View Single Post
stare 24.08.2011, 14:31   #38
Aperlaxive
 
Avatar Aperlaxive
 
Zarejestrowany: 11.02.2011
Skąd: Over The Hills And Far Away
Płeć: Kobieta
Postów: 858
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Amarantowa róża

Amarantowa Róża
Rozdział 3
Pogrzeb


- Że jak? – młoda dziewczyna krzyczała do słuchawki.
- Bardzo mi przykro – w odpowiedzi usłyszała tylko cichy i spokojny głos młodej lekarki.
Scarlett odłożyła słuchawkę. Czuła tępy ból dochodzący prawdopodobnie z klatki piersiowej, z serca. W pewnej chwili poczuła na sobie spojrzenie młodej, rudowłosej dziewczyny siedzącej na kanapie, która po dłuższej chwili zapytała:



- Co się stało?
- Moja mama – Scarlett miała drżący głos – Ona, nie żyje.
Usiadła na fotelu i ukryła twarz w dłoniach. Chciała być teraz sama, czuła, że nikt nie pomoże jej w cierpieniu, w bólu.
- Może ja już pójdę?
Scarlett popatrzyła z wdzięcznością na przyjaciółkę i pokiwała delikatnie głową. Lisa wyszła z domu i skierowała się w stronę leniwie zachodzącego słońca.
***
Był spokojny i jak na złość piękny dzień. Czarnowłosa dziewczyna ubrana była w czarny sweter i tego samego koloru spódnicę. Nad biodrami miała duży brązowy pas ze srebrną klamrą, a na głowie woalkę zasłaniającą jej bystre, błękitne oczy. Na nogach miała buty na delikatnym obcasie i rajtuzy. Stała na tarasie przed jej domem wyraźnie czegoś wyczekując. Aż, gdy w pewnej chwili na horyzoncie pokazał się samochód wsiadła do niego bez zastanowienia. W środku dostrzegła jedynie swoją przyjaciółkę Lisę siedzącą na miejscu kierowcy. Po dłuższej chwili milczenia rudowłosa zapytała:
- I… Jak się czujesz?
Scarlett przez dłuższy czas milczała aż w końcu zdobyła się na odpowiedź:
- Przecież wiesz.
Nagle obydwie spostrzegły, że stoją na parkingu. Wysiadły. Pogrzeb zaczął się jakieś 20 minut od ich przybycia. Po krótkiej mszy odprawionej w kaplicy przez księdza Marcusa Wolffa udali się na cmentarz. Dopiero wtedy Scarlett zdała sobie sprawę ile ludzi przyszło, by pożegnać jej matkę. Było ich tak dużo, że z łatwością mogliby zapełnić dwupiętrowy londyński autobus. Nagle spostrzegła, że obok niej, w miejscu przeznaczonym dla najbliższej rodziny zmarłego stoi jakaś kobieta. Wydało jej się to dziwne, ponieważ Katy nie opowiadała jej nigdy o krewnych. Ciągle powtarzała, że ma TYLKO ją! W takim razie, kim jest ta drobna, stara, siwowłosa osóbka stojąca tuż obok niej? Postanowiła jednak nie zaprzątać sobie na razie tym głowy. Nie teraz, nie teraz, gdy żegna właśnie najbliższą jej sercu osobę. Spojrzała na dębową trumnę, w której spoczywa zmarła. Za chwilę spocznie ona w ziemi, w tym wielkim dole, wykopanym przez grabarza ubiegłego wieczora. Nagle poczuła, że po jej policzku spływa łza. Nie, nie chciała się rozpłakać przecież całą mszę się starała. Ale, gdy mężczyźni w białych rękawiczkach podnieśli trumnę nie wytrzymała i poczęła łkać gorzko niczym bóbr.



***

Siedziała w salonie pochłaniając 5 lub 6 szklankę wódki. Była tak pijana, że nie czuła już niczego. Ból i cierpienie, zniknęły przy któreś tam dolewce.



Noc była cicha i bez gwieździsta. Księżyc będący w pełni oświetlał ziemię. Nocne stworzenia poczęły wydobywać się powolnie z kryjówek by zacząć szukać pokarmu. Ale nie tylko one czuły radość z końca dnia. Także wielu ludzi pragnęło zapomnieć o przykrych wydarzeniach, troskach.
__________________
Forever and ever.
Aperlaxive jest offline   Odpowiedź z Cytatem