Rach ciach ciach.
Pisałem sobie to już jakiś czas temu, ale nie wiedziałem czy opublikować.
Odc. 1 ok. 23 października.
Zobaczę, jak potoczą się losy z CZ.
Tak więc zapraszam
Miłej lektury!
Prolog - poniżej
Odcinek I - 23 Października
Prolog
...Nie odchodź...
Chłodny, zimowy wiatr szamotał płatkami śniegu, które tworzyły na ziemi efektowne, a nawet tajemnicze zaspy. Nie była to pierwsza śnieżyca w tegorocznym grudniu, ale trzeba przyznać że najsilniejsza. Eve spoglądała przez okno na malujące się na dworze krajobrazy.

Kobieta kochała zimę, uwielbiała bawić się w śniegu mimo swojego dojrzałego wieku.
Była optymistką, zawsze doceniała radość, bo zawsze ta radość mogła być ostatnia w jej życiu.
Wpatrzona w biały puch zamyśliła się. Tak głęboko że nie usłyszała dźwięku komórki, która wydawała takie wibracje, że człowieka przebudziło by po sekundzie. Zwłaszcza jak trzyma się ją pod poduszką. Ocknęła się, a gdy zorientowała się że akurat ktoś próbuje się z nią porozumieć, leniwie zrzuciła z parapetu telefon, z którego wypadła bateria. Nie wiedziała kto dzwoni, ale nie obchodziło jej to. Zobaczyła tylko małe, drukowane J.. . Ona natomiast wróciła do swojego ulubionego zajęcia – podziwiania. Nagle jej oczy stały się szersze i wyglądały jakby czegoś się obawiały, a jednocześnie bały.
- Jack? To on do mnie dzwonił?! - zapytała samą siebie.
Szybko podniosła telefon, włożyła baterie i wystukała numer do swojego kolegi.