Oto kolejna część losów Alice Yovovic
Część 20
Kontynuacja wątku z cz. 19
Alice znalazła się w pokoju bez żadnych przejść. Po chwili zauważyła stertę gruzu i rzucony gdzieś w kącie kilof.
Dostała się do przejścia, które prowadziło do pokoju wypełnionego pułapkami podłogowymi. Alice wiele ryzykowała, by je przekroczyć (to jedyna simka, która od razu potrafi rozbroić czy przejść przez pułapki, bez wcześniejszych prób!)
Jedynym możliwym przejściem, były drzwi zamknięte grubym łańcuchem. No, to kilof w drogę i jazda!
Przechodziła po długich korytarzach, które mogłoby się wydać, tworzyły labirynt.
I znów pomieszczenie wypełnione po brzegi pułapkami! Tym, którzy je stworzyli, chyba naprawdę się nudziło. Reakcja Alice:
Czas na wygibasy. To dobrze, że nasza agentka jest wysportowana...
To był zły pomysł. Mama chyba nie nauczyła, że nie wolno wkładać rąk do tajemniczych dziur w grobowcu
Na końcu pokoju z zasadzkami, znajdowała się studnia. "Raz kozie śmierć" westchnęła i wzięła głęboki oddech.
Alice znalazła podwodny tunel, prowadzący do innego pomieszczenia.
Zmęczona po kilku godzin stresu i marszu, usiadła w kącie i zasnęła.
Podczas jej krótkiej drzemki, przed oczami pojawiały się tysiące obrazów z najbliższej przeszłości, jednak Alice szczególną uwagę zwróciła na te z feralnego wieczoru.
Caroline została trafiona w lewe biodro. Alice była położona pod danym jej kątem. Jako świetny strzelec wiedziała, że trafiając w biodro, ofiara pada na ziemię i z powodu okropnego bólu ma niemal całe ciało sparaliżowane i już nigdy nie będzie tak aktywna.
Wywnioskowała, iż napastnik chciał trafić właśnie JĄ, więc aby było to możliwe, musiano strzelać przez główne wejście do klubu - była to impreza prywatna, więc nikt w tym czasie nie wchodził oraz nie wychodził z lokalu.
Gdy Caroline przenoszono do karetki, Alice zauważyła, że szyba jest stłuczona i łuska pocisku leży na ziemi, lecz była wtedy zbyt nerwowa, aż wszystko mijało tak szybko.
Obudziła się. Czuła jak coś kuje ją w plecy.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Tuż po pobudce, widziała wszystko jak za mgłą, lecz nie trudno zauważyć, że nie jest w tym samym pokoju, w którym zasnęła.
Zajrzała do kamiennego kufra. Owszem był pusty, lecz jakaś ciecz, nie wiadomo jaka, była w stanie ciekłym, rozlana po ściankach skrzyni.