Skończyłam!!!
Od dwóch dni czytam to FS (nawet nie grałam w tym czasie!

), no i dotarłam do miejsca najgorszego z możliwych - oczekiwania na ostatni odcinek! Choć z drugiej strony, dobrze, że to tylko jeden... jakbym miała czekać na jeszcze kilka, to chyba by mnie rozniosło z ciekawości i niecierpliwości...
To FS zaczęłam czytać po zakochaniu się w bonusach o Marco i Vincencie. Inna sprawa, że często spotykałam na forum wzmianki o "Belle Rose", więc pomyślałam, że skoro takie popularne, to może warto się z nim zapoznać... No i wsiąknęłam na dobre, choć nie jestem jakąś straszną zwolenniczką romansideł

Opowiadanie jest bardzo interesujące! Głowę masz pełną świetnych pomysłów, fabuła jest zakręcona, jak słoik dżemu, często następował zwrot akcji, który mnie zaskakiwał (czasem mile, czasem wręcz odwrotnie...), ale ogólnie wszystko wychodzi na wielki plus!
Co do postaci - może to dziwne, ale chyba najmniej ze wszystkich lubię Li Mei

Czasem za jej zachowanie miałam ochotę porządnie nią potrząsnąć, żeby się ogarnęła i skończyła histeryzować, niepotrzebnie zadając ból Marco i co najgorsze - nie dając mu szansy na wyjaśnienia. Marco jest uroczy, choć jego zachowanie czasem podnosiło mi ciśnienie... Seks z Sophie (no dobra, nawalony był, ale jak dla mnie to kiepskie wytłumaczenie, no jak tak można ;/), potem ta Emmanuelle - jak ją zobaczył, to zareagował, jakby kilka lat baby nie widział... normalnie wyposzczony samiec ;/ I ten bankiet... W sytuacji, w jakiej on się wtedy znajdował, ja osobiście nie miałabym ochoty włóczyć się po bankietach, a tu taki zonk... No a jak odpuścił sobie Li Mei i poleciał do Em to już totalnie miałam ochotę dać mu w twarz. No jakoś tak mnie strasznie wkurzył wtedy...

Tyle lat wcześniej nie był w związku, a tu nagle poczuł się strasznie samotny i uwikłał w związek na siłę... Ale ogólnie Marco to pozytywna postać. A że towar, jakich mało, to już inna sprawa

Lidia jest jak chorągiewka na wietrze, raz jest złośliwym, starym babolem, a raz kochającą mamusią, ciężko za nią nadążyć. Ojciec taki trochę bez charakteru, niewiele o nim mogę napisać.
Dante - straszna szuja, kawał skurczybyka. Mimo wszystko nie czuję do niego jakiejś nienawiści. Raczej trochę mi go szkoda. Ma nieprzeciętnie nierówno pod sufitem, te intrygi, no i zabójstwa z zimną krwią... Prawdziwy psychopata. (
Ale ma niezły towar w piwnicy! : DDDDDDDDD)
Gabriel - nie polubiłam go od początku, taka łajza, pocieszyciel od siedmiu boleści... Nie miałam przeczuć, że będzie aż tak negatywną postacią, ale autentycznie nie wzbudził we mnie sympatii od pierwszego odcinka, w którym się pojawił.
Alia i Colin - tutaj to jakaś masakra się działa, odnosiłam wrażenie, że to para niewyżytych erotomanów

No ile można...?

Ale... Colin... OMG! To moja ukochana postać w tym FS! Rudzielcu, Ty nie zdajesz sobie nawet sprawy, kogo popełniłaś postacią Colina... To jest po prostu
idealne odzwierciedlenie pewnej osoby z mojego życia, podobieństwo twarzy jest tak niesamowite i uderzające, że nie mogłam wprost uwierzyć, jak zobaczyłam jego fotkę! Czy ja mogę Cię pomolestować błaganiem o wysłanie mi tego Sima? Proooooooooszę!!! I proszę, nie krzywdź go w zakończeniu, nie przeżyję tego

Załamałaś mnie stwierdzeniem, że nie planujesz happy-endu ;( Bądź człowiekiem, oszczędź tego ciastka

No dobra, na zakończenie tego przydługiego posta jeszcze dwa słowa o tym, co mi zgrzytnęło od strony technicznej. Nie ma sensu wracać do początków, to zbyt dawno było, by coś zmieniać, ale tak ogólnie - przecinki u Ciebie totalnie świrują, raz są tam, gdzie być nie powinny, raz ich nie ma wcale, wyłapałam kilka błędów ortograficznych (np. "karzesz" od słowa "kazać"), kilka gramatycznych. Stosujesz ogromną liczbę kolokwializmów, co w sumie nie jest jakimś strasznym błędem, no ale jak czytam takie intymne i romantyczne sceny między Alią i Colinem i nagle czytam słowo "KLATA", to totalnie burzy mi to cały nastrój, jaki udało Ci się stworzyć. Lepiej, jakbyś użyła słów "tors", albo "klatka piersiowa"... "Klata" najmniej tu pasuje, to się nadaje do jakiegoś żartu w dialogu, a nie opisu scen intymnych

I jeszcze coś, co mną chwieje za każdym razem - "wredny uśmieszek". Ja wiem, jak to wygląda, co masz na myśli, ale ten "wredny" zgrzyta mi przeokropnie. Użyłabym słowa "złośliwy", czy "psotny", "zjadliwy", "ironiczny" itp... ale nie "wredny". Jakoś to dziwnie brzmi

I jeszcze za dużo tych "brunetów", "szatynów" i "blondynów"... Można by coś innego zastosować. No, poza tymi drobiazgami niczego się nie czepiam, bardzo mi się podoba i oczywiście...
JA CHCĘ OSTATNI ODCINEK!!!
PS. Sorry za przydługi post, ale to dlatego, że nie mogłam komentować na bieżąco

Pozdrawiam!