Odp: Dark Vamp
Przeczytałem to moje FS od nowa i stwierdziłem, że jest tak tandetne, że muszę napisać je od początku. Na pewno to zrobię.
W czeluściach mojego komputera znalazłem dawno zapomniane kopie zapasowe domów i postaci z mojego FS, więc niedługo porobię zdjęcia.
Oprócz tego daję kolejny odcinek "tekstowy" (dziś nie mam czasu na zdjęcia).
Rozdział VI
Alicja i Robert przedzierali się przez gęsty las. Mężczyzna szedł pierwszy i torował jej drogę.
- Ależ Robercie, czyż nie ma innej drogi do Hieronima? – zapytała zrezygnowana kobieta, zręcznie uchylając się przed kolejną gałęzią.
- A chcesz natknąć się na ludzi z miasteczka? – rzekł ironicznie mężczyzna. – Po tym co zrobiłaś tu ostatnio, raczej nie są do ciebie zbyt przyjaźnie nastawieni. Musisz to przecierpieć, ale jeszcze dziś będziesz tryumfowała, kiedy jeszcze dziś wyeliminujesz tych „łowców”.
- Myślisz, że to takie proste? – zapytała Alicja. – Hieronim z pewnością spodziewa się mojej wizyty, a Edgara nie ma w domu. Będziemy musieli uciec się do podstępu.
- Tak, to chyba nieuniknione – westchnął Robert.
Edgar Elidde namiętnie całował Lorelei, leżąc z nią na jej łóżku. Oboje właśnie wrócili z pogrzebu pana Forbes’a (zmieniłem nazwisko Nabob na Forbes). Lorelei już dawno nie czuła się tak dziwnie. Całowała się z zabójcą jej ojca.
- Mimo wszystko, myślę, że powinieneś mnie chociaż przeprosić – powiedziała rozpinając bluzkę. – I chyba wiem jak mógłbyś to zrobić.
W momencie, kiedy para miała przejść do kulminacyjnego momentu wieczoru, odezwał się alarm przeciwpożarowy.
- Nie przejmuj się – rzekła dziewczyna. – Kucharka pewnie coś przypaliła.
- Nie sądzę, żeby to była wina kucharki – zauważył z niepokojem chłopak, pospiesznie ubierając spodnie.
Podbiegł do drzwi od pokoju, spod których wydobywał się dym i przekręcił klamkę. Spodziewał się tego. Drzwi były zamknięte od zewnątrz.
- Stało się coś? – zapytała Lorelei, zła, że jakiś dymek zepsuł jej chwilę rozkoszy.
- Tak, myślę, że ktoś targnie się na nasze szczęśliwe życie.
Shannon i Cordelia siedziały na puchowych fotelach w gabinecie jednego z najważniejszych producentów filmowych, Richarda Dennisona. Obie z ekscytacją wyczekiwały tej chwili. Kontrakt z Dennisonem oznaczał wieczną sławę, bogactwo, a nawet własną wyspę.
- Myślę, że możemy podpisać umowę – rzekł uśmiechnięty mężczyzna podając dziewczynom dwie kartki papieru z tekstem umowy. – Przepraszam na chwilę – rzekł słysząc dzwonek telefonu na stoliku obok.
W czasie krótkiej rozmowy, jaką odbył, uśmiech powoli pełzał z jego twarzy.
- Przykro mi, ale nie możemy podpisać kontraktu – westchnął wyraźnie zwiedziony. Zostałyście oskarżone o zabójstwo pana Forbes’a. Lepiej dla was, jeżeli dobrowolnie zgłosicie się na policję.
Naprawdę nie sądziłem, że ktoś to może jeszcze czytać. Miło się zaskoczyłem, kiedy zobaczyłem aż dwie prośby o kontynuację. Nie chcę sprawiać zawodu moim czytelnikom, dlatego postanowiłem wskrzesić na nowo moje FS. Jeszcze w tym tygodniu zapraszam na zaległe zdjęcia.
__________________
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Ostatnio edytowane przez Brutus : 02.11.2011 - 15:06
|