Ciąg dalszy tego FS. Mam nadzieję, że będzie chociaż trochę lepszy od poprzedniego. Odcinek jest krótki, bo wolę pisać krócej ale częściej i jest mi łatwiej wykryć błędy jakie zrobiłem
Rozdział 1
-Pański gabinet jest już gotowy, może pan wchodzić. -Odparła śniada kobieta.
-Dziękuję Carmen. - Odpowiedział Carl.
Amy podczas tej sytuacji była wręcz oszołomiona. Nie była wstanie wydusić z siebię żadnego słowa.
Pomieszczenie w, którym się znaleźli nie zachwycało było jasne, a koło szklanego biurka stały 2 fotele. Dalej znajdowały się wysokie regały z aktami śledczymi.

Słuchaj nie wiem co jest grane, nie pracujesz jako biznesmen?A tak w ogóle co to za miejsce?
-Kochanie. Uspokój się. Mogę powiedzieć Ci tylko tyle, że jesteśmy w tajnej siedzibie FBI. Dokładniej odział przestępstw narkotykowych. Mam bardzo odpowiedzialne stanowisko i nie mogłem Ci o nim powiedzieć.- rzekł Carl siedząc przy biurku.
- To za dużo dla mnie jak na jeden dzień. Najpierw zaginięcie Johnnego, później okazuje się, że jesteś jakimś cholernym tajnym agentem!-Powiedziała zdenerwowana dziewczyna.
-Mam ci jeszcze coś ważnego do powiedzenia. Śledziłem twojego brata już od bardzo dawna. Z moich obserwacji wynika, że średnio co tydzień kupował narkotyki w dużych ilościach. Później szef dealerów Narkotykowych miał z nim jakiś konflikt. Podobno ktoś z tamtego środowiska widział go ze mną, myśleli, że Johnny jest szpiegiem i kapuje na dealerów.
Co! Mój brat jest ćpunem?
-Nie wiem, kiedy spotykałem się z nim na piwie nigdy nie był naćpany, a uwierz mi zauważyłbym to. Być może załatwiał te dragi dla kogoś innego. Póki co muszę to jeszcze ustalić i razem z policją nasilić poszukiwania.
-Poczekaj daj mi szklankę wody, muszę ochłonąć, źle się czuję.- Powiedziała cicho Jennifer.
Carl dał Jennifer wodę. Kiedy dziewczyna piła układał sobie jak powiedzieć swojej ukochanej o najważniejszym.
-Już Ci lepiej?
-Tak powoli dochodzę do siebie.- Odparła dziewczyna.
-Wiesz, kiedy wychodziłem ze swojego bloku zaatakowali mnie dwaj kolesie. Zagrozili, że zabiją Ciebie, jeśli będziesz szukała Johnnego. Dla bezpieczeństwa musisz tu zostać dopóki sprawa się nie rozwiąże. To dla twojego dobra.
Amy zdała sobie sprawę, że to nie przelewki i łamiącym się głosem odparła do swojego chłopaka.
- Dobrze zostanę tutaj, ale odnajdziesz go?
-Zrobię wszystko abyś była szczęśliwa, i dopilnuję aby wszystko skończyło się dobrze.
Na koniec Carl wstał i pocałował ukochaną.
Kiedy Amy wyszła z gabinetu od razu podeszła do niej Carmen. Powiedziała, że zaprowadzi ją do specjalnej części budynku przeznaczonej dla osób zagrożonych.
Tymczasem Carl wyszedł z tajnej siedziby FBI. Spotkał się ze swoją partnerką zawodową o imieniu Casandra. Kobieta była piękna, miała ciemną skórę i krótkie wyprostowane włosy. Mężczyzna wytłumaczył współpracownicy sytuacje Johnnego i swojej dziewczyny.
Po wspólnej rozmowie kobieta zapytała się Carla.
-To gdzie jedziemy? Może najpierw najpierw do Andyego?-Mężczyzna do którego zamierzali pojechać był współpracownikiem jednego z bossów. lecz po sowitej zapłacie często sprzedawał swoich kolegów. Mężczyzna był tak dyskretny, że nikt nie zauważał, jego kontaktów z agentami. Carl postanowił, że nie będzie go aresztował do póki będzie przydatny.
-Myślę, że to dobry pomysł, jestem pewny, że będzie coś wiedział.
Carl i Casandra dojechali na miejsce, stanęli przed pięknym nowoczesnym domem z którego roztaczał się przepiękny widok na miasto. W ciemnym oknie ujrzeli szczupłego mężczyznę z krótkimi, czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu.

Po chwili Właściciel wyszedł przed swoją willę i powiedział 'Proszę wejść!'.
Musimy porozmawiać. Jest kolejna ważna sprawa. Mam nadzieję, że wiesz coś o tym- rzekła czarnoskóra agentka.
mów o co chodzi, bo nie mam czasu- rzekł szczupły mężczyzna
-Chodzi o porwanie niejakiego Johnnego,
-Yyy... A! Już wiem o kogo chodzi, ten koleś kłócił się z jednym z ważniejszych dealerów, miał u niego długi. No i wiem że przetrzymują go w jakimś apartamentowcu. Nazywa się chyba dwa lwy przy ulicy Zachodniej.
-rzekł mężczyzna
Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Do widzenia- Wtrącił się Carl odwrócił się i wraz z Casandrą poszedł w kierunku zaparkowanego auta.
C.D.N
Dziękuję i liczę na komentarze i rady które na pewno mi się przydadzą.