Odcinek siódmy
„Apologia krucyfiksu”
- Jak to co tam trzymam? Trzymam tam małą, bezbronną, przerażoną dziewczynkę, którą porwałem, żeby molestować ją dzień i noc...
- Coo?- wykrzyknął robotnik – Jajca se pan robi?! To wcale nie jest śmieszne! Chodź Ździchu, olejmy cymbała! „Małą dziewczynkę”! Też wymyślił, idiota...
Parskając z oburzenia nad moim specyficznym poczuciem humoru, para z gazowni opuściła mą posesję. Hołota. Odetchnąłem z ulgą tak gwałtownie, że aż popuściłem w gacie od Wersacze. Na szczęście były czarne (stylowe), więc nikt by nic nie zauważył.
Co by się odstresować, udałem się z moją piwniczną przyjaciółką do przekształconej w profesjonalne studio łazienki i przystąpiłem do tworzenia pornografii dziecięcej. Jestem bardziej artystą niźli rzemieślnikiem. Swe dzieła kreślę na płótnie niczym Michelangelo Merisi da Caravaggio (ur. 29 września 1571, zm. 18 lipca 1610).
Moje prace znali wszyscy pedofile w mieście. Ich dystrybucją zajmował się mój długoletni przyjaciel, Mahmud Abbas, właściciel skromnego straganu z warzywami. Tego dnia złożyłem mu wizytę.
- Salam alejkum, Mahmudzie. Jak tam ci mija ramadan?
- We alejkum salam. Och, jak co roku. Walę wódę, kiedy Allach nie patrzy. Masz dla mnie świeżą pornografię?
- Właśnie pracuję nad mocną produkcją. Pejcze, kajdanki, lateks, kalarepa – hardkor.
- اقتراحات؟ مرآة المواضيع المتكررة التي يكتب أكثر من غيرها. لديك العديد من المشرفين ،
- Co proszę?
- Sorry, zamyśliłem się. Pożyczysz mi w końcu ten wysoce perwersyjny film z wielbłądami i Ali Babą? „Ali Baba i czterdziestu rozpustników”?
- Uuu masz gust, stary. Niech no przypomnę sobie, gdzie go schowałem.... Hmmm... Ekhem... Ehm...Zzzz... Najmocniejsze kawałki trzymam na półce w opakowaniach po dobranockach, pomiędzy zwykłymi bajkami. Uwierzysz? Tę o wielbłądach włożyłem do Boba Budowniczego. Do odcinka ... O Boże! Do odcinka o burdelu!!!
- I cóż w tym takiego niezwykłego? – strapił się Mahmud. – Bob często buduje burdele.
- Nie rozumiesz! Ta idiotka Dżejsika ma moją nielegalną i obłożoną surowymi konsekwencjami prawnymi pornografię dziecięcą! Muszę zmykać! – powiedziałem i dałem dyla.
Nie wiedziałem co robić. Pogrążony w weltschmerzu i oszalały z przerażenia kroczyłem bez celu ulicami Warszawy. To brudne, zepsute i cuchnące miasto tylko podkręcało mój lęk. Na moście Siekierkowskim spotkałem ze dwudziestu samobójców. Przez chwilę pomyślałem „A gdybym był dwudziestym pierwszym ....”. Odrzuciłem tę myśl niczym krwawy ochłap. Na dnie wąwozu świadomości odgradzałem się od burych ścian i zacinającego deszczu.
Właśnie mijałem Pałac Prezydencki (oj oby Komorowski zablokował tę ustawę o chemicznej kastracji pedofilów, bo jacyś chemicy utną mi jajca, brrr), gdy przed budynkiem ujrzałem grupkę obrońców krzyża. Zawsze lubiłem ludzi pozytywnie zakręconych, więc postanowiłem się do nich przyłączyć.
Podszedłem niepewnie i spytałem:
- Mógłbym tu z wami postać?
Krewka staruszka podejrzliwie łypnęła okiem:
- A pan nie jest Żyd?
- Och nie. Ale – zdobyłem się na chwilę szczerości – jestem okrutnym pedofilem.
- Trudno. Ale na pewno nie Żydem?
- Nie, gdzieżby. Tylko, że ja .... Molestuję dzieci. Bez zgody ich prawnych opiekunów.
- Nie szkodzi. Ścieżki Pana nie są zamknięte dla nikogo. Oprócz Żydów.
Stałem tak kwadrans, gdy podeszła do nas nawalona w sztok prostytutka. Brzydziłem się takimi nierządnicami. Tylko zboczeńcy korzystają z usług prostytutek. Staruszkowie odnieśli się do niej z iście „chrześcijańską” nienawiścią.
Po jakimś czasie przybyły gliny. Owieczki słabsze w wierze dały nogę.
Rozpoczęła się brutalna pacyfikacja naszego zgromadzenia.
Próba czmychnięcia nie powiodła się.
Trafiłem do celi, gdzie szybko zdałem sobie sprawę z pewnej palącej kwestii. W głowie rozbłysło mi pytanie:
- Nikt nie wie o dziewczynce w piwnicy. KTO NAKARMI MAŁĄ ?!!!