@dzieki wszystkim za mile komentarze

naprawde sie bardzo ciesze, ze podoba sie wam moja historia i rodzinka
@anie - te szafki z kuchni sa maxisowe z dodatku po zmroku
Ciag dalszy rodziny Tanimoto:
Kaori nie wiedziala co sie stalo poprzedniego wieczoru, wiec zaprosila swoja przyjaciolke.
Pogadaly sobie o wszystkim co mozliwe...Przyjaciolka mowila jej nawet, ze wyglada coraz to lepiej i to moze przez tego blondyna, na co Kaori sie upierala"Ten idiota? nie zartuj sobie, nienawidze go!" "taaa...gadaj swoje ja dobrze wiem, ze go lubisz...zreszta pomogl ci ostatnio w barze i uratowal przez jakims napalonym typkiem"
Kaori troche zmieszana nie wiedziala co ma myslec na te odpowiedz, wiec popoludniem poszla do baru i jacuzzi....a tam spotkala swojego "obronce"..."No widzisz co sie przez ciebie stalo? Juz na twoj widok szklanki nawet pekaja!" - odpowiedzial blondyn.
Gdy Kaori lepiej sie mu przyjrzala, jednak mial to cos...co ja do niego przyciagalo...nie!! to nie tak mialobyc! - myslala Kaori
Jednak Kaori gryzlo to, ze jednak chyba cos do niego czuje, jeszcze na dodatek dowiedziala sie, ze to on jej pomogl, odniosl ja do dmu i sie na zaopiekowal...Blondyn moze i byl dokuczliwy, ale nawet i on zmartwil sie jej przybita mina.
Kaori zmieszana nie wiedziala co powiedziec..."nie nic...w porzadku, tylko po prostu mam metlik w glowie"
"Bianca chyba miala racje....ech.." - powiedziala sobie w duchu Kaori, zakochala sie w tym palancie, jednoczesnie go nienawidzac.
Gdy rzezbila, nawet nie myslac co rzezbi, pod chwila impulsu...zrobila lodowego posaga blondyna...
Gryzlo ja to przez caly dzien i nie wytrzymala, odwiedzila silownie wiedzac, ze ON tam bedzie.
Kiedy wkoncu powiedziala mu, ze dowiedziala sie o tamtym wieczorze, byla jak burak, jakala sie i nie wiedziala co mu powiedziec...on widzac ja mial niezly ubaw jak sie meczy...i rumieni
Nawet nie wiedzac kiedy blondyn objal Kaori mowiac, ze nigdy by nie pozwolil jakiemus mniejszemu pacanowi niz on meczyc Kaori, gdyz to jego obowiazek xD Kaori...oslupiala
Dosc sztywno Kaori zgodzila sie na wieczorny spacer...ale nie szlo im zle

Kaori za kazdym razem byla zbita z tropu, gdyz blondyn nagle zmienil stosunek do niej...nie byl juz tak wredny jak przedtem...
Kaori wkoncu dowiedziala sie jak ma na imie jej dreczyciel/wybawca

-Steven. Nie dal jej nawet dojsc do slowa gdyz znowu zaczela sie jakac...gdy tematy schodzily na ich relacje..."Ty to jednak jestem ciezko kapująca...i slepa jak but!" - smial sie Steven obejmujac i nie wypuszczajac lekko szamotajaca sie Kaori.
Nawet nie dal jej dojsc do slowa i ja pocalowal

biedna Kaori byla pod wplywem uroku blodyna i dala sie zlapac xD albo sama chciala sie zlapac :>
Steven okazal sie wariatem i nawet zaniosl Kaori przez caly spacer do domu na rekach
Kaori nigdy by nie pomyslala, ze takie cos zdarzy sie w jej zyciu....a jednak nie bedzie miala takiego nudnego zycia z tym szalonym idiota
A hormony zrobily dalej swoje mrrrr xP