Na początku jak kupiłam WP, wybrałam sie do Egiptu. Zwiedziłam wszelkie piramidy itp., ale po ich obejrzeniu trochę się znudziłam (nie jestem wielbicielką wykonywania misji). Kupiłam na targu jakieś kamyczki, posągi, relikty oraz najdroższy aparat, po czym wróciłam do SV.
Później wybrałam się do Champs Les Sims. Nawet mile mnie zaskoczyła. Chociaż jest mało do zwiedzania, to zabawiłam się w robienie nektaru i zdjęć aparatem z Egiptu. Nektar nawet mnie wkręcił, więc kupiłam mnóstwo stojaków i maszyny, a w domu zbudowałam piwnice i umieściłam tam nabyte obiekty. Misji także trochę wykonałam, najgorzej poszła mi ta w muzeum

Nie mogłam się oprzeć poderwaniu moją Simką jakiegoś francuza (który stał się potem jej mężem, ale to szczegół

).
Po jakimś czasie zdecydowałam się na Shang Simla. Chiny. Hmm... powiem, że były interesujące, malownicze. Cos tam obejrzałam i jak najszypciej poleciałam tam, gdzie się ćwiczy. Moja Simka sobie poćwiczyła (powiem, że czasem było śmiesznie

) i kupiła sobie własne stojaczki (ten duży i ten mały) do domu. Mało tam zwiedziłam, bywam baaaaardzo rzadko, ale mi się tam jednak podoba.

Podsumowując... chyba wolę Francję... i Chiny (chociaż jestem tam rzadko).