View Single Post
stare 13.07.2011, 21:27   #16
Gejowniczek
 
Avatar Gejowniczek
 
Zarejestrowany: 09.07.2010
Skąd: SiLeNt hiLL
Wiek: 35
Płeć: Mężczyzna
Postów: 68
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Ślepy krzyk

ODCINEK 1 - „Zegar życia, którego mosiężnych ośniedziałych wskazówek nie sposób cofnąć.”


Mam na imię Wojtek, ale nie mam 12 lat. Kiedyś miałem, ale już nie mam. Jak pewnie zdążyliście zauważyć jestem zdegenerowanym pedofilem. Tułam się po dnie społecznego rynsztoka. Gdzieś między żulerią a kozim łajnem. Cóż począć? Bardzo lubię dzieci. Nie tak jak pedagog czy pediatra, ale raczej jak pedofil.



W dzieciństwie nic nie zapowiadało, że zostanę zboczeńcem. Znęcałem się nad zwierzętami, katowała mnie matka. Norma. Pozwólcie, że wspomnienie przeniesie mnie do mych młodzieńczych lat.



Choć matka karciła mnie za to boleśnie kopiąc w potylicę, często wlewałem spirytus do akwarium z rybkami. Nie wyszło im to na zdrowie – nauczyły się pływać stylem grzbietowym – ale przynajmniej matka nie miała co pić. Inaczej znów leżałaby zarzygana w łazience, na podłodze z ceramicznych płytek. A nie czuła się z tym swobodnie.



Moja matka nie była złym człowiekiem. Czasami nawet dawała mi jeść. Zazwyczaj jednak sucha bułka musiała wystarczyć mi na tydzień. A ona specjalnie zajadała się na moich oczach rozmaitymi frykasami.



Z deontologicznego punktu widzenia wydawało mi się to wówczas sprzeczne z kantowskim imperatywem kategorycznym, ale co mogłem zrobić? Byłem małym chłopcem.
- Mamusiu, mamusiu – wołałem, choć raczej przypominało to skamlenie wygłodniałego kundla.
- Czego chcesz szatański pomiocie? – prychała niczym borsuk w czasie rui.
- Mamo, daj mi kotleta. Spójrz sama: pod mym połatanym mundurkiem wyraźnie rysuje się linia żeber.
- Nie dam.
- To chociaż polej mi żuru.
- Nie. Będziesz żreć, to będziesz mieć dupę jak trzydrzwiowa szafa.



Podczas alkoholowych libacji ze swymi licznymi kochankami zdarzało jej się wpadać w szał. Biła mnie wtedy czym popadnie – zwykle gołymi rękoma, choć bywało, że dostałem przez ryj pogrzebaczem. Do dziś czuję chłodny dotyk żelaza na policzku.



Matka była pobożną kobietą. Pobożną na swój sposób. Czciła Deutscheskshatena – germańskiego krasnala ogrodowego, który wedle wierzeń Etrusków stworzył świat z plastiku i łajna. Na parterze zbudowała mu kapliczkę, gdzie godzinami biła pokłony a jej spierzchnięte usta szeptały słowa niemieckiej modlitwy: „Wenn sich die Igel küssen, dann müssen, müssen, müssen, sie ganz, ganz fein behutsam sein”. Znaczyło to: „O krasnalu daj mi po wsze czasy pławić się w Twym łajnie i krwi niewiernych”.



Pewnego słonecznego poranka, moja matka pijana w sztok powlokła się do ołtarzyka. Wtem posłyszała głos bezlitosnego bóstwa – Krasnal przemówił.
- Aaaaaaaaaa – zawył – Czy chcesz sprawić radość swemu Panu?
- Hę? – wybełkotała niepewna czy to rzeczywistość czy tylko alkoholowa imaginacja.
Z lęku, trwogi, strachu i przerażenia uwierzyła, że oto mówi do niej Suweren Wszechświata.
- Czego chcesz Panie? – wyszeptała czyniąc poddańczy ukłon.
- Jestem głodny.
- Cudownie! Zostało mi z wczoraj trochę żuru. – zaszczebiotała rozanielona.
- Milcz, głupia. Ja łaknę krwi! Krwi pacholęcia!
- Ależ ja nie mam .... – nagle przerwała w pół słowa – To niemożliwe, o Panie! Chcesz bym złożyła Ci w ofierze mojego Wojtusia?
- Ehe.
- Cóż ... Jeśli takie są Twe wyroki, o Przedwieczny... W porządku, ukatrupię szczyla pogrzebaczem!
- Zamknij mordę. W ten sposób nie zmyjesz z niego znamion grzechu. Może go oczyścić jedynie .... OGIEŃ!

__________________
Gejowniczek jest offline   Odpowiedź z Cytatem