Oto kolejna część losów Alice Yovovic
Część 19
Telefon z Egiptu. Do panny Yovovic zadzwonił niejaki Pierre Simone - francuski archeolog, który miał poważny problem ze swoim współpracownikiem - oszustem. Alice napisała przepraszającą wiadomość Robertowi i od razu wsiadła do samolotu klasy ekonomicznej (zanim maszyna należąca do jej rodziny by przybyła, długo by to trwało). Niemal wszyscy pasażerowie byli Egipcjanami wracającymi do kraju. Dlatego też, szybko rozeszli się i Alice została niemal sama w sali przylotów. Czekała na Pierra.
W końcu, przyszedł. Alice już się niecierpliwiła.
- Przepraszam, że się spóźniłem, panno Yovovic. To źle, że tak piękna kobieta jak pani, musiała czekać. To naprawdę nieładnie z mojej strony.
- Spokojnie, nic się nie stało. Przez ten czas podziwiałam...piasek.
- Dziś mam zawalony obowiązkami dzień. Umówiłem się z kolegą, który się spóźnił i teraz wszyscy, z którymi się spotkam, muszą na mnie czekać. - tłumaczył się. - Wyjaśnię to szybko: Mój współpracownik jest świetny w swoim fachu, niestety złodziej z niego. Oddaje wiele zabytków i znalezisk do laboratorium oraz muzeów. Problem w tym, że pracujemy równie ciężko, a on ma większe korzyści. Chodzi o to, iż kradnie. Jeśli znajdzie złote monety, nie powierza wszystkich odpowiednim ludziom. Bierze sobie garść lub dwie i trwa to już od kilku dobrych lat. Nie mogę pozwolić, by archeolog czynił coś takiego.
- Dobrze, zajmę się tym. - odpowiedziała.
- Bardzo się cieszę i naprawdę dziękuję! Ahmed zawiezie panią do grobowca.
Pierre zapłacił miejscowemu chłopakowi, aby podwiózł Alice.
Gdzieś na środku pustkowia zahamował.
- To być tutaj, tutaj. - wskazał łamanym angielskim.
Alice tępo rozejrzała się wokół.
- Tutaj? Ja nic nie widzę. - spytała zdziwiona.
- Tak, tak! Tam iść musisz! - wskazał na stożek piramidy. - Dalej nie zawiozę, nie.
- Dlaczego?
- Nie dać się! Nie umieć! - krzyknął, machając ręką.
Alice musiała przejść prawie kilometr po gorącym piasku.
W końcu znalazła się przed wejściem do grobowca, w którym archeolog - złodziejaszek 'pracował'.
Alice była zachwycona. W Egipcie ostatnio była jako ośmioletnia dziewczynka.
Wejście było zamknięte. Alice główkowała, jak go otworzyć, ale chyba doskonale wiemy, że to mądre dziewczę i nie miała z tym najmniejszych problemów.
Gdy ogromne, kamienne drzwi się otwierały, wśród unoszącego się piachu, Alice dostrzegła ludzką, biegnącą postać.
Od razu ruszyła przed siebie, a drzwi z impetem się zamknęło. Jeszcze chwila i z naszej agentki zostałaby wielka plama, która zdobiłaby wejście piramidy.
Alice ruszyła za uciekającym mężczyzną.
Jednak tuż przed nosem, pojawiły się płomienie. Na szczęście, kobieta zdążyła uniknąć ognia.
Wystraszyła się, ponieważ została zamknięta w grobowcu i była oddzielona od wyjścia jak i od złoczyńcy. Znalazła się pułapce.
W końcu wpadła na pomysł: To jakiś mechanizm. Czujnik prawdopodobnie ukryto pod piaskiem. I nie myliła się. Postanowiła spróbować. A co tam, najwyżej spalę się jak niedopilnowana kiełbasa na ruszcie.
Wzięła głęboki wdech i pobiegła sprintem.
Przeskoczyła pułapkę.
Wylądowała na ziemi i spojrzała w prawą stronę. Pułapka uaktywniła się. A jednak.
Przygotujcie się! ten wątek będzie trwał aż 4 (lub 5) części!