OK, zacznę od tego, że nie jest mi ani trochę żal Em. To wariatka, niech ją ktoś załatwi albo zamknie w psychiatryku dla wyjątkowo ciężkich przypadków. Następnie Chris - mam teraz wrażenie, że nigdy nie kochał Mei, a już jestem przekonana na prawie 100%, że był podłą szują od samego początku. Ciekawe, co on ma na myśli, nazywając Colina pseudo przyjacielem? Coś kombinuje, życzę mu, żeby przy spotkaniu z Mei (jeśli do takiego w końcu dojdzie) oberwał od niej szklanym wazonem. Niech go diabli, jego, Em i tlenionego. Jakoś średnio zależy mi na Marco, bardziej na Mei, o czym już pisałam, i oczywiście na związku Colina z Alią

Cóż, zobaczymy, co będzie. Ale ta trójka C. D. i E. - jedno z nich musi zginąć