Temat: Vorg
View Single Post
stare 01.05.2012, 18:41   #244
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Vorg

Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Ratuj Vorgusia!
Szczególnie teraz, gdy, pomimo ziemistej cery, ma nawet fajną twarz jako "człowiek".
żałuję, że nie pokazałam jego twarzy, kiedy zmienił się w człowieka na te kilka sekund... no ale myślę, że jeszcze go zobaczycie
Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Nie spodziewam się po Nicku zdrady, ale niewykluczone, że robi to też w trosce o przyjaciela.
Nickowi się wydaje, że może pomóc Lenowi. Doskonale zdawał sobie sprawę, że przyjaciel nie będzie chciał niczyjej pomocy, bo dosyć sporo dowiedział się na temat przydatności Lena, dla Vorga :>
Nie wiem jeszcze od kogo Hooper dowie się, co go łączy z Vorgusiem, czy będzie to Nick, czy może sam demon mu to wyjawi, muszę to dobrze rozegrać :>
No i taka ciekawostka (o której pisałam już gdzieś w ostatnim odcinku, ale może nie wszyscy zwrócili na to uwagę), że Vorg nie mógł wyczytać niczego z myśli Nicka. Przy ich ostatniej rozmowie (bodajże w ósmej części), demon zgadywał jego myśli, gdyż dostanie się do umysłu blondyna było niemożliwe :>
Dlatego przyznał się Anennsenowi, że jest Shemhazajem, bo wiedział, że ten nikomu tego nie wyjawi w obawie o swoje życie
Niestety w ostatnim odcinku Vorg stracił kartę przetargową, więc blondas się wygadał
Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Mam nadzieję, że Len szybko znajdzie ten las. No, ale musi tam jakoś sprowadzić Vorga.
no właśnie, a Vorg jako jedyny wie gdzie jest las :>


Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Vorguś *_______* Podejrzewam, że to będzie mój ulubiony "czarny" charakter ze wszystkich FS. Oj, ma coś w sobie, ma... Coś, co strasznie pociąga. Zrobiłaś z niego takie męskie zwierzę, że ach!
kolejna wpadła w sidła mojego wrednego demona
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Tak, tak, zabrałam się w końcu za "Vorga" i przeczytałam. Szybko, zbyt szybko. Jeśli przerwy będą takie, jak do tej pory, to już po mnie.
nie no, teraz nie będzie już takich przerw, akurat to mogę obiecać :3
Vorg jest krótki niestety... no i powoli dobiega końca. POWOLI
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Czyż muszę się rozpisywać nad Twoim talentem do pisania? Pomysł miażdży, powala Twoja znajomość demonologii, wszystkich pojęć z tym związanych, a zdjęcia... tego się nie da opisać. Ja już gdzieś to pisałam chyba, ale nie masz w tym sobie równych. Każde Twoje FS to uczta dla oka. Nie za dużo tych talentów masz? Podzieliłabyś się którymś z potrzebującymi...
powaliłaś mnie O.O jakie talenty?
robienie zdjęć to nie trudna sztuka, chętnie sie podzielę swoimi sekretami dotyczącymi robienia zdjęć, jeśli chcesz :3
co do demonologii to sporo o tym czytałam, zanim wzięłam się za cokolwiek, nie chciałam się brać za to na oślep
swoją drogą, chętnie bym zobaczyła ekranizację Vorga, no ale na to nie mam co liczyć xD
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Cóż, mam nadzieję, że z sytuacji dla Vorga totalnie ekhm... "niekomfortowej", wybrniesz w sposób dla niego bezbolesny. ;p Hooper ma jeszcze jakąś szansę, zawsze może wyskoczyć przez to okno, ale Vorg? Toż to już niemal warzywo. ;/ No niech go ktoś ratuje! Jeśli Len go zostawi, to Nick pokroi go na kawałeczki i będzie przeprowadzał na nim swoje krwawe eksperymenty... o.O
bezboleśnie się nie da Lucyfer już zaciera rączki na Vorgusia :>
no Hooper szanse ma, ale pozostaje pytanie, czy z niej skorzysta
a Nick.. hmm.. on w tej chwili wolałby, żeby demon się wykończył, ale jak to będzie...
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Nick mnie wkurzył, myślałam, że to prawdziwy przyjaciel, a to najzwyklejszy podły zdrajca, zwykły karierowicz, dla którego awans jest ważniejszy niż wieloletnia przyjaźń. ;/ No nie spodziewałam się tego po nim.
nie ty jedna się zawiodłaś na Nicku, ale myślę, że jeszcze zmienisz zdanie
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
Nie lubię również Keter. Wykorzystuje Vorga do swoich celów i ... przyjemności. Co z niej za anielica? Ona całkowicie zmienia sens pojęcia "anioł". ;/ Swoją drogą, zastanawia mnie, kto podgląda ich podczas "wymiany płynów"... Bo na zdjęciu widać czyjeś nogi i dłoń. To celowe?
nie, nie, nikt ich nie podgląda, to tylko rzeźba :3
a co do Keter... jesteś pewna, że to ona wykorzystuje Vorga? :>


Cytat:
Napisał Searle Zobacz post
Dawaj następną część!
Cytat:
Napisał Malin Zobacz post
No ja czekam na dalszy ciąg. Rudzielcu, proszę, nie każ nam tak długo czekać... Wrzuć wkrótce odcinek!
wedle życzenia


CZĘŚĆ PIĘTNASTA

Przemierzając korytarze piekła, Sunsum podążała nerwowym krokiem w kierunku komnaty swego ojca. Cierpliwe czekanie i udawanie ukochanej Hoopera w końcu się opłaciło. Czuła, że prędzej, czy później, Vorg zjawi się u sierżanta i nie myliła się. Kiedy wyczuła go w pobliżu, zaraz po porannym przebudzeniu, musiała działać, dlatego szybko wyszła z mieszkania, by móc podsłuchać ich rozmowę. No i musiała przyznać, że ten przeklęty demon, wycwanił się nieźle przez ostatnie wieki. Sam fakt, że w końcu znalazł człowieka, który jako jedyny, był w stanie zabić diabła...
Minęła kilka komnat i zatrzymała się w długim korytarzu prowadzącym wprost do jej ojca. To, czego dowiedziała się na temat Vorga, nie mogło czekać, ale kiedy przypomniała sobie o wszystkich wspólnych chwilach z Lenem, musiała przystanąć, by odgonić myśli. Gdyby Lucyfer wyczuł w niej choć odrobinę dobroci, pewnie kazałby ją stracić.
Kilka głębokich wdechów, pełnia skupienia i... Właśnie wtedy jak na złość wszystko się w niej skumulowało, a przed oczami stanęły jej wspomnienia z ostatnich tygodni.


W ludzkim ciele przeżyła niezapomniane chwile z człowiekiem, który będąc przekonany, że ma przy sobie dawną narzeczoną, starał się jak mógł, żeby była szczęśliwa.
- Kiedy wróciłaś Sunsum? - usłyszała nagle czyjś głos. Uniosła głowę i spojrzała przed siebie.
- Niedawno, Abos – odpowiedziała demonowi, który przyglądał się jej z zaciekawieniem – Mam bardzo ważną informację dla ojca.
Siwowłosy zmrużył lekko oczy, przeszywając spojrzeniem diablicę. Niestety, był wciąż za słaby, żeby poszperać jej w myślach.
- Również zmierzam do mego pana. Chodźmy więc – odparł bez emocji w głosie, po czym ruszył w stronę wielkich wrót.
Zbita z tropu diablica, podążała za nim, starając się oczyścić swój umysł z myśli, które mogłyby ją pogrążyć. Kiedy obydwoje weszli do komnaty Lucyfera, jedyne co jej pozostało, to nadzieja, że udało się odgonić wszystkie wspomnienia.
- Ojcze – zabrała głos – Wybacz, że przerwałam misję, którą mi powierzyłeś, ale dowiedziałam się czegoś co na pewno cię zainteresuje.
Diabeł ze spokojem patrzył na wielką, starą księgę.


- Pewnie przybyłaś mi powiedzieć, że w końcu odnalazł się Shemhazaj... - zwrócił wzrok w stronę córki, po czym z powrotem spojrzał na opasły tom, leżący na drewnianym blacie – Azazel oszczędził mi sporo nerwów, kiedy rzucił zaklęcie na tę księgę.
- Ojcze, czy to jest...
- Tak Sunsum, to jest właśnie przeklęta Biblia, która otwiera się zawsze, gdy temu nikczemnemu demonowi grozi śmierć. I jak widzisz, dzisiaj w końcu się otworzyła.

*******

Azazel przeglądał stare księgi, kiedy usłyszał stukot butów po kamienistej posadzce. Nastawił uszy, lecz ani na sekundę nie oderwał wzroku od lektury. W piekle nie było nikogo, kto mógłby mu zagrozić w jakikolwiek sposób. Nawet samego Lucyfera się nie bał, choć wiedział, że powinien. Od tak dawna nie czuł strachu, że całkiem zapomniał jakie to uczucie.
- Ciągle coś czytasz, studiujesz księgi, uczysz się czarów... - usłyszał za plecami znajomy głos.


Uśmiechnął się szelmowsko pod nosem i odwrócił się za siebie.
- Naama... - odłożył księgę, po czym przyciągnął diablicę, obejmując ją z dzikością.
Dziewczyna zamruczała mu do ucha i przylgnęła wargami do jego ust.
- Och wiem, że jestem niezastąpiona – odparła, między pocałunkami.
Demon złapał swą zdobycz za pośladki i zaniósł ją wprost na stół, pełen starych zwojów i ciężkich tomów.
- Chętnie oderwę się od czytania... - wsunął dłoń pod jej sukienkę.
- Nie po to tutaj przyszłam, ale skoro mam okazję, to się zabawię – jęknęła, rozchylając uda.
Chwycił ją za nogi i przycisnął się do niej całym ciałem. Kiedy wbiła mu paznokcie w plecy, przylgnął do niej jeszcze mocniej.
- Mam wiadomość od ojca... - wyszeptała, łapiąc oddech.
- Pieprzyć to – mruknął, nie przestając się poruszać. Wsunął dłoń w jej włosy i przyciągnął do siebie jej twarz, z dzikością całując usta diablicy.
- To bardzo ważne... - z trudem oderwała się od niego, odchylając głowę do tyłu.
- Dobrze wiesz, że nie przestanę... Nie ma takiej wiadomości, która mogłaby mnie teraz powstrzymać – szarpnął za sukienkę, odsłaniając kształtny biust dziewczyny.
- Wiem... - jęknęła – Dlatego postaram się powiedzieć to szybko, byś mógł się skupić na moim ciele.
Azazel ponownie się uśmiechnął. Wpił wargi w dekolt Naamy i chwycił ją mocno za pośladki, by móc przyspieszyć swoje ruchy.
- Chodzi o przeklętą Biblię... - wbiła paznokcie w plecy demona, tak mocno, że popłynęła krew.
- Co z nią...? - spytał, delektując się narastającą przyjemnością.
- Ojciec kazał przekazać, że... - w tym momencie jęknęła, nie mogąc dłużej się powstrzymać – Przeklęty dzikus... – dodała, klepiąc go w pośladek z całej siły.
Mruknął głośno, po czym przyssał się do jej szyi.


- Że...? - zapytał między pocałunkami. Rozkosz narastała z każdą sekundą.
- Otworzyła się... przeklęta Biblia się otworzyła – znów złapała go za szyję, czując, że niewiele brakuje jej do spełnienia.
Kiedy Azazel usłyszał te słowa, puścił diablicę i odsunął się od niej, poprawiając spodnie.
- Jak to się otworzyła?! - warknął – Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz?!
- Powiedziałeś przecież, że nic...
- To jest ważniejsze, niż pieprzenie! - przerwał jej ze złością, po czym wybiegł z komnaty, nie czekając na odpowiedź.

***********

Stukot butów na betonowej posadzce, sprawił, że Len odruchowo otworzył oczy. Wprawdzie osoba, zmierzająca w kierunku celi, nie była jeszcze blisko, lecz instynkt kazał upewnić się czy jest bezpiecznie.


Nie ruszając głową nawet o milimetr, zmarszczył czoło i zmierzył wzrokiem wszystko, co było w jego zasięgu. Betonowe ściany otaczały go dookoła, a ciężkie stalowe drzwi, na które w tej chwili spoglądał, sprawiały wrażenie, jakby również się na niego patrzyły. Nie wiedział ile już tu siedzi, ani jaka jest aktualna pora dnia, ale nie tknął w tym czasie ani kęsa jedzenia, nie wypił łyka wody i nawet nie zmrużył oka. Jedyne co robił, to czuwał, nie wiedział dlaczego, ale coś mówiło mu, że musi być wyjątkowo czujny. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może zasnąć, bo jeśli znowu przyśni mu się ten sam koszmar, co ostatnio, to Vorg nie uchroni go już, przed samym diabłem. No właśnie, a co z demonem? Instynkt sierżanta, podpowiadał mu, że wciąż żył. Niestety nie wiedział w jakim jest stanie, ani gdzie się znajduje. No i była również jeszcze jedna rzecz o której nie miał pojęcia...
- Porozmawiasz ze mną? - zapytał nagle głos zza drzwi.
- Odejdź. Nie mam ci nic do powiedzenia, Nick – odparł wybity z zamyślenia Len.
- Shemhazaj umiera. Jego siły spadły praktycznie do zera, została mu może godzina życia.
Hooper westchnął głęboko.
- Czemu nadal się upierasz, że Vorg nim jest? - zapytał.
- On sam to potwierdził, podczas naszej ostatniej rozmowy... - odpowiedział blondyn.
- Co, uciąłeś sobie z nim przedśmiertną pogawędkę?
- Nie Len. W ciągu ostatnich trzech dni nie odezwał się ani słowem. Rozmawiałem z nim chwilę po twoim zniknięciu, wtedy nie zaprzeczył.
Sierżant wsunął dłoń we włosy i podrapał się po głowie.
- Po co tak naprawdę tu przyszedłeś? Chcesz mnie zaprosić na imprezę z okazji śmierci Vorga, czy może masz zamiar pochwalić się podwyżką jaką dostałeś w zamian za przyczynienie się do zagłady ludzkości?
- Przestałbyś ironizować. Nie miałem wyjścia, słuchałem rozkazów Gravemana.
- Rozkazy! - warknął brunet – To jest dla ciebie najważniejsze tak?! Zamknęliście mnie tutaj bezpodstawnie i nawet nie poinformowaliście Erin o tym, co się ze mną dzieje!
- Poinformowaliśmy...
- Nie wciskaj kitu, nie wierzę już w ani jedno twoje słowo! Gdyby wiedziała, na pewno w jakiś sposób próbowałaby się ze mną skontaktować, a ona nie daje znaku życia!
- Len...
- No chyba, że znowu mi o czymś nie mówicie do cholery!
- Zamknij się na chwilę i daj mi coś powiedzieć! - krzyknął Nick – Zadzwoniłem na komórkę, pod którą była dostępna i zostawiłem wiadomość, gdyż nikt nie odpowiadał. Czekałem, aż dziewczyna się zgłosi, ale w końcu postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i przeszukałem bazę ludności, oraz kartotekę policyjną do której mamy dostęp. Przeczucia mnie nie myliły – mówił, wsuwając pod drzwi kumpla, kilka kartek – Erin Welsh zniknęła niecałe cztery tygodnie temu, jej zaginięcie zgłosili rodzice. Jeśli nie wierzysz, poczytaj to, co ci dałem.
Hooper podsunął się pod drzwi, oparł o ścianę i wziął do ręki papiery leżące na betonowej posadzce. Im bardziej zagłębiał się w czytaniu, tym szerzej otwierały mu się oczy.
- Ale jak... Przecież spotkałem ją wtedy w lesie, do cholery przecież nie miałem omamów! - rzucił ze złością kartki na ziemię – Ja nie zwariowałem Nick, nie próbuj robić ze mnie świra!


- Nie próbuję, wierzę ci... - westchnął blondyn – W takim razie wychodzi na to, że była to jakaś kolejna intryga uknuta przez demona...
Len ze złością walnął w stalowe drzwi.
- G*wno prawda! - warknął – Vorg jako jedyny ostrzegł mnie przed tą dziewczyną, bo wyczuwał w niej coś co go niepokoiło. Jak widać teraz, okazuje się kto tu się najbardziej przejmuje moim losem!
- Zaczynam powątpiewać, że wiesz co się z tobą w ogóle dzieje. Zamieniasz się w demona właśnie przez Vorga, a wciąż go bronisz... - Nick usiadł po drugiej stronie drzwi i oparł się o nie głową.
- To ty nie wiesz co się dzieje. Ty, Graveman i cała reszta imbecyli pracujących w Legionie, nie ma pojęcia o tym, co się z wami stanie, kiedy dopadnie was śmierć!
- Na Boga, Len co ty pleciesz?
- Nie ma Boga Nick! Rozumiesz?! Bóg nie istnieje, wszystko w co wierzysz nie ma najmniejszego sensu! - ryknął, po czym wstał z podłogi i oparł się rękami o stalowe drzwi. Chciał coś dodać, kiedy nagle poczuł jak przez jego ciało przechodzi niewyobrażalne gorąco. Nigdy w życiu nie doznał czegoś takiego. W jednej chwili padł na podłogę i zaczął zwijać się z bólu, czując jak żar, wręcz pali go od środka. Miał wrażenie, że każdy centymetr jego ciała, płonie żywym ogniem. Siedzący za drzwiami blondyn szybko wstał, kiedy tylko usłyszał podejrzane dźwięki.
- Len? - odsunął żelazną zasuwkę i spojrzał do środka. Gdy jednak ujrzał co się dzieje z Hooperem, pobiegł po strażnika, by otworzyć celę.
- Co jest, do cholery...? - brunet wycedził przez zaciśnięte zęby. Zaparł się o ścianę, próbując wstać, lecz nie miał siły, by podnieść się z kolan. Ból jaki ogarnął jego ciało, skutecznie uniemożliwiał mu jakiekolwiek ruchy. W pewnym momencie sierżant poczuł, jak jego klatka piersiowa zaczyna się rozszerzać. Czując jak gruchoczą mu żebra, wbił palce w ceglaną ścianę, zdzierając je aż do krwi z przeraźliwym krzykiem. Już chyba wolałby, żeby ktoś odrąbał mu nogi...
Nagle stalowe drzwi do celi, zaskrzypiały i stanęły otworem. Nick wpadł do środka, lecz kiedy chciał podejść do przyjaciela, jego ciało zaczęło płonąć żywym ogniem.
- Zbierz ludzi – blondyn powiedział do strażnika, odsuwając się na bezpieczną odległość – Jeśli Hooper się przemieni, to nawet mur i stal nie dadzą mu rady – Pociągnął żelazne skrzydło, zatrzaskując je z hukiem. Stojący obok mężczyzna skinął potwierdzająco głową i ruszył po wsparcie. Anennsen tymczasem oparł się o ścianę i z pobladłą twarzą, zaczął się zastanawiać czy jest jakaś możliwość, żeby odwrócić proces przemiany. Nieprzerwane krzyki sierżanta, skutecznie utrudniały mu myślenie, jednak starał się nie zwracać na nie uwagi. Nagle, w jednym momencie, zrobiło się cicho. Nick zdjął dłonie z uszu i powolnym krokiem podszedł do drzwi. Ostrożnie odsunął żelazną zasuwkę i spojrzał przez małe, zakratowane okienko. Leżący na podłodze Len, nie wyglądał jak demon, co go mocno zdziwiło. Wprawdzie nie mógł dostrzec jego twarzy, ale reszta ciała zbytnio się nie zmieniła.
- Hooper? - zawołał pytającym głosem. Sierżant jednak nie odpowiadał. Leżał w bezruchu na zimnym betonie, nie dając żadnych oznak życia.
Mam nadzieję, że zemdlał, pomyślał blondyn, po czym pociągnął za stalowe skrzydło i otworzył je szeroko. Już chciał wejść do środka, kiedy ujrzał swego przyjaciela stojącego pół metra przed nim. Przełknął ślinę i skierował wzrok na twarz Lena.


- Cholera... - odezwał się cicho. Ani trochę nie spodobało mu się to, co zobaczył.

*********

Brakuje jednej fotki, ale miałam problemy z jej zrobieniem, więc sobie odpuściłam.
I wiem, że krótko, ale w następnym odcinku, szykuję małą akcję :>
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem