Heeejo! Ależ dawno nie zaglądałam. Kocham Wasze rodziny, są cudowne.
Dzieciaki słodkie, no i w ogóle, kocham miłości simów. : )
I dzisiaj sobie po zbiórce pograłam. Duużo się zdarzyło wg mnie, a mój lap musiał to zniweczyć i wywalił mnie do pulpitu. -.- Nienawiidzę tego. Ale zdjęcia mam,więc teraz tylko na szybko to nadrobię i zobaczymy co dalej się wydarzy. : )
Zdjęcia:
Shane nie zaniedbywał swojej narzeczonej, dawał jej kwiaty itp..
Ale Shane jako spontaniczny facet zaczął zwoływać gości na wesele.
A taka to już śliczna Stev idzie na ślub, swój własny.: )
I zdjęcia ze ślubu:

(Hahahaha, mina Shane'a.. )
Goście:
Krojenie tortu. Tan durny agent nie chciał dać dla Shane spokoju nawet w dzień ślubu! :<
No i po ślubie. A Steve jako koniara co poszła robić? Rozrzucać siano i to w sukience... -.-
Ale nie tylko,nie tylko.. ;>
A Eric był tak podekscytowany nowym (jedynym, tego prawdziwego murzyna nie zna!) tatusiem, że z emocji poszedł wszamać spagetti.
Po pełnej emocji nocy (

) Shane spał sobie dłuuuugo i słooodko, ale Ramzesik postanowił go obudzić.
No i moja parka postanowiła wybrać się na przejażdżki. Stev na Georgu, a Shane na Savannah.
I bonusiki. Kocham biegające zwierzaki.
Matko, 22 zdjęcia. Mam nadzieję,że wszyscy jeszcze żyją. Miłego weekendu.
