OK, chyba zacznę od... końca. Nieźle, nieźle, anioł układający się z demonem. Ba, co ja mówię - zlecający demonowi bezlitosne morderstwo dwustu niewinnych dzieci. Ciekawe, co się stało ze STWÓRCĄ, zapadł w sen na kilka stuleci/tysiącleci? Odszedł na emeryturę, umarł, ktoś go uwięził, zabił? Mam nadzieję, że nie to ostatnie, bo ta cała Keter mnie niemiłosiernie irytuje, DZIWNIE MI SIĘ KOJARZY z Frollo, czarnym charakterem jednej z moich ulubionych kreskówek dzieciństwa*, którego to osobnika zresztą wtedy strasznie nie znosiłam, choć miał (w polskiej wersji) głos Krzysztofa Gosztyły. Pardon, zboczyłam z tematu. Wkurza mnie ta baba... anielica... cokolwiek! Jest chyba równie podłą szują, co Lucek. Ktoś powinien zrobić porządek w tych zaświatach

A ta Erin... ciekawe, co to za jedna. Zastanawiam się, czy to przypadkiem nie Sunsum. No, ale zobaczymy... No, i co będzie z Nickiem? Kurczę, jakoś nie mam... weny, żeby pisać coś więcej.
Zresztą, muszę się wziąć za swoje wypociny.
Więc to tyle, życzę weny, komentarzy i weny
*tak, chodzi o disneyowską wersję "Dzwonnika z Notre Dame"; dziś już nie do końca wiem, co mi się w niej tak podobało