Ciąg dalszy losów Alice Yovovic
Jeśli przeczytaliście poprzedni odcinek historii, wiecie, że Alice odkryła coś niesamowitego.
Oto to, na co zwróciła szczególną uwagę:
Imiona: Alice, Claire
Nazwisko: Yovovic
Obywatelstwo: Amerykańskie
Data i miejsce urodzenia: 30 czerwiec 1991, Simjanick, Ukraina
Rodzice biologiczni: Irina, Jonatan Ceterenko
Rodzice adoptowani: Michelle, Iwan Yovovic
Grupa krwi: 0 Rh-
Jako, że Alice jest agentką i ma znajomości, z łatwością odnalazła miejsce zamieszkania swoich prawdziwych rodziców. Jak się okazało, od lat mieszkali w Simjanicku. Postanowiła, więc się tam wybrać.
Panna Yovovic nie poleciała normalną klasą. (no przecież

) Jej adoptowani rodzice byli najzamożniejszą rodziną w Starlight Shores, tak więc niemal każdy możliwy rodzaj transportu, był w ich posiadaniu. Tak jak prosiła, w samolocie znajdował się jej motocykl. (

)
Dotarła na bagna - miejsce, gdzie domy były niemal za darmo. Widząc rozpadający się budynek przestraszyła się trochę, jednak zgodziła się, by zapozować xd
Nagle zza domu wybiegł szczekający pies, który zareagował na odgłos warczącego niczym puma silnika. Niespodziewanie z domu wybiegł mężczyzna z wiatrówką.
-Hej! - krzyknął - Co ty za jedna? Jeśli jesteś z urzędu, to won z podwórka albo strzelę!
Alice zrobiła krok do tyłu.
- Przepraszam, za niespodziewaną wizytę. Jestem... - nie dokończyła.
- Liczę do trzech. Jeśli zaraz nie znikniesz, strzelam! - ostrzegł.
Na szczęści na ganku pojawiła się kobieta. Skromnie ubrana, zniszczona przez życie.
- Jonatanie! Co ci mówiłam! Schowaj broń, no już! - skarciła. Po chwili obróciła się w stronę kobiety i otworzyła szerzej oczy.
Alice również oniemiała.
Zrobiła krok w stronę schodków, jednak zatrzymala się. Poprosiła, aby Alice weszła.
Po chwili spędzone w ciszy, Alice poprosiła w końcu, aby matka wytłumaczyła jej, dlaczego podjęła taką a nie inną decyzję.
- To stało się tak niespodziewanie - zaczęła cicho. - Byłam licealistką. Miałam bardzo konserwatywnych rodziców, więc ci, dowiedziawszy się, że jestem w ciąży, wyrzucili z domu i kazali nie pokazywać im się więcej na oczy. Nie chcieli mnie znać. Twój ojciec - wzięła głębszy wdech - był również zły na mnie. Mimo kłótni, która była naprawdę głośna, postanowił mi pomóc. Sam zaś, uciekł od rodziców, kilka miesięcy przed naszym spotkaniem. Byliśmy bez dachu nad głową. Zaplanowaliśmy ucieczkę z dala od mojego rodzinnego domu i dotarliśmy tutaj. Nam samym ledwo brakowało na jedzenie, więc zmuszeni byliśmy żebrać. W końcu, gdy się urodziłaś podjęłam najlepszą dla ciebie decyzję. Oddałam cię do domu dziecka, bo wiedziałam, że żywot z nami byłby nieszczęśliwy. - powiedziała smutnym głosem, a pojedyncze łzy spływały po policzku.
Rozmawiały o swoim dotychczasowym życiu. Alice skłamała, że zamierza zostać lekarzem, tak jak jej ojciec. Nie chciała wyznać Irinie, iż jest agentką i zabójczynią.
Około godziny 19.00 Irina zrobiła kolację - sałatkę, gdyż nie spodziewając się gościa, nie zdążyła przygotować produktów na bardziej wykwintne danie.
W czasie, gdy matka przygotowywała posiłek, Alice pobawiła się z psem, Siergiejem.
Alice ucieszyła się ze zdrowego jedzonka (i nie tylko dlatego. Pierwszy raz zjadła danie przyrządzone przez matkę, którą dopiero poznała).
Z ojcem nie zamieniła ani jednego słowa. Nie wiadomo dlaczego, nie chciał mieć z nią jakiegokolwiek kontaktu.
No cóż, może nie do końca. Gdy wstała, od razu wydarł się na nią, że jest chamska, siaka i owaka. Chore, prawda?
Kobieta tylko spojrzała na małżonka smutno. Nie chciała, by zachowywał się w ten sposób.
Gdy Jonatan wyszedł, Alice podeszła do matki mówiąc, że niestety musi iść, ponieważ ma jeszcze sprawę do załatwienia. Kobieta nic nie mówiąc, przytuliła z czułością córkę.
Gdy Alice stała przy skuterze, zauważyła, że Irina wychodzi z domu. Podeszła do niej ze słowami: "Alice, wiem, że ledwo się znamy, ale mam jedną prośbę. Uważaj na siebie i jeślibyś chciała odwiedź mnie jeszcze. Jonatan jest jaki jest, więc mogłbyśmy się spotkać w mieście.
I ostatni już raz przytuliły się na pożegnanie.
Ciekawa jest, o czym myślał...
To zdjęcie wręcz ubóstwiam. Może jest przciętne, ale uważam, że ma coś w sobie
I takim oto sposobem, dowiadujemy się, że Alice... ma uczucia. Wewnątrz cierpiała.
Nazajutrz, była już w ameryce. Jednak nie poleciała do domu w Bridgeport. Wylądowała w SS, gdyż chciała przyjechac do domu. Tak, niezła hacjenta, prawda?
Może w domu nie było rodziców, których kochała. Był za to kto inny - jej najlepszy przyjaciel, pomocnik. Lokaj jej rodziny, Zachary, który opiekował się posiadłością pod jej nieobecność, czyli niemal cały rok.
Od zawsze potrafili znaleźć wspólny język.
Czas tak szybko zleciał. Alice, zerknąwszy na zegar zauważyła, że właśnie wybiła 2.30 w nocy! Więc poszła na górę, do swojej dawnej sypialni. (ps. widać tu kilka rodzinnych fotek

)
Jak zwykle, wstała o świcie. Sen w domu, w któym się wychowywała, był jej spokojny i odprężający jak nigdy.
Przebrawszy się, zeszła do kuchni w celu przygotowania sobie śniadania. Spotkała ją miła niespodzianka. W kuchni zastała lokaja, który zabronił jej przyrządzenia posiłku samej i kazał jej przejść do jadalni.
Ah, jak rozkoszowałą się smakiem domowych naleśników! Wkrótce po zjedzeniu swojej porcji i dokładce wzięła tajny przepis rodzinny.
Ale nie pojechała od razu na lotnisko. Wstąpiła jeszcze do jednego miejsca, mianowicie do rodzinnego grobu, w którym spoczywali wszyscy członkowie rodu rodziny Yovovic.
Odwiedziła obie rodziny. Jej serce było targane przez różne emocje...
+ Bonusy
Są do siebie podobne? Która ładniejsza, waszym zdaniem, matka czy córka?
Pewnie to dla was nie nowość, ale zauważyłam, że w Twinbrook jest zorza

(ah, ale jestem prędka...)