No cóż... Jak już wiesz, miałam skomentować już jakiś czas temu, ale po przeczytaniu w jeden wieczór wszystkich tych rozdziałów, po prostu nie mogłam patrzeć na komputer. Byłam totalnie wyczerpana, a w snach widziałam zdjęcia Li Mei, Alii, Marco, Colina... Dantego (chociaż prawdę mówiąc nie bardzo podobało mi się, że widziałam tę jego ohydną gębę, no ale co zrobić...). Dante mnie potwornie wnerwia, tak jak Mei w niektórych momentach i Alia tym swoim prowokacyjnym (nie wiem jak to nazwać) zachowaniem w stosunku do Colina. Po prostu bardziej podobała mi się jako typowa, ciekawska siostra Li. No, ale może się zmieni, gdy już zrozumiała, że naprawdę kocha Colina.
Mei w niektórych momentach mnie wkurza, ale to dla tego, że ma zmienny charakter. Raz ufa Marco, a raz nie. W sumie to nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że od razu zaczyna się kłótnia i tak dalej...
Marco... cóż, do niego nie mam zastrzeżeń.
Chciałam napisać coś na temat Sophie, ale nie można mówić źle o zmarłych, tym bardziej, że oddała życie za Colina.
Do Colina też nie mam zastrzeżeń, ale tak przy okazji powiem, że niezły z niego przystojniak

A, no i Marco też

Chris jest bratem bliźniakiem Takedy, no nie? Są tak podobni, że naprawdę trudno by ich było odróżnić, gdyby na przykład mieli tą samą fryzurę. Cóż, on też mnie denerwuje i szczerze go nie lubię.
Szkoda mi Em, chociaż miała bzika na punkcie Marco. Muszę powiedzieć, że przed tym porwaniem zdążyłam ją polubić.
Dobra, nieźle się rozpisałam ( a mogłabym pisać jeszcze dłużej

), ale powiedziałam chyba wszystko to, co najważniejsze. Mogę z całego serca pogratulować ci takiego talentu, bo naprawdę tylko tobie i jeszcze jednej pisarce na tym forum udało się ''zmusić'' mnie do przeczytania wszystkiego w jeden dzień. Tą drugą pisarkę znasz i to całkiem dobrze

Życzę weny i oczywiście zapewniam, że będę czytać dalej i to z wielką przyjemnością.
Pozdrawiam :*