View Single Post
stare 27.04.2012, 22:03   #22
Myrtek
 
Avatar Myrtek
 
Zarejestrowany: 07.01.2012
Skąd: Kotlina rozpusty
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 633
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Opowiadamy jak sobie gramy

Oto kolejna część losów Alice Yovovic

Taki był plan naszej głównej bohaterki:

Zamierzała udać się do budki telefonicznej, by zadzwonić do Roberta, który zapewne nieodebrałby, gdyby na ekranie jego komórki wyświetlił się numer Alice. ( wiem, dziwna budka)


Gdyby się zgodził, spotkaliby się i stoczyliby ostateczną walkę, na śmierć i życie.












Była pewna siebie, więc od razu stawiała, że byłaby na wygranej pozycji.


Jednak... plan diabli wzięli. Nie doszło do żadnego pojedynku. Alice zadzwoniła z komórki, a Robert odebrał. Ale nie zgodził się na jej pomysł. Zaproponował za to spotkanie, podczas którego załatwiliby sprawę dyplomatycznie. Albo między nimi zagościłby sojusz albo zacięta rywalizacja. Alice poszła w wyznaczone miejsce, w tym samym budynku, w którym mieści się ekskluzywny klub, znajdowała się również sala balowa.


Dziewczę podeszło pod drzwi pomieszczenia i zanim weszła, zawachała się.


Zauważyła (i słyszała) muzyków, grających piękne melodie muzyki klasycznej.


Szczerze bała się o co może chodzić.


Nie wiadomo kiedy, Robert pojawił się kilka metrów przed naszą agentką.
- Alice Yovović, zatańczysz ze mną? - spytał grzecznie patrząc z podziwem na pięknie wystrojoną kobietę.


Z początku miała opory, lecz przemogła się.


Wirowali po całej sali rozmawiając i patrząc bacznie na siebie.


- Dlaczego zgodziłaś się przyjść? - spytał.


- Byłam ciekawa twego pomysłu.
- A gdybym czekał tu na ciebie ze spluwą wymierzoną prosto w twoje serce? - zrobił się poważny. Alice odsłoniła lekko prawe udo, ukazując pistolet przyczepiony do specjalnego paska.
- Zawsze jestem przygotowana na wszystkie możliwe ewentualności.


- Ja dziś nie jestem uzbrojony. - odpowiedział szczerze, ukazując przy tym zaufanie do swej partnerki.


Wirowali przez chwilę w ciszy. Milczenie przerwał Robert kolejnym pytaniem.
- Jaki był powód twojej akcji ratunkowej na dachu?


Alice świetnie potrafiła skrywać swe uczucia i omijać temat.
- Nie miałabym przecież jedynego wartego uwagi przeciwnika. - odpowiedziała.


Nasza pięknisia coraz bardziej się rozluźniała.


Nagle Robert opuścił w dół Alice.


- A ja sądzę... - zaczął.


Podniósł ją i znów obaj byli w pozycji stojacej.
- Że coś do mnie czujesz. - dokończył.


Teraz ich twarze dzieliło kilka centymetrów.


Alice, jednak cofnęła się lekko i spojrzała na Roberta, który oczekiwał nieco innej reakcji.


Spojrzała w dół i zostawiła skołowanego mężczyznę w sali. Był tak zdziwiony, że nie był w stanie jakoś porządnie zareagować.


Oto jeden z baaaardzo niewielu razy, kiedy możecie zobaczyć płaczącą Alice. Tak, była zrozpaczona. Nie wiedziała co robić. Wiedziała, że Robert ma rację. Czuła do niego coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła. Nigdy nie czuła takiego uczucia do innej osoby.




Zmęczona płaczem, zasnęła.


Obudziwszy się rano zauważyła, że coś jest pod jej drzwiami.


Była naprawdę zawstydzona, ale i szczęśliwa.


Podnosząc kwiaty, zauważyła karteczkę do nich przyczepioną. Była na niej krótka wiadomość: Dziękuję za wspaniały taniec. Jesteś cudowną partnerką. Robert Moore.


+ Bonus


Ostatnio edytowane przez Myrtek : 06.06.2012 - 15:43
Myrtek jest offline   Odpowiedź z Cytatem