tego wiele, więc miał w czym wybierać.
- Czemu do tej pory ty i diabeł...
- Nie roztrzygnęliśmy między sobą kto będzie rządził piekłem? - dokończył demon – Już ci odpowiadam. Ten żałosny chochlik nie wie, że ja to ja.
- To znaczy? - zdziwił się sierżant.
- Jako Szemhazaj, miałem skrzydła, krótkie włosy i jasną skórę. No i ta maska nie była mi do niczego potrzebna.
- Więc jak...
- Po tym jak Abbadon mnie pokonał, wylądowałem w piekle. Diabeł stwierdził, że może kiedyś na coś mu się jeszcze przydam, więc wtrącił mnie do podziemnych lochów. Siedziałem tam prawie wiek. Przez cały ten czas buzowała we mnie wściekłość. Nie pytaj mnie co tam przeżyłem, bo i tak się tego nie dowiesz. To jedyna rzecz, na którą nigdy nie uzyskasz ode mnie odpowiedzi w żaden sposób.
- Ale jak udało ci się...
- Uciec? Przez cały czas pobytu w tym nieopisanie złym miejscu, próbowałem zdobyć zaufanie jednej z cór Lucyfera. Udało się i to ona pomogła mi się wydostać z podziemia.
- A co z tą Istar...? Dlaczego przed nią uciekasz? Przecież będąc aniołem...


- Tak wiem, wiem. Ona ciągle czeka, abym uwolnił ją z piekielnych lochów. Została tam strącona... Nie mogę jednak tego zrobić.
- Dlaczego? Przecież jesteś wystarczająco silny, by tego dokonać.
- Z jednej prostej przyczyny Hooper. Jeśli to zrobię, stanę się znowu dobry. Już samo spotkanie z nią, kiedy niedawno byłem w piekle, sprawiło, że obudziły we mnie ludzkie odruchy.
- To ciekawe... Myślałem, że po prostu masz gorszy dzień i stąd w tobie te przebłyski dobroci – dociął demonowi brunet.
- Nie chcę znów stać się aniołem. A jak widzisz, częściowo zdążyłem się już zmienić. Dlatego spotkanie z Istar jest niemożliwe.
- Masz rację, twoja twarz wygląda inaczej. No i włosy stały się bardziej... ludzkie. Więc co teraz?
- Jeśli chodzi ci o moje plany, to nic się nie zmieniło. Mam zamiar wygryźć Lucyfera z jego ciepłej posadki. I bądź pewien, że będę dążył po trupach, by to osiągnąć.

***********************

- A co z Leliel?* Ten gówniarz zabawia się w kółko z ziemskimi pannami, a my mamy odwalać za niego czarną robotę?! - oburzyła się Izis.


- Wy niewdzięczne idiotki. Mam wam wiecznie wszystko tłumaczyć?!
- Spokojnie ojcze. Ja się tym zajmę – wtrąciła się Sunsum, zapobiegając rozlewowi krwi – Powiedz tylko gdzie i kiedy, a spełnię twoje żądania.
- Na tobie jeszcze nigdy się nie zawiodłem – odrzekł Lucyfer – Dobrze więc. Skoro wyznaczyłaś się do tego zadania, reszta może opuścić komnatę.
Diablice posłusznie udały się do wyjścia. Cóż takiego tajemniczego było w tym zadaniu, że nie mogła wiedzieć o nim reszta sióstr? Dziewczyna nie umiała przewidzieć kolejnych ruchów swego ojca, więc w spokoju czekała, aż usłyszy kolejne polecenia. Kiedy Abos zatrzasnął drzwi, w pomieszczeniu zrobiło się tak cicho, że można było posłuchać palącego się w pochodniach ognia.
- Usiądź Sunsum – rozległ się głos Lucyfera, który w ciągu kilku sekund, znalazł się tuż koło niej. Diablica posłusznie usadowiła się na jednym z krzeseł – To zadanie nie będzie łatwe – dodał po chwili – Potrzebny będzie czas. Na szczęście mamy go jeszcze trochę w zapasie.
- Co mam robić? - spytała.
- Zamienię cię w człowieka.
- Ale ojcze...
- Spokojnie, tylko na jakiś czas, żeby Vorg nie mógł w żaden sposób wyczuć twojej diabelskiej aury. Zejdziesz na ziemię. Najpierw omotasz tego nieszczęsnego śmiertelnika, swoim wdziękiem, sprawisz, że ci zaufa. Kiedy to nastąpi, zaciągniesz go w wyznaczone przeze mnie miejsce, a potem uśpisz.


- Wybacz, ale nie rozumiem jednej rzeczy. Przecież mogę dopaść tego mężczyznę, bez konieczności przemiany. Na pewno nie jest tak silny, żeby dać mi radę. W końcu to zwykły śmiertelnik.
- Jeśli to zrobisz, demon może cię dopaść. A wtedy na pewno ten człowiek pomoże mu cię zabić.
- Tylko mi nie mów ojcze, że Vorg pilnuje go przez cały czas, bo w to nie uwierzę.
- On nie pilnuje Hoopera w żaden sposób. Ale jeśli wyczuje choć w najmniejszym stopniu jego strach, zjawi się. Z nim natomiast sobie nie poradzisz. A ten mężczyzna, mimo, iż jeszcze jest śmiertelnikiem, będzie potrafił się obronić dostatecznie długo, by demon zdążył przybyć na miejsce.
- Co miałeś na myśli mówiąc „jest jeszcze śmiertelnikiem”? - spytała zaintrygowana diablica.
- To, że niedługo przestanie nim być, z czego pewnie sam nie zdaje sobie sprawy. Vorg wiedział co robi, kiedy go ugryzł.
- Ciekawe... - zamyśliła się Sunsum.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Twoim zadaniem jest zdobyć zaufanie Hoopera i uśpić go, by Vorg nie mógł wyczuć jego strachu. A co za tym idzie, nie zdoła go odnaleźć, kiedy go ukryjesz.
- A więź krwi? Skoro on ugryzł tego człowieka...
- Póki śmiertelnik, nie przemienił się w demona, nie łączy ich żadna więź. Dlatego trzeba działać zanim do tego dojdzie – diabeł wstał i spojrzał w oczy córki


– Szykuj się. Wyruszasz za kilka godzin.

************************

*Lete lub Leta (gr. "zapomnienie") w mitologii greckiej jedna z pięciu rzek Hadesu, Wypicie wody z Lete miało powodować całkowitą utratę pamięci. Niektóre greckie wierzenia mówiły o tym, że dusze musiały to czynić przed reinkarnacją, aby nie pamiętać swoich przeszłych żywotów.

*Flegeton - (łac. "strumień ognisty") w Boskiej Komedii Dantego, zapożyczony z mitologii Flegeton jest rzeką wrzącej krwi w siódmym kręgu Piekła. Pogrążone w niej dusze morderców i tyranów nie mogą się wynurzać, będąc stale strzeżonymi przez centaury.

*Leliel - (Lajla, Lajlahel) jego imię najprawdopodobniej pochodzi z rabinickiej egzegzy słowa lailah (noc). Jest on demonicznym aniołem nocy, "księciem poczęcia" i bratem Lilith.

********************

mam dla was małego bonusa, ale to jak będzie, ze dwa, trzy komentarze
__________________
Mój profil na WATTPAD

Ostatnio edytowane przez rudzielec : 30.06.2011 - 18:24
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem