View Single Post
stare 13.08.2011, 21:32   #40
Kjalvör
 
Avatar Kjalvör
 
Zarejestrowany: 19.06.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 292
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Klub białych kotów

Długo musieliście czekać, ale się zmobilizowałam do napisani odcinka siódmegooo! Liczę na recenzje (szczere i krytyczne także :>)
Odcinek 7

Pierwsze co chciałam zrobić bez względu na wszystko to ubrać się i biec do szkoły. Nagle kiedy przyjrzałam się zawartości mojej szafy zauważyłam, że mój dotychczasowy gust pozostawiał sobie wiele do życzenia. No i zrobiło mi się strasznie głupio, że przyjechałam do babci w tej strasznej różowo-białej koszulce.
Znalazłam też na biurku zestaw cieni do oczu.

Na początku poczułam się jak te „słodkie nastolatki” które uwielbiają markowe ciuszki, kosmetyki itd. Nigdy wcześniej się nie malowałam (nie licząc pomadki, którą używałam zimą, żeby mi wargi nie pękały). Ale dziś się przełamałam i zaszalałam.
Wtedy zobaczyłam, że do zestawu została dołączona karteczka
Skoro już dołączyłaś do naszego rajskiego grona,
Pomyśleliśmy, że byłabyś rada z takiego prezentu.
Angelapa


Miło mi się zrobiło. Miło jak nigdy.
Po zrobieniu się „na bóstwo” (tak chyba mówią teraz „słodkie nastolatki”) wyszłam na dół na śniadanie. Ale śniadania jak i babci nie było. Po chwili dopiero zauważyłam karteczkę na lodówce
Pojechałam do fryzjera, bo okazało się, że kuzynka
Bianka będzie miała ślub! Poszukam jakiejś ładnej sukieneczki dla ciebie.
Babcia


Co oni dzisiaj z tymi karteczkami?

Zjadłam więc na śniadanie jabłko i poszłam do szkoły. Tam spotkałam demony. Tak, już nie nazywam ich kotami.
To diabelskie stworzenia. Nie wiem czemu dopiero teraz tak ich nazywam. Zaczynają mi przypominać czerwonookie diabły. Chociaż wcześniej miałam o nich inne zdanie.

Podsłuchałam ich po matematyce. Stałam na schodach, a oni na końcu pustego korytarza.
-Czy tylko ja zauważyłam, że ta cała kumpelka brzyduli się koło nas kręci i pyta?- spytała Rodrigez, nie widziałam jej, ale jestem pewna, że mówiąc krzywiła się jakby coś jej śmierdziało pod nosem.
-Nie tylko ty- przytaknęła jej swoim nieśmiałym głosikiem Sophie.
-Ale chyba nie mówisz, że chcesz…- Mateo zwiesił głos.
-Chcę! Wyczyścić pamięć i wysłać… gdziekolwiek!
-Rodrigez, z tobą dzieje się coś dziwnego- zaczął zmartwionym głosem Mateo.
-Wydaje ci się!- Rodrigez niemal krzyknęła.
-Ostatnio wszystkich uznajesz za wrogów. Ro…
Wtedy Rodrigez zaczęła się oddalać od nich, szła w moim kierunku. Sophie i Mateo próbowali ją zatrzymać, ale ta była już przy mnie.

Nic nie powiedziała kiedy zaczęła wpatrywać się we mnie czerwonymi oczami, tylko dźgnęła mnie łokciem w brzuch i zaraz zgięłam się wpół. Pociągnęła mnie za włosy na górę i wrzuciła brutalnie do łazienki szepcząc przy tym „nie ładnie podsłuchiwać”.

Stanęłam przy lustrze i nie wiedziałam co zrobić. Rodrigez zdecydowanie zaczęła być agresywna. To kolejna sprawa tych zakłóceń. Widziałam przez okno jak Rodrigez wybiega ze szkoły. W pobliżu mnie demony robią się agresywne. Jestem dla nich jak czerwona płachta dla byka. Tylko byk nie skacze na kogoś bo wie podświadomie, że ktoś chowa czerwoną płachtę w gaciach, on musi ją widzieć! „Kotom” wystarczy moja obecność. Dziwne.

Po lekcjach zrobiło się szaro. Nad miasteczkiem rozpętała się burza. Rodrigez nie było już w szkole. Po lekcjach podeszłam do Mateo.
-Penelopa!- zawołał pogodnie na mój widok- jak ty świetnie wyglądasz.
-Dzięki- mruknęłam niemrawo- okropna pogoda, prawda?
-Aż tak z nami źle, że musimy rozmawiać o pogodzie?- spytał rozbawiony, a mi zabiło serce. Tak pięknie się śmiał. Musiałam wpatrywać się w niego maślanym wzrokiem, bo on podszedł do mnie bliżej.
-Nie, nie musimy. Możemy porozmawiać o mnie. Jestem waszym wrogiem, muszę wyjechać, bo inaczej będzie źle. Ro już planuje coś złego, tylko dlatego, że tu jestem.
Mateo spojrzał na mnie zaskoczony. Zrobiło mi się słabo.
-Nie- powiedział krótko.
-Ale…
Mateo mnie uciszył.


Wróciłam do domu po zajęciach. Babci wciąż nie było, więc wyszłam na spacer. Zadzwoniła za to mama. Dawno nie dzwoniła, właściwie to nie dzwoniła przez cały mój pobyt u babci.

-Cześć mamo- przywitałam się nieco ponuro, bo mama się zaniepokoiła.
-Coś się stało?
-Nie, ale rozważam czy by nie wrócić do Islandii- powiedziałam bezpośrednio.
Przez chwilę mojej rodzicielce odebrało mowę.
-Jak to? Przecież dobrze się uczysz, podobno pomagasz babci w domu, robisz pranie. W czym problem? Mi w twoim wieku nie przychodziły takie pomysły do głowy! Słyszałaś o kuzynce Biance? Ona już wychodzi za mąż! Taka jest dojrzała w przeciwieństwie do ciebie!
No oczywiście. Matki w telenowelach spytałyby zmartwione „Jakieś problemy w szkole?” ale moja mama uważa, że jak ktoś ma dobre oceny i robi pranie to jest w pełni szczęśliwy.
-Mamo, kuzynka Bianka jest ode mnie starsza o trzy lata- przypomniałam mamie- gdybym ja była pełnoletnia, też bym wyszła za mąż!
-Po moim trupie! Jesteś niedojrzała i ciągle ci jakieś dziwne pomysły przychodzą do głowy! Albo chcesz jechać do babci, albo nie chcesz! Jednego roku szkolnego nie wytrzymasz?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam zostać z Mateo, ale to było niebezpieczne dla wszystkich ludzi w mieście. Zwłaszcza, że Rodrigez nie panuje nad sobą, bo Sophie pewnie nie będzie aż tak niebezpieczna.

Usiadłam na kanapie bo nie wiedziałam o czym myśleć. Czas płynął a babcia nie wracała. Zaczęłam mieć irytujące uczucie, że to może mieć związek z Rodrigez.

Ostatnio edytowane przez Kjalvör : 13.08.2011 - 21:37
Kjalvör jest offline   Odpowiedź z Cytatem