To zależy, pod jakim kątek patrzeć. Każdy wiek u sima ma swoje wady i zalety... Bobasy i małe dzieci są urocze. Śmieję się jak głupia do monitora, kiedy je widzę.

Za dziećmi w wieku szkolnym jakoś faktycznie nie przepadam, nie wiem czemu. Moimi ulubionymi są - podobnie jak większości - nastolatki i dorośli. Najbardziej to chyba lubię nastolatków, bo są podobni do mnie, mogą przeżywać swoje pierwsze rozterki miłosne itd.

A dorosłych lubię, ponieważ mogą robić najwięcej. Najlepsi są młodzi dorośli, zdecydowanie!

Zostali jeszcze emeryci - oni to jak bądź. Szczerze mówiąc, nigdy się o nich nie troszczyłam. Żyli. I tyle.