26.12.2004 - Wybrzeże Oceanu Indyjskiego
Memento mori.
Zaczęło się niewinnie. Wszyscy ospali, zmęczeni, obolali, jak to w drugi dzień świąt. Po włączeniu telewizora i informacji o trzęsieniu ziemi koło Sumatry i zagrożeniu tsunami, zbytnio się nie przejąłem, media chyba też. Mało razy jesteśmy atakowani takimi informacjami? Odarci z empatii nie uświadamiamy sobie, że ktoś właśnie cierpi ogromny ból, może właśnie stracił cały dorobek swego życia, swoją rodzinę. Czy pomyślimy, co by było, gdybyśmy byli na miejscu takiego człowieka? Skąd! Toteż wyłączyłem telewizję i oddałem się atmosferze świąt. Niedługo potem zaczęły napływać informacje o ofiarach. Tysiące, dziesiątki tysięcy... Szybko zapomniałem o świętach. Bilans? Co najmniej 294 tysiące ofiar śmiertelnych (wg Agence France Presse), miliony pozbawione wszystkiego, co miały, straty liczone w miliardach dolarów. I to w taki dzień.
26.12.2004, godzina 07:58:53 czasu lokalnego (Dżakarta, Indonezja) - początek koszmaru. Ziemia z wielkim impetem dała o sobie znać, wywołując jedno z najpotężniejszych trzęsień ziemi na przestrzeni stuleci. Sejsmologowie początkowo podawali siłę 6,8 stopni w skali Richtera, dopiero po jakimś czasie zorientowali się, jaka potworna była ich pomyłka: 9.2 stopnia - ostateczny wynik. Nie będę Was zanudzał informacjami, na czym polega ta skala - wystarczy powiedzieć, że ta różnica jest równa blisko 4000 razy większej sile. Taka ilość energii zaspokoiłaby miesięczne zapotrzebowanie Amerykanów na prąd. Tak potężne trzęsienie ziemi nastąpiło pod oceanem, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od północnego wybrzeża Sumatry - indonezyjskiej wyspy. Siła była tak ogromna, że wstrząsy odczuwalne były nawet kilka tysięcy kilometrów od epicentrum, niektóre wyspy przesunęły się względem siebie o kilkanaście metrów, a fale tsunami osiągały 15 metrów, wdzierając się na kilka kilometrów wgłąb lądu.
Meulaboh po przejściu tsunami, Indonezja
Indonezyjska wioska po ataku żywiołu
Najbardziej ucierpiała Indonezja, a przede wszystkim prowincja Aceh na północy Sumatry. W wyniku samego trzęsienia zostało uszkodzonych bądź zniszczonych wiele budynków, linii komunikacyjnych, mnóstwo osób zginęło. Jakby tego było mało, potężne tsunami zalewało wybrzeża, i to niejednokrotnie. Wiele miast ze wspomnianej prowincji (nawet kilkunastotysięcznych) zostało wprost zmiecionych z powierzchni Ziemi. Szacuje się, że miasto Meulaboh zostało siedmiokrotnie zalane przez śmiercionośne fale, które zabrały ze sobą 40 tysięcy ludzkich istnień, czyli co trzeciego mieszkańca. Przerażał brak informacji z terenów dotkniętych kataklizmem, ponadto łączność radiowa była zakłócana przez złą pogodę. Po tsunami wiele osób przeniosło się do obozów dla uchodźców, gdzie panowały fatalne warunki sanitarne, rozprzestrzeniały się epidemie i głód. Udzielanie pomocy humanitarnej państw zewnętrznych początkowo utrudniała sytuacja polityczna w Aceh. Oficjalna liczba ofiar w Indonezji wyniosła ponad 173 tysiące, ale mówi się nawet o 400 tysiącach martwych.
Pomnik poświęcony pasażerom Królowej Morza, Sri Lanka
Do południowo-wschodnich wybrzeży Sri Lanki (wyspiarskiego państwa na południowy wschód od Indii) fale dotarły po 3 godzinach od trzęsienia, zabijając ponad 38 tysięcy ludzi, głównie osóby starsze i dzieci. Zniszczona została nadmorska infrastruktura, kilkaset szkół przestało istnieć. Woda porwała ekspres Królowa Morza, tylko niecałe 20% spośród 1600 pasażerów przeżyło. Mimo konfliktu wewnętrznego, główne siły polityczne połączyły siły w celu odbudowy kraju i pomocy ofiarom. Również zwykli Lankijczycy zorganizowali zbiórkę najpotrzebniejszych towarów i przekazali je potrzebującym. Zagrożenie stanowiły amerykańskie miny, które woda wypłukała z ziemi i porozrzucała po wybrzeżu.
Indie również poważnie ucierpiały w ciągu tych dni, a głównie wyspy: Andamany i Nikobary, leżące na otwartym oceanie, a tym samym wręcz wystawione na działanie fal tsunami. Szacuje się, że 20% mieszkańców archipelagu zginęło bądź ucierpiało w wyniku katastrofy. Również na stałym lądzie odnotowano ogromne straty. Dużo ofiar odnotowano wśród chrześcijan, świętujących Boże Narodzenie w kościołach. Zła organizacja podczas pomocy humanitarnej oraz złe warunki sanitarne pogarszały sytuację. Potwierdzono śmierć ponad 10 tys. Hindusów.
Tsunami wdzierające się w głąb lądu, Phuket, Tajlandia
Natomiast w Tajlandii zginęło 5,3 tys. osób, w tym spora częśc turystów (w tych rejonach w zimie trwa sezon turystyczny). Najbardziej znany jest przypadek turystycznej wyspy Phuket, ale o wiele bardziej ucierpiała miejscowość Khao Lak, gdzie przyjezdnym oferowane były domki letniskowe (na Phuket - wysokie hotele). Po przejściu kataklizmu obawiano się osłabienia ruchu turystycznego, ale bardzo szybko podniesiono się z ruiny - po tygodniu znakomita większość hoteli ogłosiło gotowość do przyjęcia podróżnych, oferując wysokie zniżki.
Inne kraje, w których odnotowano śmiertelne przypadki, to:
- Somalia (176 ofiar),
- Birma (90),
- Malediwy (82),
- Malezja (74),
- Tanzania (10),
- Bangladesz (2),
- Republika Południowej Afryki (2),
- Kenia (1),
- Seszele (1).
W katakliźmie zginęło także wielu obywateli innych krajów, którzy właśnie tam spędzali wtedy wakacje - wśród nich był 1 Polak. Bez obaw można stwierdzić jedno - gdyby nie brak systemu ostrzegającego przed zbliżającą się wielką wodą, katastrofa przybrałaby znacznie mniejszy rozmar. Mieszkańcy byli zupełnie nieprzygotowani na przyjście tsunami, więcej - nawet w wypadku odpowiedniego ostrzeżenia, nie wiedzieliby, co robić. Potwierdzeniem tego jest sytuacja, gdzie ludzie czekali z zaciekawieniem na tsunami, zamiast uciekać jak najszybciej w głąb lądu.
Za kilka dni 7. rocznica tych tragicznych wydarzeń. Warto choć przez chwilę pomyśleć o tym, co się wtedy wydarzyło, o rozmiarze koszmaru, cierpieniu ludzi, których życie obróciło się o 180 stopni w ciągu kilku chwil, zastanówmy się, jak krucha potrafi być ludzka egzystencja. W końcu - warto pomyśleć i być wdzięcznym za to, że żyjemy w bezpiecznym miejscu, z dala od ryzyka skrajnych katastrof, trzęsień ziemi, ekstremalnych zjawisk pogodowych, wielkich powodzi, w dostatnim (tak!) państwie. Postawmy się w miejscu tamtych ludzi i pomyślmy, jakie mamy ogromne szczęście.
Memento mori.
motyka