Cz I
http://forum.thesims.pl/showpost.php...postcount=1320
Cz II
http://forum.thesims.pl/showpost.php...postcount=1361

Poranek następnego dnia nie należał do udanych. Szczerze mówiąc nie chciało mi się otwierać oczu. W końcu jednak zebrałam się w sobie. Była piękna niedziela. Słoneczko pięknie świeciło i ogrzewało twarz.

Potem postanowiłam wyszukać sobie kilka zajęć, żeby nie mieć czasu na myślenie.
Sprzątanie, pranie, poranna prasa, kawa, zabawy z moim szczeniaczkiem.
Potem zadzwonił tata i zaprosił mnie do nich na kawę. Szybciutko pobiegłam, zatem do łazienki, musiałam wybrać jakiś strój i makijaż.
Wystrojona i wyszykowana pobawiłam się jeszcze troszkę z moim szczeniaczkiem, gdy nagle rozległ się dźwięk mojej komórki. I to drżenie rąk i niepewność i łomot serca…może to Booker? Przemyślał sprawę i teraz dzwoni żeby powiedzieć mi ze nic się nie stało i żeby wszystko było jak dawniej? A może chce zapytać czy może przyjechać? I przywiezie mi kwiaty, tak jak wtedy?

No tak … pomarzyć zawsze można. Dzwoniła do mnie Adriana, dziewczyna, która odpowiedziała na moje ogłoszenie dotyczące wynajęcia pokoju. Praca stylistki nie była najgorzej opłacalną, ale jeżeli chciałam zarobić na własny salon, potrzebowałam dodatkowej gotówki. Wolny pokój wystarczyło trochę odświeżyć i był gotowy do wynajmu. Adriana, chciała obejrzeć pokój jak najszybciej.

Umówiłyśmy się, że Adriana przyjedzie do mnie za godzinę. Dopiero co się wprowadziła i musiałam wytłumaczyć jej jak dojechać.

A oto i Ona moja potencjalna, nowa lokatorka – Adriana Biel, ciekawe czy spodoba jej się pokój. No cóż przyznam szczerze, ze, gdy zobaczyłam jej gabaryty, moja pierwsza myśl to to, że pokój będzie dla niej za mały.
Adriana obejrzała pokój i od razu zdecydowała się na wynajęcie, dodatkowo wpłaciła zaliczkę, którą sama zaproponowała. Spieszyłam się do rodziców. Wiec zostawiłam jej klucze. Podczas mojej nieobecności dziewczyna chciała się wprowadzić.

Tatę spotkałam przy domofonie. Poprosił mnie, żebym nie wspominała mamie ze wiem o ich problemach, było to dla mnie trochę dziwne, ale chciałam po prostu spotkać się z nią wreszcie, tak dawno tez nie wiedziałam małej Kiss. Byłam po prostu stęskniona i tyle.

A co najciekawsze … mamy ani Kiss nie było w mieszkaniu. Tata powiedział, że za chwilkę powinny być. Ok., i tak nie miałam żadnych innych planów, wiec stwierdziłam, ze poczekam.

Cały czas patrzyłam na telefon, który jak na złość cały czas milczał.
Żeby zabić dłużący się czas oczekiwania, oglądałam TV, i oczywiście akurat musiałam trafić na komedię romantyczną z wielkim ślubnym happy Endem.
Godziny mijały, zaczęłam martwic się gdzie one są. Zgłodniałam, wiec postanowiłam ze i tacie przygotuje jakieś pyszne danie.

W końcu pojawiła się mama.
Byłam w szoku, mama bardzo schudła. Do tego nie było z nią małej Kiss. Nie wiedziałam totalnie, co się dzieje. Mała Kiss podobno jest u Naszych dziadków, choć to trochę dziwne, bo nigdy żadna z Nas u nich nie zostawała. Mama nie miała najlepszych relacji z teściami, a jej rodzice już dawno nie żyją. No, ale cóż.
Trochę z nimi posiedziałam. Mama opowiedziała mi o tym, co ostatnio się u Nich działo. Miała załamanie nerwowe, w pracy bardzo źle jej się układało, o mało jej nie straciła. No i z tatą było nienajlepiej podobno cały czas się kłócili, zapewne w głównej mierze przez pracę, tu zaczęły się ujawniać wady wspólnej kariery. (tata zatrudnił mamę po przeprowadzce, tutaj).
Gdy wróciłam do domu, okazało się, że Adrianie pomieszały się odrobinę zasady życia lokatorskiego. Spała w moim łóżku. Aż nie mogłam uwierzyć. Natychmiast ją obudziłam. A jej wymówka, że nie mogła zasnąć w swoim pokoju, była totalnie bezsensu.
Bardzo mnie zdenerwowała. Miałam ochotę oddać jej zaliczkę i poprosić o to żeby się spakowała i zniknęła z mojego domu. To nie był dobry dzien. Booker się nie odezwał, dowiedziałam się ze mama i tata są świeżo po kryzysie, mama ledwo, co nie straciła pracy, a małej Kiss dalej nie widziałam a do tego moja nowa współlokatorka, którą znałam od kilku godzin zajęła sobie mój pokój podczas mojej nieobecności. Ostatecznie Adriana poszła do siebie, a ja zajęłam się sobą. Tego wieczoru zasnęłam jak małe dziecko.
Poniedziałek też miałam wolny. Postanowiłam od rana zająć się czymś pożytecznym. Zaczęłam od mojego malutkiego ogródka, o którym fakt faktem zapomniałam ostatnimi czasy. Zebrałam trochę jabłek, pomidorów i winogronu.

Moją uwagę przykuł nagle piękny, biały Kon, stojący pod domem sąsiadów. Wtedy tez zdałam sobie spraw z tego, ze mieszkam tu już prawie miesiąc, a nawet nie znam moich sąsiadów. Obiecałam sobie ze to zmienię.

Tak wiec odprowadziłam konia do jego właściciela i postanowiłam odwiedzić sąsiadkę.
No i tak właśnie poznałam Dagmarę. Miłośniczkę jazdy konnej, młodą, otwartą i bardzo sympatyczną panią doktor tutejszego szpitala. Opowiedziałam jej o moim świeżym zafascynowaniu końmi, pozwoliła mi spróbować jazdy, w zamian na promocyjną stylizację niebawem. Myślę, że się zaprzyjaźnimy, Dagmara zrobiła na mnie wrażenie osoby naprawdę bardzo sympatycznej.

lekkie szaleństwo, wyszliśmy z zagrody i wyruszyliśmy spokojnym powolnym rytmem na miasto.

oooo i nagle telefon. No i ta towarzysząca mi od kilku dni panika i niepewność czy to może On?

Szybko, szybko. Jak się okazuje schodzenie z konia, to nie taka prosta sprawa dla nowicjusza.

No i stało się. Wreszcie zadzwonił. Booker do mnie zadzwonił. Na początku głos drżał mi niesamowicie. Po chwili jednak się uspokoiłam. Pytał czemu się nie odzywam. Hmm... dziwne. Jak to dlaczego? Bo nie wiedziałam, czy wypada? co dalej z naszą znajomością, ze wszystkim.
Booker zaproponował spotkanie i "wyjaśnienie sobie pewnych rzeczy". I tym właśnie zdaniem zadusił kwitnącą we mnie radość z tego, że zadzwonił.
Oczywiście się zgodziłam. Miałam 3 godziny na wystrojenie, choć tak naprawdę cały ten czas, nie ukrywam, upłynął mi na analizach i i przemyśleniach co dalej będzie...
Trzy godziny później, wystrojona, zaniepokojona i pełna obaw spotkałam się z Nim.

Od razu na wstępie przeprosiłam za moje zachowanie. Wyjaśniłam, że to alkohol, atmosfera, klimat...
Booker, nie oczekiwał przeprosin. To On przeprosił mnie za swoje zachowanie. Był trochę tajemniczy, nie odpowiedział, gdy zapytałam dlaczego mnie odtrącił.
Ale może tak było lepiej? Niech będzie co ma być.

Potem poszliśmy na drinka do baru. Lokal wybierał Booker.

Spędziliśmy bardzo miło czas. Wszystko było niemal idealnie. Miłe słowa, uśmiechy, mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów.
Super spotkanie, wielka ulga i radość - tak podsumuję tą naszą mini randkę.
Wróciłam do domu taksówką. Adriana czekała na mnie. Pytała o kilka rzeczy organizacyjnych, szafki, półki, lodówka itd. porozmawiałyśmy trochę.
Wykąpana i zrelaksowana siedziałam jeszcze trochę przy ulubionej herbacie i rozmyślałam.
Zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie wiemy, jak skończy się nasz dzień. Oczywiście wolelibyśmy wiedzieć, jakie kłody będą rzucane nam pod nogi. To przypadki zawsze okazują się być najciekawszymi częściami naszego dnia a może nawet życia... Ludzie, których przyjścia się nie spodziewamy... telefon, który może odmienić nasz nastrój. Obrót wydarzeń, jakiego nigdy nie wybralibyśmy dla siebie. Niespodziewanie, znajdujesz się w miejscu, którego byś się nie spodziewał. Każdego wieczoru idę spać, myśląc o jutrzejszym dniu. Analizując plany... i przygotowując listy. I mając nadzieję, że jakikolwiek przypadek by nie stanął na twojej drodze... Będzie szczęśliwym. Tak ... szczęśliwym, bo dziś poczułam (zapewne dzięki Bookerowi), że nie warto szykować czarnych scenariuszy, trzeba po prostu oczekiwać na te pozytywne.
Napisałam Bookerowi smsa: "Dziękuję za ten wieczór. Dobranoc"
i poszłam spać. Może przyśni mi się dziś właśnie On?