View Single Post
stare 02.07.2011, 14:38   #14
Tom
 
Avatar Tom
 
Zarejestrowany: 14.03.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 30
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Vampire Stories

Odcinek2

Obudził się w ciemnym pokoju. Nie mógł podnieść się z łóżka, wszystko go bolało, czuł bolesny ucisk pod żebrami. Powoli spróbował usiąść. Z niewyobrażalnym bólem oparł się o ścianę. Co dziwne z ran na jego rękach nie płynęła krew, a on nie widział żadnych strupów tylko dziury. Nie czuł też bicia swojego serca. Jego ciało było zimne.



W pomieszczeniu stało tylko łóżko, wysoko pod sufitem zobaczył malutkie okienko, przez które wpadał promyk słońca. Nie wiedział kim jest i skąd się tu wziął. Czy ktoś go przyprowadził, a może sam się tu dostał i nie potrafił wyjść. Nie miał pojęcia ile dni, może nawet tygodni spał. Siedział jeszcze przez kilka godzin, aż usłyszał za drzwiami jakiś głos. Do pokoju wszedł jakiś dobrze zbudowany, ciemnoskóry mężczyzna.

- Chodź tu natychmiast – krzyknął zdenerwowany, gdy do pokoju wszedł
drugi facet o podobnym wyglądzie, wkurzony wydarł się na niego – Miałeś pilnować żeby się nie obudził, nie teraz. Przecież może jeszcze coś pamiętać, a wtedy nam nie pomoże.

Nie zwracając na niego uwagi kłócili się dalej. Po awanturze, która trwała dość długo i przerywały ją krótkie szarpaniny wynieśli go w inne miejsce, zgolili krótko włosy i kazali mu się umyć. Woda była lodowata, ale dzięki temu ból wszystkiego co mogło go boleć słabł. Po kąpieli dostał coś do jedzenia – nie miał pojęcia co to jest, ale bał się spytać – i znowu szli tym długim ciemnym korytarzem. W pewnym momencie ktoś nakrył mu głowę śmierdzącą szmatą. Zatrzymali się, w końcu odsłonili mu oczy. Oślepiło go światło wpadające przez wielkie szklane okna. Ktoś do niego mówił, nie widział twarzy tylko słaby zarys postaci. Postanowił skupić się na tym co do niego mówi.

- Pewnie nie wiesz nic o sobie – zaczął spokojnie, ale nie dając szansy na
odpowiedź kontynuował – więc opowiem Ci w skrócie co się stało. Jeden z moich pracowników znalazł Cię w lesie, leżałeś przy rozbitym samochodzie. Kiedy przywiózł Cię tutaj byłeś prawie martwy. Nie miałem innego wyboru i obdarzyłem Cię moją mocą.
- Jaką mocą? – zapytał zaniepokojony – Nic nie...-nie zdążył dokończyć bo jeden z mężczyzn zakrył mu usta.
- Daj mi skończyć. – powiedział groźnym głosem, co przeraziło go jeszcze bardziej
– Nie jesteś człowiekiem tylko wampirem i dzięki mnie przeżyłeś. Teraz w zamian za to musisz mi służyć do śmierci.

Skinął głową. Chciał zapytać jak ma na imię, ale jego usta nadal były zakneblowane.
- A oto twój pierwszy cel Lastinie. Masz je odnaleźć i przyprowadzić do mnie. – Dał mu do ręki zdjęcie dwóch kobiet. Miał wrażenie, że skądś je zna, ale bał się o cokolwiek pytać.
Nocą wyruszył lasem i biegł już w stronę swojego celu.

***

Lot strasznie dłużył się Rosie, w przeciwieństwie do Susan, która smacznie przespała te siedem godzin. ,,Prosimy o zapięcie pasów. Zaraz lądujemy” mówiła stewardessa. W Sunset słońce jak zawsze świeciło wysoko na niebie. Wiał delikatny morski wiatr, ptaki radośnie ćwierkały. Przez moment Rose poczuła się tu jak w domu, była bezpieczna, rozumiała o co chodziło jej matce. Przecież nikt ich nie znał, pewnie będą mieszkały w jakiejś pustej dzielnicy na obrzeżach.

Wsiadły do auta i czekały aż ktoś przyniesie ich bagaże. Nie zamieniły ani słowa od wejścia do samolotu, a Susan nie miała zamiaru zmuszać córki do rozmowy. Podróż z lotniska zajęła im około dwudziestu minut. Oczom Rose ukazała się wielka budowla, która nie przypominała miejsca gdzie można by mieszkać.

- Chyba nie powiesz mi, że to tutaj ?- zapytała z nadzieją w głosie.
Susan tylko się uśmiechnęła. Poczekała aż będzie widać część wyremontowaną na ich dom, aż obejrzą wszystko od środka. Miała nadzieję, że robotnicy skończyli wszystko na czas. Szef budowy wyszedł w ich stronę. Oddał im klucze i spojrzał na klientkę:

- Muszę pani powiedzieć, że nie mieliśmy kluczy do niektórych drzwi, więc nie odremontowaliśmy niektórych pomieszczeń – powiedział wesołym głosem.
- Ale wszystkie klucze oddałam panu – odpowiedziała zaniepokojona – chyba ich pan nie zgubił? – zapytała z wyrzutem.

Nie mogła przecież pozwolić żeby ktokolwiek wszedł do jej domu. Wyraźnie wkurzony mężczyzna wsiadł do samochodu i bez słowa odjechał. Robotnicy wykonali wszystko dokładnie, nawet oczyścili staw i ogród ze śmieci i butelek po piwie. W środku stały meble po poprzednich właścicielach. Wszystkie były odnowione, w fotele wpleciono nową wiklinę, krzesła obito puchatym materiałem. W wolnych miejscach poustawiano kwiaty, na ścianach wisiały obrazy. Taki dom Susan pamiętała z dzieciństwa, brakowało tylko zapachu pieczonego chleba unoszącego się w całym domu i bukieciku polnych kwiatków zerwanych na łące z babcią.

Pomyślała, że mogłaby coś ugotować. Poszła w kierunku kuchni. Nagle pokój zaczął kręcić się wkoło, a Susan poczuła jak traci równowagę. Straciła przytomność.



Rose wróciła do domu z biblioteki około godziny osiemnastej. W całym domu świeciło się światło, panowała idealna cisza. Przestraszyła się, że mamie coś mogło się stać. Wołała ją jak najgłośniej potrafiła. Przerażona pobiegła do łazienki – ani śladu, skierowała się do kuchni. W drzwiach stanęła jak wryta. Na podłodze leżała mama. Rose zaczęła potrząsać jej bezwładnym ciałem, krzyczała żeby się obudziła, a łzy płynęły strumieniami po jej bladych policzkach. Chwyciła telefon i w pośpiechu zadzwoniła do szpitala. Czas zanim zjawiła się karetka dłużył się niemiłosiernie. W pewnym momencie zrozumiała co zrobiła. Jak mogła być tak głupia?! Jeśli lekarze zaczną ją badać nie wyczują bicia jej serca, dowiedzą się, że jest wampirem, znów będą musiały uciekać. Chwyciła ciało Susan i schowała w krzakach za domem, a sama poszła szukać pomocy u sąsiadów. Przypomniała sobie o kuzynce swojego ojca, która miała córkę na studiach lekarskich. Tylko ona mogła jej pomóc. Pobiegła do sypialni ,wyrzuciła wszystko z walizki. Musiał gdzieś tam być. W końcu znalazła malutki, zielony notes z numerami. Zadzwoniła do Katy. Okazało się, że mieszka po drugiej stronie ulicy. Podjechała swoim samochodem pod ich dom i razem zaniosły do niego Susan.

Gabinet Katy był na drugim końcu miasta, więc jechały jak najszybciej mogły.

- Katy – zaczęła Rose – powinnaś o czymś wiedzieć. – głośno przełknęła ślinę – my, to znaczy ja i mama jesteśmy...
Nie zdążyła dokończyć. Zatrzymał je patrol policji.



CDN...

________
Skończyłem dzisiaj ten odcinek i wstawiam
Mam nadzieję, że jest on trochę lepszy
Czekam na komentarze

Ostatnio edytowane przez Tom : 17.02.2013 - 21:50
Tom jest offline   Odpowiedź z Cytatem