
Do mamy dzwoniłam jeszcze kilka razy następnego dnia. Niestety nie odbierała. Zaczęłam przeklinać w myślach tych, którzy wymyślili pocztę głosową. 25 pozostawionych wiadomości później, zmęczona kolejnym intensywnie spędzonym dniem w pracy, zostałam zaskoczona niespodziewaną wizytą, jakże nieoczekiwanego gościa.
U progu drzwi pojawił się totalnie z zaskoczenia Booker Singleton. Skąd się znamy? Przyszedł do mnie do salonu pierwszego dnia mojej pracy. Nie pamiętałam zbytnio szczegółów tamtejszej wizyty, a już na pewno nie przypominam sobie żebym dawała mu mój adres. No ale najwyraźniej dla chcącego nic trudnego. Sam Booker nie chciał mi powiedzieć dokładnie jak się tu znalazł. Zapytał czy mam kawę i czy go poczęstuję… miałam …
Rozmawialiśmy bardzo długo. Okazało się, że On także uwielbia dobrą kuchnię i zwierzęta. Wraz z każdą mijającą chwilą rozmowy, podobał mi się coraz bardziej. Nie planowałam na razie żadnych sercowych uniesień, ale skoro już się tak nagle zjawił? Ale to nie koniec niespodzianek tego wieczoru.

Nagle Booker wyszedł na chwile do samochodu, a gdy wrócił w jego dłoniach zobaczyłam piękny bukiet kwiatów. Już nie pamiętam kiedy dostałam kwiaty od mężczyzny. Zapomniałam jakie to wspaniałe uczucie.
Booker poszedł do domu bardzo późno, wiedziałam ze będę jutro w pracy zmęczona, ale nie było to dla mnie Az tak ważne. Byłam taka szczęśliwa i zadowolona z tej wizyty. Któż by pomyślał.
Potem zjadłam kolacje i pierwszy raz zaczęło doskwierać mi to, że jem sama. Zawsze myślałam, że samotna będę szczęśliwsza. Mam przecież pracę i przyjaciół. Ale ktoś na stałe? Za dużo z tym zachodu. Ale chyba mi właśnie przeszło.
Booker całkowicie pochłonął moją głowę i uwagę. Tego dnia nie dodzwoniłam się już ani do mamy ani do taty i nie ukrywam, że chwila zapomnienia o niepokojach związanych z ich dziwnym zachowaniem i brakiem kontaktu, był dla mnie miłą odskocznią.

Następnego dnia rano, zaspałam do pracy.

Gdy weszłam do salonu, przywitała mnie spora kolejka.

Tego dnia było mnóstwo pracy, pełno klientów. Stylizowałam i stylizowałam. Paznokcie, dodatki, fryzury, makijaże. Zaczynałam właśnie ostatnie zlecenie, gdy nagle rozległ się dźwięk mojego Tel. To Booker, zaprosił mnie na imprezę. Nie czekałam długo, szybko się przebrałam i pojechałam do niego.

Moja ostatnia klientka była bardzo niezadowolona, ale to było po prostu silniejsze ode mnie.

40 minut później, ubrana w nową sukienkę w groszki, stałam pod drzwiami domu Bookera. Domu? Bardziej pasowałoby tu określenie Willi. Nie mogłam uwierzyć, ze to wszystko, co widzę, jest jego. Weszłam nieśmiałym i niepewnym krokiem, ale na szczęście ta niezręczność nie trwała długo. Booker szybko zaopiekował się mną, jako swoim, jak sam powiedział, wyjątkowym gościem.

Kilka drinków później, zadzwonił do mnie tata. Nie mogłam nie odebrać. Tata chciał mnie uspokoić i zapewnić, ze z mama już wszystko ok.

Mieli jakiś kryzys małżeński, nie chcieli żebym widziała ich kłótnie, wiec wtedy tata przyjechał sam. Podobno wszystko już jest ok. Uwierzyłam. Może to te drinki wyzwoliły we mnie tak dużą naiwność. Szybko powróciłam do gości.
Okazało się ze u Bookera, był tez Filip Marschal. To mężczyzna, w którym się zauroczyłam jak tylko przyjechałam do miasta. Urzekł mnie swoja uroda. Minęliśmy się kilka razy na mięście, nic o sobie nie wiedzieliśmy, nic nas nie łączyło oprócz tego, ze wiedzieliśmy jak się nazywamy. Pewnego dnia zaczepił mnie i zapytał czy jestem nowa. Achhh ten błysk w oku, jednak szybko zgasł, to jest, gdy tylko poznałam w salonie jego piękną żonę, której robiłam makijaż na ich kolejne wspólne wyjście do teatru. Cała godzina słuchania o tym, jakim On jest wspaniałym mężczyzną i mężem i jak Ona jest z nim szczęśliwa. Dziś u Bookera tez byli razem, a Ona wyglądała olśniewająco.

Udało się Nam zamienić kilka zdań. Filipe wyraźnie ze mną flirtował, a jego żona była w pokoju obok. Najwyraźniej oboje darzą się bardzo dużą dozą zaufania
[img http://img823.imageshack.us/img823/8239/screenshot30di.jpg[/img]
Resztę wieczoru spędziłam w towarzystwie Bookera. Taniec, alkohol, uśmiechy, zalotne spojrzenia – tak właśnie mijały godziny w jego towarzystwie.
Po północy goście rozeszli się do swoich domów, jednak dla mnie i Bookera wieczór jeszcze się nie kończył. Nie wiem, jakim cudem udało mu się namówić mnie na pływanie nago w jego basenie. Gdy to wspominam, sama siebie nie poznaje.
Atmosfera bliskości połączona z 7 drinkami najwyraźniej za bardzo dała mi się we znaki. Po wyjściu z basenu, chciałam pocałować mojego towarzysza, jednak jemu niestety nie spodobał się ten pomysł.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio było mi tak bardzo wstyd. Poczułam się odrzucona, i to na dodatek jeszcze wstawiona.
Speszona i lekko pijana, szybko stamtąd uciekłam, nie zważając na próby wyjaśnienia. Booker krzyczał coś do mnie jeszcze, ale byłam zbyt speszona. Chciałam zapomnieć o tym, co zrobiłam.
Do domu wróciłam na piechotę. Potrzebowałam świeżego powietrza żeby ochłonąć. Nie mogłam podarować sobie tego, jaki wstyd sobie zafundowałam. Nie chciałam żeby myślał, ze bukiet kwiatów i kilka komplementów to sposób na mnie.
Zaskoczyło mnie, gdy pod drzwiami mojego domu zobaczyłam prezent. Skąd? Kto? Jak? Kiedy? Schowałam upominek. Niestety nie było liściku. Nie wiedziałam, od kogo to. No, ale na pewno nie od niego.
Długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Snułam się bez celu po sieci. Przeglądałam jakieś strony, ale tak naprawdę cały czas myślałam o jednym. Teraz żałowałam w ogóle, ze tam poszłam. Nie spotkałabym Filipa i nie strzeliłabym takiej głupoty z Bookerem. Już sama nie wiedziałam, czego chciał ode mnie ten facet. Po co te kwiaty i spotkania? Czy tak jego zdaniem maja wyglądać nasze relacje? Echh, ciężkie te relacje z mężczyznami, gdy ich nie było, było mi jakoś łatwiej.
Pod osłoną ciemności robimy rzeczy, których nigdy nie zrobilibyśmy, w blasku dnia. W dzień decyzje wydają się rozsądniejsze. Nocą stajemy się odważniejsi. Ale kiedy wstaje słońce, trzeba wziąć odpowiedzialność za to, co zrobiło się, gdy było ciemno. Wiedziałam, że jutro rano będę musiała zmierzyć się z zimnym, nieprzyjemnym światłem dnia, zapewne milczącym telefonem, wstydem i mega kacem, nie tylko moralnym.