wybaczcie, że tak długo czekaliście
wiązało się to z problemami z grą.
Nightfall'owi popsuła się gra, więc zrezygnował ze stanowiska mojego fotografa.
Później zdj. miała robić Katerina, ale też miała problemu z grą.
W końcu ja się zmobilizowałem i sam zrobiłem.
have fun
Pier(w)si w Akcji
odc. 5
Zwykły listopadowy dzień. Dzień jak co dzień. Nic nie wskazywało na to, że dzisiejsze południe będzie przepełnione radością, szczęściem oraz wzajemnym zrozumieniem.
Gdy zjawiłam się na komisariacie, poproszono mnie, abym zjawiła się w sali konferencyjnej. Byli tam wszyscy inni pracownicy, a przy stole przykrytym białym jak gołąb obrusem, siedzieli Marian i Malwina. Byli bardzo radośni, lecz nikt nie wiedział czym ta radość była spowodowana. Zjawiłam się jako ostatnia, więc gdy tylko szef mnie zauważył, rozpoczął swoją przemowę.

- Kochani, nie umiemy dłużej już tego ukrywać. Od dwóch lat, ja i Malwina jesteśmy parą. Planujemy wziąć ślub, na który serdecznie was zapraszamy.
Od początku wiedziałam, że coś mi tu śmierdzi. Długo utrzymywali ze sobą dobre kontakty, wspólnie wyjeżdżali, a Malwina dostawała coraz to wyższe podwyżki, lecz wszyscy cieszyliśmy się ich szczęściem.
Po uroczystym apelu każdy rozszedł się do swojej roboty i pracowaliśmy tak, jak każdego dnia.
- Lauro, wybacz, że tak cię traktowałam. Jesteś zdolna do przyjęcia tych przeprosin? - Malwina podeszła do mojego biurka i widać było po niej, że cieszyła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała „tak” wypowiedziane z moich ust.
- No, to teraz trzeba wybrać suknię, dekoracje, personel, a to nie jest takie łatwe. Pomóc ci? - spytałam.
- Jasne, będę ci bardzo wdzięczna.

Dni mijały, a ja i Malwa zaczęłyśmy się przyjaźnić i wybaczać sobie nasze wady, a także doceniać zalety. Pochłonął nas szał zakupów i moc śnieżnobiałych sukni. Nieodzownym elementem przed ślubem była wizyta w salonie fryzjerskim. Przyszła panna młoda musiała zrobić porządek ze swym różowym dobytkiem. Zdecydowałyśmy się na kolor brązowy, który podkreślałby niebieskie oczy pani komisarz. Postawiłyśmy również na zmianę stylu ubierania się Malwiny. Po metamorfozie wyglądała jak zupełnie inna kobieta.
Nadszedł dzień wesela. Odbyło się ono w parku „Rujowskim” - pięknym skwerku z masą zielonych drzew oraz kolorowych kwiatów. Wyglądało to pięknie, nawet jesienią. Po uroczystej ceremonii odbyło się przyjęcie. Panował świetny nastrój, a jedzenie było wyśmienite. Jedynym wyjątkiem była upierdliwa matka Mariana, ale dało się ją znieść.
Jedynym błędem, jaki popełniliśmy, było wybranie kelnerów, a raczej zaufanie im.
Szczególną uwagę zwracał na siebie muskularny jegomość imieniem Fist. Mówił, że pochodzi z Rosji, lecz na to nie wyglądał. Prędzej obstawiałabym jakiegoś latynosa, ale nie Rosjanina.
- Wreszcie mi się uda! Na dodatek bez pomocy tych idiotów z gangu. Niech świat wie, jaki nikczemny jest Mefisto! - te słowa mówił do siebie Fist. Nam tylko się wydawało, że tak ma na imię. W rzeczywistości był to przebrany Mefisto, który najwyraźniej chciał się usamodzielnić. - Gdy blondyna już wypije ten szampan, trucizna zacznie krążyć w jej krwi, co spowoduje długą, lecz męczeńską śmierć.

- To najwyższa klasa szampana, „Morlette’a” popijają wszyscy bogacze. Czy zechciałaby pani spróbować? - podszedł do mnie „Fist” i zachęcał do wypicia trunku.
- Laura! Czemu nie tańczysz?! - krzyknął Marian i chwycił kieliszek z tacy, którą nasz „kelner od siedmiu boleści” trzymał, i wypił jego zawartość. Momentalnie zemdlał i upadł na ziemię. Wszyscy weselnicy byli zdezorientowani całym zajściem, w końcu ojciec Malwiny zadzwonił na pogotowie.
30 minut później...
Szpital św. Zofii, ul. Iriańska 10b. Tu właśnie został przewieziony Marian, który został otruty trucizną najwyższej skali zwaną „Scream”. Najbardziej nieszczęśliwą osobą, która była obecna przy oknie do pokoju chorego mężczyzny, była Malwina. Dziś wyszła za niego za mąż, a teraz może go stracić. To było straszne, nawet lekarze nie wiedzieli, jak mają go ratować.
Po około godzinie siedzenia w szpitalnym korytarzu, poproszono mnie, abym weszła do sali, w której leży mój szef.
- Pani Bluszczyńska, proszę za mną - pielęgniarka. poprosiła, abym poszła za nią.
W sali nr 23 leżał schorowany 50-latek, który wyglądał jakby był męczony gorzej, niż Jezus podczas drogi krzyżowej.
- Lauro, złotko. Zaopiekuj się proszę Malwiną, Mateuszem, Analiją oraz całą policją. Mianuję cię na inspektora. Proszę… - to były ostatnie słowa wypowiedziane przez ś.p. pana Rupiecia.

Tydzień po tych dramatycznych wydarzeniach, na cmentarzu im. Pomordowanych Harcerzy, odbył się pogrzeb naszego szefa, męża, przyjaciela oraz opiekuna życiowego.
Będziemy o Nim pamiętać...
Co wydarzyło się dalej?

* Adam "Mefisto" Peles, za umyślne spowodowanie śmierci został skazany na dożywocie.
* Ja, Laura Bluszczyńska, objęłam władzę nad komendą i zostałam inspektorką.
* Do pracy na okres próbny zostali przyjęci:
* Alexander Ruki - Polak japońskiego pochodzenia, mieszkający w Warszawie od 4 roku życia.
* Julia Walender - Wychowywana przez ojca dziewczyna, posiadająca umiejętności harcerskie, nabyte w dzieciństwie. Kto wie? Może się kiedyś przydadzą.
CDN...